Wędki zbudowane wedle pewnych kanonów i tradycji nie idą z duchem czasu
Dla jednych to oznaka ich wartości, dla innych to dyskwalifikacja.
Wiara, że cena jest wyznacznikiem trwałości i jakości to tylko wiara.
Odnośnie samych Rst, pamiętam je z targów na Służewcu w Warszawie.
Pokazywane jako rarytasy o dolnikach długich, uchwytach metalowych i designie ponadczasowym.
Chyba nawet odstalem swoje by machnąć jednym i cmoknac z uznaniem
Miałem już "odpaść", ale dzisiaj mam chęć na polemikę i sporo czasu
"Wędki zbudowane wedle pewnych kanonów i tradycji nie idą z duchem czasu" - to nie jest aksjomat.
Coś co idzie z duchem czasu nie musi być lepsze [wiele przykładów z różnych dziedzin, nie tylko wędkarskiej]
Doceniam kanon i tradycję, ale z pewnością nie dyskwalifikuję współczesnego sprzętu, gdyż używam go.
Cena nigdy nie była dla mnie wyznacznikiem jakości. Może być jednak często wskaźnikiem.
Na Służewcu, w Warszawie, nie cmokałem z uznaniem, ponieważ nie były to już "te właściwe dla mnie" RST, a poza tym byłem już w swoich sprzętowych zmaganiach na innym etapie [miałem już wtedy dużo więcej niż 15 lat :)]
Jeżeli te cmoknięcia były szczere i pełne uznania, a nie były kpiną, to istnieje duże prawdopodobieństwo powrotu. Wiem to po sobie i moich wielu kolegach wędkarzach. Z wiekiem to postępuje, a ważne jest, aby mieć do czego wracać. To też zresztą u mnie jedno z kryteriów przy zakupie sprzętu- czy za parę lat będę chciał do niego wrócić? Bo, że sprzedam, wcześniej czy później, to raczej pewne. Ale czy za 20 lat ktoś będzie chciał wracać do czegoś ze współczesnego sprzętu? Wątpię. A do RST i House of Hardy wędkarze wracają i będą wracać. I to do starszego niż 20 lat. Bezkrytyczna pogoń za nowinkami jest tak samo bezsensowna jak bezkrytyczne pozostawanie przy starym.
Zrozumiałem aluzję. W wieku lat 15, RST może się podobać, ale 20 lat później to już pewnie oznaka infantylizmu No cóż, ja dzisiaj mając lat 61 ale jeszcze młodą duszę, mogę się tylko ze zrozumieniem uśmiechnąć