Ponieważ nie znam dobrze łowisk w województwie mazowieckim jakieś dwa tygodnie temu dałem się namówić koledze na "wędkowanie" w porcie rzecznym ( Narew) w miejscowości Kazuń, koło Nowego Dworu Mazowieckiego.
Podejrzeń nabrałem juz w momencie kiedy kolega zasugerował ,że musimy byc bardzo wcześnie bo potem może nie być miejsc ( a był środek tygodnia) , no ale postanowiłem się nie zniechęcać i pojechać.
Dojechaliśmy tam koło godziny 5.30 kiedy było jeszcze ciemno, ale już były 2 osoby, potem dojechały następne.
Nie do końca wiedziałem o co chodzi dopóki nie zrobiło się jasno.
Wraz z nastaniem świtu błyskawicznie zorientowałem się co się święci, a równocześnie w wodzie rozpoczęła się rzeź lub świniobicie, jeśli ktoś woli taką terminologię.
Okazuje się ,że ten port w Kazuniu to zimowisko białej ryby, która wchodzi tam z Narwi, a co gorsza kumuluje się w jednym miejscu tego portu - przy betonowym umocnieniu na przeciwko pomostów cumowniczych dla łodzi.
Panowie "wędkarze" szczelnie obsiedli wspomniane betonowe umocnienie, każdy trzymał wędkę typu pałka w dłoni, żyłka min 22 ,przypon 20, solidny hak. Na haczyk kukurydza lub biały - to akurat nie miało większego znaczenia i można zaczynać "wędkowanie".
Piękne ryby mamy w Narwi - ogromne krąpie, blisko 40 cm płocie, leszcze, karasie ,świnki, certy , wszystko w słusznych rozmiarach.
Mogłem się napatrzyć na takie piękne okazy do woli.
Mniej więcej co dziesiąta ryba zaczepiona za pyszczek - reszta za brzuch, grzbiet, tylna płetwę, oko, itp.
10, 20 lub więcej kilo na osobę - to nie ma znaczenia , wszystko ląduje w siatach, torbach z biedronki, wiadrach.
Aktorzy tego krwawego spektaklu to oczywiście ryby i "wędkarze" - cały przekrój społeczny. Od gumofilców którzy przyjechali na rowerach do całkiem drogo ubranych gości którzy dotarli drogimi terenówkami.
Jedną wspólna cecha wszystkich łowców to słownictwo - kurwa ,kurwą poganiała. Nawet te biedne ryby wyciągane z wody za brzuchy, płetwy i oczy to też był dla tych jegomości kurwy.
Horror.
I taki spektakl ma tam miejsce codziennie dopóki jest ryba na zimowisku.
A żeby było weselej całe to widowisko odbywa się pod czujnym okiem pracownika firmy dzierżawiącej port w Kazuniu, ktory skrzętnie pobiera opłaty za wejście i wjazd samochodem na teren portu.
Oraz , o zgrozo, pod okiem policji rzecznej , która przynajmniej kilka razy w ciągu dnia odwiedzała swoją motorówkę cumującą 15 metrów od tego krwawego łowiska.
Żadnego zainteresowania, żadnej reakcji ze strony szanownych Panów policjantów się nie doczekałem.
Reasumując , wszystko to było dosyć obrzydliwe i napełniło mnie niesmakiem.
Postanowiłem to opisać tutaj, ale myśle też nad tym, żeby wysłać taka informację do PZW Nowy Dwór Mazowiecki, Policji Nowy Dwór i może do jakiejś prasy.
Myślicie ,że to ma sens i coś pomoże ?