Pytanie do bardziej doświadczonych w temacie łowienia pstrągów na jigi.
Ostatnio mamy bardzo duzo uderzeń i wyjsć na własnoręcznie kręcone jigi (glowki 3-4g na hakach 2 i 4, marabut, dubbing na jezynce).
Cos w stylu
IMG_4521.JPGIMG_4522.JPG
Pstrągi uderzają w przynętę ale nie idzie ich zaciąć, a jak juz sie zatnie to dosc często spadają z haka.
Co sie moze dziać? Dlaczego pstrągi wyskakują do przynety, uderzają w nia ale sie nie zacinają? Jigi nie sa jakies długie ale moze trzeba by je skrócić?
Patrząc na haki w Twych jigach można zauważyć, że część pionowa, ta wystająca z główki jest relatywnie długa.Tak więc kąt zacięcia, chwytność haka wydaje się ograniczona.
Skrócenie trzonka haka przy zachowanych proporcjach pogorszy jeszcze sytuację, tak więc nie sądzę by przynęta na krótszym haku i jeszcze bogatsza, obfitsza, polepszyla wyniki.
Wydaje mi się, że podobnie skonstruowane jigi są doskonałą przynętą w głębokich miejscach, gdzie łowienie ma bardziej "pionowy" niż "poziomy" wymiar, pozwalają bowiem szybko utopić przynętę i szybko znów odzyskać z nią kontakt.
Trudno nie zauważyć tu podobieństwa do nimf wiązanych na jigowych hakach, choć w ich przypadku kształt główki i haka zachowują w znacznym stopniu łowność muszki.
Gdy jednak nasze wysiłki mają bardziej charakter pstrągowego podchodu niż sandaczowego popukiwania , gdy rzucamy daleko i prowadzimy przynętę na dłuższym odcinku bystrej, usianej przeszkodami rzeki, gdy na powierzchni widzimy czubki koniecznych do ominięcia głazów....tu lżejsza przynęta wydaje się optymalną.
W takim przypadku im bardziej jig przypominał będzie klasycznego streamera tym, jak sądzę lepiej.
Minusem może być zwrócony ku dołowi grot, ale poza tym ...same zalety!
Tu parę słów o obciążaniu streamerów , a może i jigów, parę słów o ważnym jak sądzę zagadnieniu.
Otóż możemy oczywiscie ...
- nie stosować obciążenia, bazując na ciężarze haka i nasiąknietej wodą przynęty.W muszkarstwie czesto takich myków używamy, ciesząc się nawet faktem okresowej pływalnosci przynęty (sierść z sarny), nie omawiam ich tu jednak, bo post dotyczy techniki spinningowej.
- stosujemy dociążenie metalowymi oczyma co bardzo fajnie rozwiązuje problem, takie wytrzeszczone gały, zrobione np. z łańcuszka kulek są wg mnie bardzo skuteczne.
Trzeba jednak wspomnieć o tym iż oczy częściej "łapią" drobne dryfujące roślinki i są okresy, lato w rzekach i przybojowa fala w morzu gdy ich nie stosuję.
- główka z metalu, kulka lub bardziej wymyślny kształt to proste i uniwersalne rozwiązanie.Co ciekawe odpowiednio dobrana wolframowa czy mosiężna główka osadzona na jigowym, lub, co polecam łososiowym haku muchowym daje już podstawy do konstrukcji czegoś naprawdę fajnego i względnie ciężkiego.
- gdy konstuuję streamera do połowu w zarośniętych łowiskach dociążam go wyłącznie drutem ołowianym umieszczonym w przedniej części haka, nawijając tyle ile uznam za stosowne.Taki wabik ma małą, zgrabną pętlę drucianą do przywiązania żyłki( haki łososiowe tak mają) i w miarę gładką główkę.Brak agrafek, grot ukryty w gęstym materiale, krotko przycieta żyłka(lub fluoro w moim przypadku) ograniczają brudzenie zieleniną.To takie skromnisie...
Oczywiście powiewnośc, falowanie imitujące życie, interesujace dla ryby ubarwienie mają nie mniejsze znaczenie i każdy z nas to ogarnia.
Futro czy pióro,a często przecież razem, błyskotki i jeżynki, włókienka i wełenki, można o tym bez końca, ale dziś, odpowiadając na post kolegi skupiłem się na kształcie haka i dociążeniu.
