Tak jak wspominałem - są ludzie, którzy wierzą w ten mit i go powtarzają.
Generalnie niewiele da się z tym zrobić oprócz zdobywania wiedzy i przedstawiania argumentów za i przeciw. Ostatecznie każdy własne decyzje podejmuje samodzielnie, a ludzie i tak wierzą w co chcą wierzyć i raczej nie można tego nikomu zabronić
Przykładowo, dla mnie śmieszna jest teoria Przemo_w:
Otóż ta część smaru która odłoży się po wewnętrznej stronie zębów jest w miare potrzeby wrzucana na zęby.
Nic innego jak siła odśrodkowa.
Zobacz jak są smarowane np Shimano. Placki smaru po wewnętrznej stronie zębów....
Gwarantuje Ci że jeżeli położysz smar po wewnętrznej stronie przekładni i nic na zęby to ona i tak ten smar będzie wyrzucać na zęby.
Co decyduje o „dorzuceniu” smaru na zęby przekładni? Co jeśli nie ma tam dodatkowego smaru? Dlaczego oszczędne smarowanie nie sprawia żadnych problemów? Czy idąc tym tokiem myślenia można założyć, że przekładnia kołowrotka to samosmarujący się mechanizm?
Jak duża musiałaby być siła odśrodkowa (lub „inne czynniki fizyczne”... tzn. Jakie?) która działając na przekłądnię kołowrotka, byłaby wystraczająco duża żeby poruszyć tak gęstą i lepką substancję jaką jest smar? Nie wiem, ale zaciekawiło mnie i zrobiłem na szybko mały eksperyment –
na linijce umieściłem porcję tzw. „dodatkowego smaru” Quantum Hot Sauce (świetny smar). Linijkę przywiązałem do pół metrowej pętli z grubej plecionki. Następnie trzymając za koniec sznurka jedną ręką, kręcąc tak szybko jak to tylko możliwe, wygenerowałem wielokrotnie większą siłę odśrodkową niż byłoby to możliwe na krótkiej i wolnoobracającej się przekładni kołowrotka. Mój pies w międzyczasie załatwiał swoją potrzebę. Jak widać na załączonym zdjęciu, smar nie zmienił w ogóle swojej pozycji. Siła odśrodkowa nie była wystarczająco duża, żeby to spowodować i to jest fakt. Eksperyment można odtworzyć, jeśli komuś się bardzo nudzi i nie może fizycznie być na rybach.
Co do samego smarowania - oczywiście, że widziałem jak są smarowane kołowrotki Shimano – smar nałożony jest punktowo na koło główne przekładni. Zwróć uwagę, że te dwa "placki" są pozostałością niepracującego smaru, a reszta została już rozprowadzona cienką warstwą na powierzchni zębów przekładni i pozostanie tam aż do utraty swoich właściwości. Jest to bardzo dobrze widoczne przy otwieraniu kołowrotków, które przepracowały od nowości dłuzej niż rok – smar zebrany z zębów przekładni jest czarny, a reszta smaru nie zmieniła ani koloru ani właściwości. Sposób smarowania w przypadku Shimano wygląda podobnie we wszystkich modelach, a i tak znajdują się amatorzy, którzy otwierają nowe kołowrotki w celu dołożenia smaru do swoich "suchych maszynek".
Czy zastanowiło Was kiedyś jakim strzałem w stopę byłoby dla wiodącego producenta wypuszczanie na rynek źle przesmarowanych kołowrotków?
Ignorując już nawet cały aspekt techniczny i patrząc wyłącznie z biznesowego punktu widzenia – czy ma to jakikolwiek sens żeby wkładać ogrom pracy inżynierów w konstruowanie najnowszych rozwiązań technicznych, opartych na nowoczesnych technologiach i liniach produkcyjnych jedynie po to aby na samym końcu przed złożeniem źle smarować przekładnie dwoma plackami smaru, w procesie który jest banalny i tak naprawdę nic nie kosztuje?
Czy od lat 90-tych ktoś w Shimano coś przeoczył? I don’t think so. Tak smarowane kołowrotki kręciłyby gorzej niż konkurencja już na półce sklepowej, nie wspominając o dłuższej eksploatacji. A jednak służą latami i zdarzają się przyapdki takich, które nigdy nie były rozkręcane. Jak to jest możliwe? Czy nie byłoby lepiej nawalić tam smaru na „lata ciężkiej orki” zamiast maciupkich "placków"?
To, że inne modele mają czasem nawaloną kupę smaru jest związane bardziej z pędzlem, którym to robiono, niż z czymkolwiek innym.
No chyba, że ktoś nam zaraz napisze, że ma wujka w Malezji, który pracuje w fabryce Shimano i gotowy jest zdementować te plotki
Jakkolwiek ciekawe nie byłyby spostrzeżenia, proponuję trzymać się tematu BG i zostawić w spokoju TwinPowery, Gwiazdy i łowienie w -40.