Od bzdur jak to teraz ryb nie ma bo je wędkarze wyławiają to naprawdę aż zęby bolą gdy się je czyta.
Ja w wędkarstwo bawię się od roku 1974, we wrocławskich wodach łowię od roku 1979. Mam więc jako
taką skalę porównawczą na przestrzeni drobnych 40 lat zarówno na wodach dolnośląskich jak
i lubuskich, bo wędkuję niemal wyłącznie na nich. I stwierdzam autorytatywnie ze zarówno skala
"mięsiarstwa" jak i pospolitego kłusownictwa w obecnych czasach to jest jakaś zupełna popierdółka
w porównaniu z tym co działo się latach 70tych czy (zwłaszcza) 80tych, kiedy w związku z kartkową
reglamentacją mięsa ryby stanowiły w każdej wędkarskiej rodzinie istotną część bilansu żywieniowego.
Mimo to ryb w Odrze wystarczało dla każdego, do końca lat 70tych były one wręcz poławiane sieciami
w celach przemysłowych. Nad wodą działy się rzeczy dzikie, mięsiarze brali wszelkie
niewymiarki, masowo łowili "na żywca", "z gruntu" na martwą rybkę, fileta i potrafili
przerzucić nawet kilkanaście drapieżnych maluchów zanim dopadli wymiarówkę. Połowa z
tych maluchów zażerała przynętę tak głęboko że krótko po wypuszczeniu padała.
Podobnie sprawa miała się z okoniem. Szczupaka było we wrocławskich wodach niewiele, kiedyś
łowiłem go znacznie mniej niż obecnie. Mniej było również bolenia i suma, choć za tego ostatniego głowy
nie dam bo w dawnych czasach zakazany był połów na trolling i ogólnie technika połowu suma stała
na znacznie niższym poziomie niż obecnie. Co się zatem stało ze wtedy było, dzisiaj nie ma?
Na 1000% nie to, że teraz to, panie, kłusownictwo i mięsiarstwo a etycznego wędkarza dziś ze świecą...
obecnie lekko licząc na 5 spotykanych przeze mnie nad wodą spinningistów 4ch wypuszcza wszystko
co złowi. Jeszcze w latach 90tych na 20stu wypuszczał może jeden. Ja zidentyfikowałem co najmniej
trzy przyczyny obecnego bezrybia:
-zarybienia, Przynajmniej do połowy lat 90tych Odrę zarybiano sandaczem. Czym się zarybia
obecnie wrocławskie wody to niech sobie każdy sam poczyta w planach zarybieniowych okręgu.
- niszczenie naturalnych tarlisk. Przykład, jeden z kilku: naprzeciwko obecnych "betonów"
(dawniej zwanych "ZOMOwcami" lub "kasztanami" było tarlisko ryb, którego dno usłane było
konarami gałęziami itd.itp. naturalnym materiałem na którym tarła się ryba wszelka a sandacze
masowo budowały gniazda. Przy budowie owych betonów dno rzeki zostało pięknie wyczyszczone, obecnie
nie ma tam prawie żadnych zaczepów. Ani ryb.
- ogromny wzrost pogłowia bolenia i (chyba?) suma. Moim (i nie tylko) zdaniem w połączeniu ze znacznym
polepszeniem przejrzystości odrzańskiej wody sandacz i okoń nie wytrzymują konkurencji pokarmowej
z boleniem a wyżeranie narybku przez sumy dopełnia obrazu całości.
Użytkownik Hans Kloss edytował ten post 16 kwiecień 2018 - 18:58