Osłupienie, szok, oszołomienie, zamęt w głowie. Po prostu kosmos Tak w skrócie opiszę wczorajszy wypad nad Wartę w pogoni za brzaną . No, ale może od początku....
Wybrałem się wczoraj z moim dobrym kolegą nad Wartę. W miejsce gdzie przez cały rok dało się zauważyć spławiające brzany, ale które jak dotąd trochę zaniedbałem. Więc w ramach odpoczynku od mojej głównej "brzanowej" miejscówki za poradą kolegi wybrałem się w proponowane przez niego miejsce, w którym udało mu się wyjąć kilka brzan podczas łapania kleni, jazi i okoni. Kolega widzący moją frustrację dotyczącą zerowym wynikiem brzan w ostatnim miesiącu postanowił mi trochę pomóc i wziął ze sobą diabelskie urządzenie Deeper Chirp+ 2 . Pewnie niektórzy napiszą, że w takim razie złapane ryby się nie liczą. No ale już trudno....
Po dłuższej chwili rzucania na różne gumki i woblery w potencjalnych, późnojesiennych "brzanowych" miejscówkach kolega namierzył za jedną z tam duże skupisko dużych ryb. Zgromadzone duże ryby można było zauważyć na końcu warkocza, w na skraju głębokiej rynny. Gdzie główny nurt miesza się ze spokojniejsza wodą. Pomyślałem, że to mogą być brzany, z racji tego (jak twierdził kolega, który od ponad roku używa już Deepera), że był to duże ryby. Pierwsze rzuty oddałem na woblery. Nie działo się nic. Po kilkunastu minutach obławiania tego miejsca dwoma albo trzema modelami woblerów zmieniłem przynętę na gumkę. Za poradą kolegi pierwszy wybór padł na tantę, który wyjął kilka brzan 40-60cm na tym odcinku właśnie na to. Kilka minut sprowadzania przynęty w rynnę i jest! Pierwsze przytrzymanie, ale niestety po zacięciu czując przez ułamek sekundy opór wyciągam samą główkę jigową bez gumy... Próbowałem na wszystkie rodzaje gum, od twisterów, jaskółek, przez larwo-podobne rzeczy i kończąc na małych ripperkach oraz kopytach. Zanotowałem jeszcze kilka trąceń, ale nie było żadnego brania, które można byłoby wciąć. Jednak po dłuższej chwili i maksymalnym skupieniu z mojej strony udaje mi się wreszcie wciąć rybę na Widelnicę od Piotrka Matusiaka. Konkrety mur i zaraz jazda w górę rzeki bez trzymanki . Byłem przekonany, że to upragniona brzana, która jest na 100% sporych rozmiarów. Minęło dobre 10 minut, a ryba nie dawała za wygraną i szalała co raz bardziej. Jak się okazało przy pierwszych podciągnięciu zdobyczy pod powierzchnię był to jesiotr. Na moje szczęście po pierwszych kontakcie z powierzchnią, nabrawszy powietrza szedł już w moim kierunku w miarę "spokojnie". Po podebraniu ryby nie wierzyłem własnym oczom jaka jest duża. Jesiotr mierzył 122cm i był bardzo gruby! Kilka zdjęć i ryba w dobrej kondycji wraca do wody.
Pomyślałem wraz z moim kompanem, że pewnie jesiotry trzymają się w niektórych miejscach razem z brzanami. Dlatego nie traciłem nadziei na upragnioną "zimną" brzane i rzucałem dalej. Zmieniając przynęty i kombinując z kolorami miałem ponownie kilka trąceń. Ale wydaje mi się, że wynikały one z racji tego, że w tym miejscu było sporo ryb i po prostu plecionka i przynęta się o nie odbijały.
