Przy tak słabym materiale jakim jest balsa to nie ma się co dziwić że rozrywa łączenie i materiał. Na takie ryby i związaną z nimi walką material na korpus musi być twardszy.
Chyba że ktoś lubi się "delektować" holem i nic nie robić czekając aż ryba "zdechnie".
Tak czy siak nawet gdyby zastosować balsę to powłoka końcowa musi mieć odpowiednia grubość i wytrzymałość żeby choć ona miejscowo wytrzymywała przeciążenie. Musisz wiec walić więcej lakieru (czy żywicy) aby grubość ostatniej warstwy była odpowiednia.
Ryby duże, silne maja taką siłę że samym otwarciem pyska potrafią rozginac kotwice czy rozrywać woblery gdy jedna z kotwic tkwi w dolnej części pyska a druga w górnej szczęce. Nie ma się co dziwić że wyginają drut stelaża, wyrywają go z korpusu czy łamią (wypadają) stery gdy potwór walczy o życie.
Kiedyś pstrąg 62cm urwał mi żyłkę 0.16mm uderzeniem ogona w okolice pyska gdzie był wobler. Typowa walka pstrągów i głowacic. Dokładnie to widziałem. Nie pomogła ani miękka wedka, ani popuszczony hamulec.
Skąd wiem że miał tyle? Kolega wyjął, zabił, zmierzy bo wiedział gdzie mi urwał. Wobka nie było. Teraz na pstragi używam żyłki min. 0.22mm a bezpieczniej na 0.30mm. Przy glowacicach (metrowe i większe które są na moim celowniku) 0.30mm to absolutne minimum, ale bezpieczniej min 0.40mm.