Hardy-ok.
Dawne modele produkowane w Anglii były wykonane perfekcyjnie, blanki proste, spigoty krótkie, uchwyty kołowrotka piękne i przemyślane.Nigdy nie niszczyły kołowrotków. Klasa!!!
Ale RST...
20 lat temu(lektura śp. Piotrka Sierputowskiego i osobiste w końcu jego polecenie) kupiłem muchówkę typu m3 za chorą sumę (nawet po Dragonowym rabacie) w wersji topowej - pokrowiec , tuba, 11 stopowe, trzyczęściowe wędzisko do linek 4-5.
Niestety własności użytkowe były fatalne, uzbrojenie niechlujne- mocowanie przelotki wlotowej nie w osi z beznadziejnym uchwytem kołowrotka, lakier kładziony grubo, porażka...Nawet logo na tubie naklejono krzywo.Tylko pokrowiec był świetny.
Tak więc kol.mohave porównanie przedmiotów nieporównywalnych, o tradycji nie wspominając.
pozdrawiam - Paweł
Kolego Pawle, ja tych dwóch firm nie porównuję. Ja je zestawiam razem jako symbole pewnej minionej epoki, ponieważ te firmy już w tamtym czasie były ewenementami w Europie produkującymi wędki u siebie, a nie w Chinach lub Korei. Żeby było śmieszniej, to nigdy nie byłem fanem RST , ani innej niemieckiej firmy i od lat żadnej ich wędki nie posiadam. Ale je doceniam. Te , które kiedyś u mnie bytowały nie miały wymienionych przez Ciebie wad. Z opisu te wady pasują mi raczej do współczesnego St.Croix Też byłem fanem, i jestem, tamtego Hardy'ego, ale nie zgodzę się, że były to wędki bez wad. Stosowano też uchwyty, które niszczyły stopki, zdarzyła mi się lekko krzywa szczytówka, nadlewki lakieru, a koledze złamały się podczas wyrzutu dwa dolniki w uznanej serii Favourite. Wracając do moich RST- jakość wykonania była bardzo dobra. Mam nadzieję, że "oceniamy" te same, oryginalne wędki RST.
Pozdrawiam, Darek