Pastwiłem się nad tym miejscem jeszcze dobrą godzinę. Starałem się jednak już nie wjeżdżać przynętą ze środka rzeki do rynny, tylko rzucałem na koniec warkocza i cierpliwie czekałem aż przynęta sięgnie dna po czym delikatnie ją "oddawałem" z nurtem ruchem szczytówki w przeciwległym do mnie kierunku. Po chwili przyciągałem delikatnie przynętę szczytówką do mnie. Utrzymując przy tym cały czas kontakt z dnem. Tym sposobem nie raz trzymałem gumkę po kilka minut w wodzie nie robiąc kompletnie nic kołowrotkiem. Chciałem ponownie przyciągnąć delikatnie przynętę do siebie, ale poczułem straszny opór. Zacinam i jest kolejna ryba! Już po niespełna minucie wiedziałem, że na wędce siedzi następny jesiotr gdyż wyskoczył na ponad pół metra nad tafle wody. Płynął w górę rzeki powtarzając swoje "świece" jeszcze cztery czy pięć razy. Muszę przyznać, że był to jeden z bardziej szalonych holi jakie do tej pory zanotowałem w swoim życiu. Ryba była tak obłędna i wariacka, że momentami ciężko było mi uwierzyć w to, że uda mi się ją utrzymać na wędce. Jednak po niespełna dziesięciu minutach jesiotr się poddaje i ląduje w podbieraku. Stałem z kolega nad jesiotrem i obaj robiliśmy "duże oczy" ze zdumienia. Ten jesiotr był nieco mniejszy i mierzył 117cm. Po zrobieniu kilku zdjęć, jesiotr wrócił do wody. A ja próbowałem dalej. Jednak przez następnych kilkanaście minut nic już się nie zadziało. Postanowiłem więc ruszyć dalej i połazić za brzanami w innych miejscówkach. Po prawie dwóch godzinach rzucania w innych miejscach udało mi się jedynie wyjąć okonia 20+ i urwać kilka przynęt.
Po powrocie do punktu gdzie udało mi się wyholować dwa piękne jesiotry chciałem spróbować jeszcze na woblery, żeby sprowokować jakąś ewentualną brzane. Jednak na wobki nie miałem nawet dotknięcia. Wróciłem więc z powrotem do gumek. Trzeci rzut i po trzymaniu przynęty w rynnie znowu poczuwam delikatne przytrzymanie. Zacinam i czuję, że po raz kolejny na końcu zestawu mam konkretną zdobycz.
Kilka minut holu i na brzegu ląduje trzeci jesiotr . Jak się okazało był najmniejszy z całej trójki, bo mierzył "jedynie" 110cm .
Po wypuszczaniu ryby próbowałem jeszcze kilkoma innymi przynętami sprowokować cokolwiek, ale nic już z tego nie wyszło.
Podsumowując był to jeden z najbardziej zadziwiających mnie w życiu wypadów nad Wartę ze spinningiem. Trzy przyłowy. Trzy jesiotry. Każdy mierzący ponad metr. W prawdzie nie były to moje upragnione, grudniowe brzany, ale przyznam, że wracałem do domu bardzo szczęśliwy.
W drodze do domu kolega uświadomił mnie, że właśnie udało mi się zrobić coś niesamowitego i niespotykanego, pytając: "ciekawe ilu wędkarzy w Polsce miało okazje wyjąć podczas jednego wypadu na spinning trzy ryby mierzące ponad metr, które nie były szczupakami ani sumami?"....
Zastanawiam się też przez cały czas czy jesiotry w tamtym miejscu na Warcie znalazły sobie miejsce na zimowanie czy to był tylko ich przystanek? Tak czy owak był to jeden z tych wypadów, których nie zapomnę do końca życia. Przede wszystkim z racji walk zaciętych ryb. No i ze względu na ich egzotyczność. Kilka tak dużych jesiotrów wyjętych na spinning jednego dnia, to z pewnością rzadka sytuacja.
IMG_4739.jpg 70,32 KB 71 Ilość pobrań IMG_4741.JPG 126,48 KB 55 Ilość pobrań
IMG_4743.JPG 85,66 KB 55 Ilość pobrań IMG_4744.JPG 63,64 KB 51 Ilość pobrań
IMG_4746.JPG 29,24 KB 50 Ilość pobrań IMG_4747.JPG 26,19 KB 52 Ilość pobrań
IMG_4748.jpg 72,78 KB 49 Ilość pobrań IMG_4749.JPG 135,6 KB 48 Ilość pobrań
IMG_4751.JPG 76,32 KB 52 Ilość pobrań IMG_4753.JPG 53,08 KB 50 Ilość pobrań
IMG_4755.JPG 28,93 KB 49 Ilość pobrań IMG_4756.JPG 37,36 KB 45 Ilość pobrań
IMG_4759.jpg 79,99 KB 44 Ilość pobrań IMG_4761.JPG 60,2 KB 48 Ilość pobrań
IMG_4762.JPG 106,83 KB 48 Ilość pobrań IMG_4764.JPG 67,71 KB 46 Ilość pobrań
IMG_4767.JPG 31,28 KB 49 Ilość pobrań IMG_4768.JPG 32 KB 53 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 07 grudzień 2022 - 11:19