Kowal powiedz panie jak prowadziłeś Kajtka???z podbicia uderzył???czy na wleczonego???
oczywiście gratuluję serdecznie i szacunek za postawę
Użytkownik TomaszKKK edytował ten post 16 grudzień 2017 - 22:05
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 16 grudzień 2017 - 22:05
Kowal powiedz panie jak prowadziłeś Kajtka???z podbicia uderzył???czy na wleczonego???
oczywiście gratuluję serdecznie i szacunek za postawę
Użytkownik TomaszKKK edytował ten post 16 grudzień 2017 - 22:05
Napisano 17 grudzień 2017 - 06:15
Klasyczne podwójne podbicie, uderzył z opadu. Po prostu tam był i chciał Ja nie zrobiłem nic nadzwyczajnego, szczęście dopisało i tyle.
Napisano 17 grudzień 2017 - 13:38
Taki oto dzisiejszy przyłów przy dłubaniu okoni.Okonki od czasu do czasu leniwie zasysały 2 calowego keitecha .Po zmianie przynęty na dużo większą 4 calową gumę w trzecim rzucie delikatne przytrzymanie,zacięcie i siedzi.Troche ponad forumowe minimum,kijek do 7 gr, kołowrotek 2500,plecionka 0,06 i na końcu Shaker Lunker City 4 cale na 5 gr główce.
Napisano 21 grudzień 2017 - 20:04
Popularny
Napisano 25 grudzień 2017 - 16:33
Jakieś ciekawsze zedy z jesieni.
Dzienny:
I wieczorny.Tu jak zwykle kalkulator nie sprostał zadaniu:
Ryby pływały dalej, ale nie wiem jak teraz, bo same wybitnie pazerne na mięso jednostki nad wodą spotykam. pzdr
Napisano 27 grudzień 2017 - 22:27
Popularny
IMG_1523.JPG 68,02 KB 62 Ilość pobrań
To jest to,co tygryski lubią najbardziej BIG PSTRYK!
Nie bądź pała,wypuść sandała!!!
IMG_1522.JPG 57,23 KB 55 Ilość pobrań
Napisano 27 grudzień 2017 - 23:17
Patrząc na sposób brania uważam,że to ATOMÓWKI
Użytkownik byku95 edytował ten post 27 grudzień 2017 - 23:17
Napisano 30 grudzień 2017 - 21:38
Popularny
Zawsze marzyłem o spektakularnym zakończeniu sezonu . O wielkiej , kolczastej rybie z zimnej wody takiej chociażby jak ryby Piotrka , Łukasza , Kamila i innych , wrzucających zdjęcia grudniowych smoków . Rzeczywistość zazwyczaj nie chciała sprostać tym wymaganiom i praktycznie od połowy grudnia na moich wodach spotykałem się zazwyczaj z okoniami ( opornie ) i szczupaczkami ( niezbyt zdjęciowymi ) . Biorąc to wszystko pod uwagę takiego zakończenia sezonu jak dzisiaj , to jeszcze nie miałem raczej ... A przynajmniej nie pamiętam . Ale po kolei .
