oj zanika nam wątek niczym pogłowie boleni w Odrze.... Jacek nie analizuje, ziom nie chce się już chwalić bolkami , nawet Fido nie rzucił pomysłem zlotu pod mostem...
przyznam że nie bardzo mi się chciało jechać w niedzielę - obiad z sobotnich grzybów mnie rozleniwił-) ( przynajmniej na grzyby mam blisko), po za tym ostatnio Odra nie rozpieszczała ... no tak ale za godzinę będę chodził wściekły że nie pojechałem! Dobra graty do auta i w drogę.
Nad wodą jestem 15.30 - lubię niedzielne popołudnia bo przeważnie jestem już sam, ewentualnie spotkam autochtona Darka (pozdrawiam). Szybka decyzja - dzisiaj gumy. Po godzinie jestem na główce z której złapałem jak dotąd jedyną brzanę - nigdy się na nie nie nastawiałem. Krótka myśl - a może powtórka z rozrywki? wprawdzie nie mam woblerów ale założyłem pięciocentymetrowe kopytko rzut w poprzek rzeki, spłynięcie, poderwanie i zaczep.. ale jakiś miękki-), nagle zaczep szarpnął i ożył ...
Po paru minutach siłowania się była na brzegu - 74 cm mięśni
stary jaxon do 18g, dam i plecionka 0,08 daiwy spisały się idealnie
znowu wracam uśmiechnięty...