Reasumując optymalnym jest duży hak z szerokim łukiem i dociążenie nie ograniczające chwytności, kąśliwości, no wiecie o czym myślę...
Kończąc tę część świątecznych wynurzeń zauważę i liczę na to, że koledzy spinningiści ten wtręt wybaczą, że idealną metodą podania lekkiej przynęty jest wędzisko muchowe, pozwala bowiem wyekspediować gramowego dość dużego streamera - lekkiego jiga jakby - na ok 20 metrów w sposób powtarzalny i ekscytujący.
DSC05553 - Kopia.jpg 70,98 KB
34 Ilość pobrań
Ponieważ to wątek o tegorocznych pstrągach pozwolę sobie (zgodnie z sugestiami kilku kolegów) uzupełnić nieco zdjęcie potokowca, które zamieściłem niedawno.
Połów nastąpił 1 kwietnia w rzece San na chronionym odcinku specjalnym "przed pierwszą wyspą"
DSCN9994 - Kopia.JPG 127,16 KB
33 Ilość pobrań
Użyłem wędziska muchowego Sage Method, kołowrotka Nautilus xl oraz linki firmy Cortland typu Ghost z przejrzystą końcówką o długości ok. 5 metrów.Przypon kończący fluorocarbon 0,31.
Druga z ryb, także o długości ok.45 cm złowiona została ok.150 metrów poniżej, w drugim, niewidocznym z wiaty Vision korycie.
DSCN9987.JPG 96,54 KB
32 Ilość pobrań
Przynętą w obu przypadkach był ok. 10 cm streamer uzbrojony w metalowe patrzały i uwiązany na łososiowym haku Akita. Konstrukcja całkowicie fantazyjna z ulubionym ostatnio motywem "Stendhal pattern" czyli czerwone i czarne .
Błyszczące lametki wabią, jestem o tym przekonany, ale gdy są umieszczone w grzbietowej części wabika pozwalają " w bonusie"dostrzec go z daleka przez łowiącego.
IMG_0134.JPG 42,43 KB
32 Ilość pobrań
Woda była zimna i brania nieczęste, ale co godzinę miałem na końcu kija oznaki życia, więc w sumie fajnie.
DSCN0001 (2).JPG 103,12 KB
32 Ilość pobrań
Łowię na muszkę, lecz nie jestem muchowym doktrynerem.
Uwielbiam lekki spinning, casting, także ten w najlżejszym wydaniu, eksperymentuję z różnymi przynętami i metodami.
Piszę o tym ponieważ chciałbym odnieść się do zagadnienia odpędzania przez pstrągi potokowe potencjalnych intruzów.
Otóż gdy łowimy metodą muchową i widzimy jak pstrąg systematycznie zjada określony typ owadów przebywających np. na powierzchni wody i gdy on w końcu zje także naszą imitację...tu nie mam watpliwosci. Po prostu jadł.
DSCN0575.JPG 72,72 KB
34 Ilość pobrań
Tak było w czasie ubiegłorocznych łowów, ten 75 tak na moich oczach zgładził rój jętek...
Ale, czy ten największy z moich dotychczasowych, 81 cm potokowiec chciał zjeść, czy tylko odpędzić moją wahadłówkę nigdy się nie dowiem...
Sequence 01.Still004 (2).jpg 125,03 KB
37 Ilość pobrań
Pstrągi zostały uwolnione, co miał w żołądku pierwszy z nich raczej się domyślam, ale drugi, ten większy??? Czy był w amoku żerowania i po prostu trafiłem? A może znudzony kłapnął paszczą???
Gdy dawno temu zabierałem złowione ryby, gdy było to niechlubnym standardem, zawsze analizowałem zawartość ich żołądków. Bywało, że wszystkie były objedzone rybami, że zwracały niestrawione ofiary w trakcie holu, że czułem iż po prostu jadły.
Ale bywało i zupełnie odmiennie, bywało, że wszystkie, podkreślam wszystkie złowione po fantastycznych braniach pstrągi miały pusty przewód pokarmowy.Cóż je motywowało?
Na koniec wspomnę o pewnym knyfie stosowanym w przypadku kontaktów z "wąchaczami", z rybami ocierającymi się o branie, o przynętę .
Do dziś stosuję w tym przypadku łączone dwuczęściowe woblery np. Rapala jointed, bowiem ich tylna kotwica zamiata jakby szerzej...
Uff...to tyle świątecznych refleksji.
pozdrawiam Paweł
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 20 kwiecień 2017 - 07:59