Wypływam dosyć późno , bo około dziewiątej . Jest mroźno , -2 st.C i dosyć mocno wieje . Z jednej strony to dobrze , bo nie zamarzło ale morale takie raczej słabe . Mój przystaniowy , który ściągnął do domu na Święta z Dojczlandii puka się tradycyjnie w głowę , kiedy wreszcie zapakowany i wciśnięty w kombinezon wypływam . Na wodzie jedna łódka już od świtu . Poza tym pusto . Łowienie w tych warunkach na plecionkę jest możliwe praktycznie tylko dzięki silikonowi w sprayu , który sukcesywnie aplikuję na przelotki i na szpulę z plecionką . Odpuszczam najpopularniejsze rejony , które już przeczesała pierwsza łódka i zmieniam nieco trasę . I trafiam na taki zapis SI mojego koliberka , że głowa mała . Wielkie rybska towarzyszące skupisku białorybu . Nieco przepływam rejon i kotwiczę delikatnie . Rzut w poprzek wiatru , przynęta lekka , bo woda ma około 2 st.C więc prowadzę na niezłym balonie . Branie przy samej łodzi , jak zwykle zresztą w tym sezonie . A właściwie to delikatne drgnięcie plecionki , skwitowane nieco zdziwionym zacięciem . I schemat przerabiany przeze mnie już dwukrotnie w tym sezonie . Wielki sandacz idzie dynamicznie samym dnem , przechodzi na drugą stronę rufy omal nie wplątując się w silnik po czym po skosie prze wprost w linę kotwiczną na dziobie . Zaszparowany hamulec oddaje plecionkę , zdołałem nieco go poluzować , wkładam kij głęboko do wody . Ryba już zdołała przewinąć się o linę , pokazała się na powierzchni . Lekko przytrzymuję szpulę ręką . Plecionka pęka . Pustka . Po dwóch miesiącach od ostatniego sandaczowego kontaktu na mojej kałuży mam rybę , która mogła być życiówką . I ją tracę . Zajarałbym ...
Przestawka o jakieś dwadzieścia metrów dosłownie i atakuję rejon pod innym nieco kątem . I siada sumek . No sum już właściwie . Miękki wjazd , powolne bujnięcia od razu mówią , kto na końcu się zameldował . Ryba daje dużo frajdy z holu , zapięta jest oczywiście poza łbem ( taki standard o tej porze roku ) i ma jakieś 1,2 metra , więc w kadrze na łódce już mi się nie mieści . Kiedy po ogarnięciu pokładu od śluzowatego jegomościa siada w krótkim czasie drugi ( na szczęście się spina ) , zmieniam miejscówkę . Kolejne miejsca , kolejne godziny . Szukam skupisk ryb . Aż wreszcie znajduję . Miejsce takie żadne . Płytko i mulisto . Za to dużo żarcia w pobliżu . Daleki rzut lekkim skosem do wiatru , subtelny acz wyraźny całkiem pstryczek , zacięcie w tempo . Ryba taka szczupakowata raczej , szybko wychodzi do powierzchni ale dziwnie mocno trzepie łbem . Przy łódce widzę wreszcie wytęsknioną kolczastą płetwę . Jest piękny , gruby , zapięty w sam koniuszek twardego pyska . I dziwnie czarny i ciemny . Nawt brzucho ma smoliście czarne . Wygląda jak czerwcowy kocmołuch gniazdowy . To chyba efekt krystalicznie czystej i płyciutkiej wody oraz mulistego dna .
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 02 styczeń 2018 - 21:30
Napisano 31 grudzień 2017 - 13:38
...
I dzieje się coś , co o tej porze roku jest dla mnie czystą abstrakcją . Przestawiam się na taki dobry rzut z wiatrem i w podobny sposób , choć z nieco innego azymutu i zdecydowanie bardziej anemicznie wjeżdża bliźniacza ryba . A właściwie nieco grubsza i szersza ......
Hmmm dwa małe szczegóły rzuciły mi się w oko
Na wszystkich trzech zdjęciach trzymasz tę samą rybę. Jednak na ostatniej fotce masz inną czapkę ...
Co wygląda mi jednak na dwa różne wypady na ryby
Jednak nie piszę tego żeby Cię demaskować i napiętnować, a wręcz przeciwnie - widać że ryba musiała byc wypuszczona i złowiona ponownie. Dlatego wpis jak najbardziej pozytywny - warto wypuszczać !
PS. Wystarczy przyjrzeć się paskom, które są unikalne u sandaczy, ale dla mniej spostrzegawczych wrzucam dodatkową pomoc
Użytkownik hlehle edytował ten post 31 grudzień 2017 - 13:44
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:00
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa . Takiego zakończenia sezonu jeszcze nie miałem , choć tak po prawdzie dzisiaj wyskoczyłem oczywiście na chwil kilka i właśnie wróciłem . Wszystko wróciło do normy , coś tam skubnęło ale rybek niet .
