Parę razy brałem udział w zawodach i więcej nie chce, właśnie z tego powodu. Na łódce pół czasu byłem kapitanem, drugie pół czasu zostałem przeczołgany po krzakach jakiś i szuwarach.
Obawy o brak uczciwości nie ja wymyśliłem, a usłyszałem od członków szanownego JURY. Nie można wykluczyć, że chęć wygranej okaże się dla kogoś silniejsza niż uczciwość, nawet jeśli to ma skalę marginalną, to znacząco wypaczy wynik zawodów.
Na wynik składa się wiele czynników, przy czym dla mnie podstawa to miejsce, znalezienie żerujących ryb w myśl książkowej zasady, że 90% ryb w jeziorze, przebywa na 10% jego powierzchni, z czym skłonny jestem się zgodzić.
Nawet jeśli losowy partner znajdzie rybny ale płytki kawałek wody, a ja jestem wyćwiczony w głębokiej wodzie, to tez taki czas będzie dla mnie stracony. Nie chcę, żeby na moją taktykę wpływał losowo wybrany zawodnik.
Działa to też w drugą stronę. Ktoś się przygotuje, znajdzie miejscówkę i zupełnie przez przypadek ktoś zupełnie nieprzygotowany może wyjąć ryby, na które w żaden sposób nie zapracował.
Losowy sędzia oczywiście może przymknąć oczy na nieprawidłowości, ale nie musi. cały dynks polega na tym, że zawodnik tego nie wie jak zareaguje sędzia na odstępstwa od zasad. Pomysł z rozstawianiem siatek z żywymi rybami dla zawodników uważam za absurdalny, ale usłyszałem ten argument od szanownego JURY.
Jak mawiał tow. Lenin "Kontrola najwyższym stopniem zaufania"
Można też przyjąć inną zasadę. Wstępny podział na koszyki. Zawodnicy rozstawieni z łodziami i zawodnicy drugiego sortu nierozstawieni. W takim układzie, tylko zawodnicy rozstawieni robią za kapitanów, a nierozstawieni wylosowani robią za "turystów"
W taki sposób komuś na mistrzowskim poziomie, potwierdzonym ilością punktów zdobytych wcześniej "turysta" nie popsuje wyniku, bo ma niewiele do powiedzenia. Dodatkowy czynnik mobilizujący przed zawodami tej rangi.
Nie wyobrażam sobie, że inwestuje mnóstwo czasu, wysiłku, pieniędzy a na koniec rządzi mi na łódce ktoś wylosowany.
Pewnie są lepsze pomysłu rozwiązania problemu wzajemnej kontroli, proszę koledzy o przemyślenie tego. Chyba każdy pomysł jest lepszy od losowego przydzielania zawodników na równych prawach.
I nie jest to moje gdybanie, a słyszałem to od zawodników. Zgłaszam dwie propozycje
1. indywidualny sędzia obserwator na każdej łódce
2. Podział zawodników na koszyki: rozstawionych i nierozstawionych o różnych prawach podczas zawodów.
Co do zamykania zbiornika: 3 dni raz na kilkanaście lat.
OK, ale w następnym sezonie to będzie 6 dni zarządzone przez żeglarzy, powiedzmy, że kolejne 6 dni zamknięte przez powiedzmy motorowodniaków
a w kolejnym roku odwet wędkarzy, na żeglarzach i motorowodniakach.
Ale mnie nawet nie chodzi o te 3 dni, a o to że nikt żeglarzy nie powiadomił. Przyjechali wielokroć wiele kilometrów, przygotowali sobie imprezy a tu wała jak Polska cała.
Ten brak informacji uważam delikatnie mówiąc za niegrzeczny.