ad Slavobeer
Przyznam, że nie znalazłem nigdy tak zapalikowanej ryby, ale też słyszałem, a jak wiemy w każdej plotce jest nutka prawdy
W zawodach już dawno nie startowałem i nie wiem czy będę czy nie będę.. jak atmosfera będzie taka jak kiedyś, czyli ta, która skłoniła mnie to zrezygnowania z tej formy rywalizacji to podziękuję.
Przypomniało mi się coś jeszcze.
Kiedyś dawno temu mieliśmy (koło z Jeleniej Góry) zawody gdzieś nad Odrą i po całym dniu łowienia miałem jakies tam ryby, w zdecydowanej wiekszości były to okonie. Ryby trzymałem w kieszeni plecaka w plastikowym worku, żeby nie schły i nie traciły na wadze. Po ważeniu i ogłoszeniu wyników, okazało sie, że zabrakło mi kilku punktów, żeby stanąć na pudle. Historia kończy sie w dalekiej przeszłości. Kilka lat później jadę ponownie na ryby z tym samym plecakiem i pakuję do niego szmaty i inne pierdoły. Na drugi dzień łowienia będę zmieniał bieliznę i wyciągam nową z plecaka, ale coś mi nie pasuje. Zapach wskazywał, ze bieliznę nosił jakiś bezdomny z PeKaeSu, w związku z tym, że to niemożliwe zaglądam głębiej do plecaka i znajduję zasuszonego okonia... tego, który miał mi dać medal
Ale numer
Niezły zapach musiał być
Nie miałem aż takiej hardcorowej sytuacji w zyciu.
Obym nie miał.
Rozumiem Cię z atmosferą na zawodach - jak jest coś nie tak i zaczynają do Ciebie docierać choćby plotki o palikowanych rybach, to się odechciewa....
Ale tak to już jest, że jak mozna coś wygrać to się zaczynają Polaków wielkie kombinacje.
Byłem w tym roku na Kleniu Widawy w Namysłowie i to bylo to co mi się podobało. Nie znalem prawie nikogo, a czułem się jakbym ich znał. Super ludzie, super atmosfera. Pełne zaufanie do zawodników - jeden drugiemu potwiedzał złowienie ryby, Twój konkurent mierzył ją przy Tobie i wpisywał do karty startowej po czym rybka była WYPUSZCZONA
I o to chodzi !!!
Obym doczekał takich czasów na zawodach okręgowych.
Slavo