Rano zszedłem z nocnej zmiany, więc dzisiejszy wypad zaplanowałem na godziny popołudniowe. Budzik budzi mnie ok. godz.12 tej. Szybka toaleta, śniadanie, papieros i w drogę. Od momentu przebudzenia czułem w kościach, że dzisiaj jest ten dzień, że będzie brało. Decyzja o wyborze gatunku jak i łowiska tym razem przebiegła bardzo sprawnie w mojej głowie. Często mam dylemat jazie, klenie czy pstrągi, a może okonie ? Dzisiaj jednak miały być pstrągi. Wynik jaki zrobiłem na ostatnich zawodach pstrągowych napawał optymizmem przed kolejnym starciem z kropkami. Ich waleczność w tym okresie i emocje jakich dostarczają jest nie do opisania. Droga na łowisko zajmuje mi ok 1,5 h, na szczęście Białystok nie był zakorkowany. Po przybyciu nad wodę zaczął padać niewielki deszczyk, no ale cóż poradzić, najwyżej zmoknę, gdyż w powietrzu wisiała burza. Przed burzą powinny brać, powinny, ale czy będą.. ? Jasne, że będą Pierwsze miejscówki przynoszą dwie małe ryby. Ich wielkość była nieznacznie większa od woblera na jaki wzięły. Selektywna przynęta kusi duże ryby, małe niestety też. Kolejny zakręt z grubą wodą. Głęboka na ok 2 m. rynna musi kryć w sobie dużą rybę. Zasiadam jak typowy grunciarz i rozpoczynam łowienie. Po kilku rzutach czuje agresywny strzał w przynętę. Zacięcie i siedzi ! Ryba szaleje, ale staram się ją maksymalnie hamować. to ja tu rządze, nie Ty... Po kilkudziesięciu młynkach wyjmuje ślicznego pstrąga dł. 47 cm. Szybka fotka i bye bye..
Częściowo jestem spełniony, ale wiem, że dzisiejszy wieczór chyba tak się nie skończy...
Kolejne miejsce i również z głębokiej rynny mam kolejną piękną rybę. Ten osobnik ma 45 cm i dostarczył mi tak jak jego poprzednik niesamowitych emocji. Przyglądając się jej zastanawiam się, jak można zabić tak piękną rybę ? Dla mnie jest to nie do pomyślenia. Ech.. Żegnam się kropkiem i lecę zapolować na kolejnego.
Staje na wyjściu burty z 3 sąsiadujących ze sobą zakrętów. Odcinek głęboki z grubym warkoczem. W tej rynnie na pewno stoi porządna ryba. Już w pierwszym rzucie zaliczam atomowy strzał i po chwili rozpoczynam hol. Od razu widać, że to "konkretny" przeciwnik. Wyskoki, młynki, murowanie, próba wjechania w brzeg itp... Totalna jazda bez trzymanki. Szkoda, że nie mam Go Pro, bo byłby naprawdę niezły film. Ryba jeździ, lecz na mocnym sprzęcie nie hula za długo. Wpakowuje ją do podbieraka i jeeeest! Już w podbieraku widzę, że pstrąg ma ponad 50 cm (i miał, w sumie to nadal ma ) Fotka i do wody... i do zobaczenia gdy dorośniesz do 60 tki...
Na pożegnanie podzielił się ze mną swoim posiłkiem. Chyba, się zestresował...
Na koniec dołowiłem jeszcze dwa pstrągi nieznacznie przekraczające 40 cm.. Niesamowity dzień, oby więcej takich..
Ps. Z tych emocji zgubiłem okulary, jak ktoś znajdzie to proszę o zwrot :-D
Sprzęt :
Kij 2,9 m. do 22 g.
Kołowrotek zauber 3000
Plecionka 0,10 mm
Przypon fluorocarbon 1m.
Agrafka z krętlikiem
Wobler, obrotówka, gumka
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 26 kwiecień 2018 - 22:04