@hlehle wszystko było tak , jak opisałem . Nie mam absolutnie powodów , dla których musiałbym kolorować rzeczywistość . Ryby były złowione jedna po drugiej w odstępie do 100 metrów i jakichś 20 minut . Wyglądały bliźniaczo , choć ta druga była nieco większa i szersza . Porównanie płetw grzbietowych rzeczywiście może rodzić podejrzenia , że to ta sama ryba ale tak nie było . A czapka ... Uszanka była chwilowo za ciepła - po holu pierwszej ryby zagrzałem się nieźle . A tak w ogóle to mam oczywiście filmiki z wypuszczania obydwu sandałków jakby co ...
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:06
@hlehle wszystko było tak , jak opisałem . Nie mam absolutnie powodów , dla których musiałbym kolorować rzeczywistość . Ryby były złowione jedna po drugiej w odstępie do 100 metrów i jakichś 20 minut . Wyglądały bliźniaczo , choć ta druga była nieco większa i szersza . Porównanie płetw grzbietowych rzeczywiście może rodzić podejrzenia , że to ta sama ryba ale tak nie było . A czapka ... Uszanka była chwilowo za ciepła - po holu pierwszej ryby zagrzałem się nieźle . A tak w ogóle to mam oczywiście filmiki z wypuszczania obydwu sandałków jakby co ...
Moim zdaniem nie są możliwe dwa sandacze z takimi samymi paskami i cętkami. Masz bardzo dobrze widoczne cętki na obydwu płetwach. Jest ich dużo, mają różne ułożenie, kształt itd.
Nie chce mi się liczyć kombinacji i prawdopodobieństwa wystąpienia dwóch takich ryb, ale ... po prostu nie jest to możliwe uwierz mi
Musiałeś wypuścić i złowić tę samą rybę. Jak już wspomniałem zdarzyło mi się złowić tego samego sandacza w ciągu godziny i dopiero po zdjęciach się skapowałem.
Jak dla mnie Twój wpis to doskonały przykład na to , że sandacze sobie świetnie radzą po wypuszczeniu jak się dobrze z nimi obchodzi.
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:13
Między pierwszą a drugą rybą było około 30 minut - sprawdziłem po zdjęciach . Ta druga jednak wydawała się większa o jakieś 3-4 centy i grubsza , choć zbyt dokładnych pomiarów nie robię zazwyczaj ... Wrzucę te filmiki dla spokoju wątku - ale to po Sylwestrze jednak ...
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:17
Malinabar in vitro chyba musiało być grane,albo tak jak pisze hlehle ta sama ryba uderzyła jeszcze raz ,tylko spuchła drugim holem i wyszła na szerszą. A skoro masz to nawet sfilmowane to w ogóle szacun dla Ciebie
U mnie sezon sandaczowy też na plus.Czasu zdecydowanie mniej niż rok temu,a przyzwoitych ryb całkiem sporo. Na minus ,że tych około wymiarowych i krótkich dużo mniej ,więc źle to wróży na przyszłość.Smutne również to ,że jak co roku nie widziałem jednej wypuszczonej ryby przez spotykanych nad wodą speców. Ale w sumie na palcach ręki mogę policzyć ryby które dane było im w tym czasie łowić. Twarze niby te same ale ciągle głodne...na pewno nie emocji. Nowych "januszy" też przybyło ,także rzeka musi zacząć szybciej płynąć, żeby to całe towarzycho wykarmić. Wrzucam dwa fajniejsze zedy z końca jesieni. Zdjęcia tradycyjnie robione kalkulatorem ,który ma podobne problemy z łapaniem po zmierzchu ostrości co wędkarze z "łapaniem" i wypuszczaniem ryb.
pzdr
Użytkownik maicke82 edytował ten post 31 grudzień 2017 - 14:19
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:21
Między pierwszą a drugą rybą było około 30 minut - sprawdziłem po zdjęciach . Ta druga jednak wydawała się większa o jakieś 3-4 centy i grubsza , choć zbyt dokładnych pomiarów nie robię zazwyczaj ... Wrzucę te filmiki dla spokoju wątku - ale to po Sylwestrze jednak ...
