Jeden dzień to loteria, ale już trzy wybrane z dwóch tygodni w teoretycznie odpowiedniej porze roku powinny wystarczyć. Przynajmniej dla mnie. Wole połowić tyle (3x3 rocznie), niż czekać nie wiadomo ile lat, aż dzieci urosną i będzie można wysłać na kolonie lub obóz sportowy. Gdyby nie plaga byłbym właśnie z rodziną na Malediwach :/ A może już bym wrócił, celowałem w początek roku.
Ale wiadomo, u każdego jest inaczej. Można się jeszcze dogadać wyjazd za wyjazd.
Oczywiście, ze najlepiej wyskoczyć samemu na tydzień - dwa (i najtaniej, zwykle potrzebujemy mniej luksusu od piękniejszych połówek), ale to by było nie w porządku jak są dzieci, zwłaszcza małe. Moja gromadka jest młodsza.
Na Kanaryjskich rozwiązywałem w ten sposób, że wyskakiwałem na kilka godzin. Dwa razy przed świtem, raz po zmroku. Lokals mnie odbierał z hotelu i pod bramę odwoził.
Po powrocie w dalszej części dnia (lub kolejnego) ogarniałem dzieciaki, a żona miała czas na zakupy, spa itd. Połowiłem grubo.
W Tajlandii to jeszcze bez dzieci. Inne czasy. Zwiedzaliśmy tak intensywnie, ze żonie nawet się przydały te 3 dni odpoczynku. Również super połowiłem, najlepiej w życiu.
Sprawdziłem jeszcze na naszym Piasecznie. Najpierw 3-4dni łowienia (3 wypłynięcia dziennie na 2godziny - przed śniadaniem, po śniadaniu i po obiedzie), a potem z tydzień nad morzem i wszystkie atrakcje zgodnie z życzeniami żony. Za każdym razem miałem mniej więcej tyle ryb, co reszta gości razem. I dzieci popływały.
Chociaż nie powiem, fajnie wspominam wyjazdy nad Ebro z czasu kawalerskiego. 23/24 nad wodą przez 3 tygodnie Człowiek się martwił, aby czy na dzień upału wystarczy baniak wody.
Użytkownik korol edytował ten post 23 luty 2021 - 15:58