Jedyny wątek, do którego zaglądam regularnie właśnie dzięki Twoim opisom i zdjęciom Gratuluję pięknych ryb i systematyczności!
Kurde, nie wiem co napisać.... Po woli już robi mi się trochę głupio od tych wszystkich miłych słów i gratulacji . Tak czy siak - bardzo dziękuję!
Co do samych ryb i łowów, to dziś przekonałem się, że im później i chłodniej tym nad moją brzanową miejscówką robi się co raz ciekawiej
Kiedy dotarłem nad wodę przez dłuższą chwilę panował spokój i cisza. Po niespełna godzinie rzucania i mizernych wynikach zaczęły się pierwsze spławy brzan. Przy powierzchni w przeciągu kilku minut pokazało się około dziesięciu brzan. Po tym kiedy spławiła się ostatnia nad wodą ponownie nastała cisza. Przebierałem w woblerach począwszy od Shakera i Piąteczki od Bielika, przez Invadery, Sticki i Blagiery od Dorado, aż po Krakuski nr. 4. Na tym ostatnim postanowiłem się skupić trochę dłużnej. Po oddaniu kilkudziesięciu rzutów Krakusiem od Z. Prałata wróciłem do Sticka 55. Trzeci albo czwarty rzut i zaliczyłem w końcu pierwsze branie. Od razu po zacięciu czułem, że to będzie coś z górnej półki. Niesamowita siła i stanowczy odjazd w górę rzeki. Ale po kilku metrach ryba stanęła i przesuwała się tylko na boki - metr w lewo i metr w prawo. Był to dopiero początek walki, ale wiedziałem, że łatwo nie będzie. Zanim się na dobre skończyłem cieszyć zaciętą brzaną, rybsko ruszyło żywiołowo dalej pod prąd i przyznam szczerze, że w tym momencie mój entuzjazm i zapał kompletnie opadły. To co się działo przez następne dwie, może trzy minuty rozłożyło mnie na łopatki. Brzana nabierała prędkości z każdą sekundą i nie mogłem nic zrobić . Przykręcałem co parę sekund hamulec, ale brzana sobie z tego nic nie robiła... W zasadzie tylko patrzyłem bezradnie jak ryba wybiera w szybkim tempie plecionkę ze szpuli. Liczyłem na to, że brzana w końcu się zatrzyma i zacznie płynąć z nurtem, ale tak jednak nie było. Zobaczyłem, że plecionka się kończy i zaraz będzie wychodził z kołowrotka podkład z żyłki . Przykręciłem ostatni raz hamulec i zrobił się nagle luz na zestawie.... Ponieważ z przodu miałem jeszcze założoną kotwiczkę ST36BCX, więc stawiałem, że właśnie ta się odgięła. Z tyłu wobler uzbrojony był w kotwiczkę Kamatsu Groove Anchor. Zwinąłem plecionkę i byłem w lekkim szoku. Z kotwiczką Ownera stało się dokładnie to co myślałem, ale kotwiczka Kamatsu również zawiodła, ponieważ pękła . Minęło trochę czasu zanim dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło. Przeciwnik na końcu zestawu był tak mocarny. Ten drugi odjazd ryby był tak potwornie silny, że ciągle zastanawiam się czy to na pewno była brzana. Niby wszystko na to wskazywało. Począwszy od brania po typowe podążanie brzany pod prąd zaraz po zacięciu....
Generalnie przyznaję, że tak silnej ryby w tym roku jeszcze nie miałem. Wszystkie dotychczasowe zacięte brzany, nawet te, których nie dałem rady wyciągnąć nie było tak silne jak ta... Oczywiście nie twierdzę, że wspomniana brzana musiała mieć ze 150 cm długości ( ), żeby tak zdewastować mnie jak i mój zestaw. Jeżeli to faktycznie była brzana, to podejrzewam, że musiała być strasznie gruba i mogła mieć nawet 90+. Tego niestety się już nie dowiem, ale mimo lekkiego podłamania, zmieniłem woblera i rzucałem dalej.
Robiło się coraz chłodniej. Na chwilę trochę się zachmurzyło i spadł delikatny deszcz. Zaraz po tym jak spadła ostatnia kropla deszczu na kiju poczułem typowe zamulenie wobka i mocny opór. Zacinam i zaczyna się kolejna jazda. Jednak przy tej poprzedniej to była po prostu dla mnie fajna zabawa. Brzana trochę odjeżdżała, fajnie murowała, ale po 3-4 minutach lądowała w podbieraku. Mierzyła równo 80cm i nieźle mnie to podbudowało. Tym samym jednak ciągle nie dawała mi spokoju pierwsza walka . Ryba wróciła do wody, a ja łowiłem dalej. Nie przestawałem jednak myśleć o tej pierwszej zaciętej. Trochę chyba zbyt zaprzątałem sobie głowę tą sytuacją, bo rzucałem i nawet nie zorientowałem się, że na kiju wisi już kolejna ryba. Ponownie brzana fajnie walczyła i dała mi mnóstwo frajdy. Tym bardziej, że po wyjęciu okazało się, że jest trochę dłuższa od swej poprzedniczki. Miała 82 cm. Obie te ryby dały się skusić także na bezkonkurencyjnego ostatnimi czasy Sticka 55.
Jeszcze trochę rzucałem, ale do końca wypadu nie wydarzyło się już nic o czym warto byłoby napisać....
Tak na dobrą sprawę powinienem być zadowolony. Przecież znów udało mi się upolować i wyjąć dwie piękne brzany mające ósemkę z przodu. Jednak ta pierwsza, stracona ryba tak namieszała mi w głowie, że do tej pory nie daje mi to spokoju. Cały czas zastanawiam się czy była to na pewno brzana? A jeżeli tak, to czy byłaby tą największą wyjętą w mojej niedługiej, dotychczasowej "barzanowej karierze"? Na pewno zapamiętam ten dzień i sam hol, sytuacje oraz moją bezradność, bezsilność na długo, bo trochę nie mogę się pogodzić z faktem, że w tak prosty sposób się to wszystko skończyło....
IMG_4528.JPG 110,15 KB
26 Ilość pobrań
IMG_4531.jpg 113,45 KB
25 Ilość pobrań
IMG_4527.JPG 48,13 KB
22 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 04 listopad 2022 - 10:08