Zrozumiałe,proszę tylko o jakąś ogólnikową wskazówkę,żebym mniej więcej wiedział kiedy dać sobie spokój bo strasznie uparty jestem
Ostatnie trzy wayrazy to na wielki Twoj plus w podejsciu do tematu.
Szczerze - to mozna by tak klikac z pol godziny w klawiature na zadany temat.
Napewno we wczesniejszy latach zesmy go rozpracowywali. Poszukaj. Watki miały chyba przeszlo 100 stron.
Mimo wszystko musiałbys wiele od siebie napisac, co zaobserwowales na te chwile i na jakim etapie jestes w tym roku.
Tylko Ci moga osiagnac wynik, ktorzy caly rok IDA za boleniem.
Ok...Z doswiadczenia Mazowieckiel Wisły...
Nie mowie tu o zlowieniu 1 czy 2 przypadkowej sztuki w listopadzie czy grudniu. Na te chwile powinienes wiedziec gdzie skupia sie wieksza ilosc boleni. Fantastyczne wyniki osiagalismy do polowy pazdziernika, pozniej było juz mniej ryb.
Niestety temperatura i metabolizm - na ktory niemamy wplywu. Bolen siedział i nie potrzebowal naszych ,, gumakow ,,.
Wytypowanie miejsca tak na oko, bym sie nie odwarzył. Zwyczajnie sie mozna pomylic.
Wracajac do watku, tylko swiadomosc tego ze wiedzielismy gdzie grupuje sie pazdziernikowy bolen - pozwalała nam wytrzymac listopadowe łowy. Zazwyczaj krotkie - 3-4 godziny. Zimna woda doskwiera Nie powiem, jesli co drugi dzien mielismy rybe to byl to naprawde sukces. Niema co liczyc na okazy. Biora takie same 50taki jak latem. Byc moze wieksza ryba jest ostrozniejsza i młodzierz ja wyprzedza a moze poprostu jej brak. Poza tym nie ma dwoch zdan: wg mnie Rh i shady musza byc opanowane na maxa.
Ps po 4 godzinach wygrywała jednak chec spotkania sie z sandaczem.