Od siebie mogę napisać, że używam Rapala Urban, oraz Osprey Kestrel 48L. Zależy do czego jest Ci potrzebny plecak. Dawno temu chodziłem z plecakiem z Decatlonu za 50 zł. Jednak lata spiningu i problemy z plecami spowodowały, że zmieniłem trochę podejście do tego typu ekwipunku. Chodzę bardzo dużo i daleko od auta. Nierzadko pokonuje 10 km wzdłuż rzeki, w trudnym terenie i w różnych warunkach. Przy takich "spacerkach" plecak jest tak samo ważny jak wędzisko. Mocowanie, pojemność, waga, wygoda, pakowność itp itd. Na pewno podstawą są zapięcia. Koniecznie musi posiadać zapięcie nad klatką i w biodrach. Nie wyobrażam sobie nosić plecaków bez tych zapięć. U siebie w plecaku mam zawsze 1-2 pudełka, termos, wodę, kanapki, statyw, akcesoria (cążki, wyhaczacze, zapalniczka itp) plus czasami coś na zmianę jak koszulka. Ciekawą funkcją Rapali jest usztywniona kieszeń zewnętrzna na okulary, bardzo fajne i praktyczne rozwiązanie. Jednak za bezsensowną kieszeń uważam komorę laptopową, nie wiem kto ją projektował i w jakim celu. W jej miejscu powinien być po prostu camelbak. Brak pokrowca deszczowego, też jest dużym minusem, bo plecak pije wodę. Osprey Kestrel to 2 półki wyżej, klasyka górska. Ma wszystko to czego Rapala nie ma i wiele wiele więcej, ale jest też większy (choć w praktyce nieodczuwalnie) i droższy sporo. Rozwiązania Ospreya są znacznie bardziej przemyślane. Dostęp do środka z 3 miejsc, worek deszczowy, górna klapa i miejsce na camelbaka. Dodatkowo milion kieszeni i ściągaczy. Reasumując: Jak szukacie plecaka pod przynęty i papier toaletowy, łowicie nieopodal auta, to nie kupujcie drogich plecaków, bo ich zwyczajnie nie wykorzystacie. Jednak jeśli chodzicie dużo, to NIE OSZCZĘDZAJCIE !