Filmików nie musisz wrzucać, bo jak dla mnie skoro to ta sama ryba i złowiona z dwóch różnych ustawień (widać po tle), to musiałeś ją wypuścić żeby złowić ponownie
Jak dla mnie bardzo dobry przykład jak należy postępować z rybami.
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:22
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:52
Abstrahując od wszystkich innych ew. okoliczności: są to trzy zdjęcia tej samej ryby, robione z praktycznie tego samego kierunku (cień aparatu i statywu, te same drzewa na brzegu w tle), w podobnym miejscu. Czas może się różnić (różne położenie chmur, czy też smug kondensacyjnych)
Napisano 31 grudzień 2017 - 14:54
Kiedy wczoraj oglądałem zdjęcia Bartka z sandaczami i zanim przeczytałem jego opis to w sumie myślałem, że to ta sama ryba tylko w kilku różnych ujęciach.
Kiedy przeczytałem jego opis nie porównywałem, nie mierzyłem ani nie analizowałem tych ryb. Uwierzyłem, że jest jak pisze. Zresztą nigdy i nikomu nie mam powodu nie wierzyć jeśli coś pisze, nawet jeśli na zdjęciach wątpliwie to wygląda. Gratuluję Bartku pięknych ryb/ryby jak i wszystkim łowcom w wątku sandacze 2017.
Pozdrawiam
Napisano 31 grudzień 2017 - 22:30
Koledzy.
Abstrahując od tego akurat przypadku, choc i od niego nie uciekając, zbyt drobiazgowe przyglądanie się zdjęciom ma jednak pewne wady. Otóż stawianie sprawy "to ta sama ryba jest na zdjęciach"powoduje, że łowca zaczyna się tłumaczyć (a niby dlaczego ma się tłumaczyć?!), zarówno jemu jak i sporej części czytających odechciewa się publikacji kolejnych zdjęć... "Bo będą się czepiać. Po co mi to..." W efekcie osób, które zechcą dzielić się z nami radością z udanego wędkowania jest relatywnie coraz mniej. Apeluję więc do wszystkich piszących swoje obserwacje - nie drążcie zbyt głęboko. Nie ma takiej potrzeby
@hlehle, drogi przyjacielu. W dwóch postach zawarłeś przekaz, który zawarty w jednym całkowicie zmienił by ich wydźwięk. Gdybyś pominął akapit o czapkach i napisał:
"Zapewne musiałeś wypuścić i złowić tę samą rybę dwa razy. Jednak nie piszę tego żeby Cię demaskować i napiętnować, a wręcz przeciwnie - widać że ryba musiała być wypuszczona i złowiona ponownie. Dlatego jest to dla mnie super wpis - warto wypuszczać! Brawo!"
- i przekaz (jak myślę) byłby właściwy, czyli oddający Twoją intencję, i łowca miałby pochwałę wędkarskiej przygody, raczej dość wyjątkowej, i uniknąłbyś sugerowania dwóch wypraw połączonych jednym opisem. Pozwólmy łowcom być dumnymi, zwłaszcza, że mają powody, a sami czerpmy z ich radości fragmenty, którymi się z nami dzielą i czerpmy naukę z opisów warunków udanych łowów.
Wszystkiego dobrego i niech w 2018 roku kij Wam często trzeszczy, a kolejne wspaniałe przygody niech się często przytrafiają!
Napisano 01 styczeń 2018 - 03:12
Nie jestem zbyt wylewny w zachwytach nad złowionymi rybami, od tego mam przycisk "Lubię to" Jeżeli Bartek (o ile mogę pozwolić sobie na taką poufałość pozwolić) opisując swoje połowy twierdzi, że złowił trzy piękne sandacze zamiast dwa razy tego samego osobnika plus jeszcze jednego, dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Cieszę się z jego sukcesu i dziękuję za wspaniały opis wyprawy, dzięki niemu czuję jak bym robił te fotki. Nie doszukujmy się na siłę sensacji bo wszystkim nam to zaszkodzi. Proponuję wszystkim zluzować gumkę i cieszyć się z sukcesów kolegów. Bartek, jeszcze większych sukcesów w Nowym Roku
0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych