Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Woblery z Bielska

woblery

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3679 odpowiedzi w tym temacie

#3241 OFFLINE   LOLO

LOLO

    Zaawansowany

  • Twórcy
  • PipPipPip
  • 1592 postów
  • LokalizacjaBieruń
  • Imię:Aleksander

Napisano 10 styczeń 2018 - 18:18

Właśnie nabyłem kilkadziesiąt metrów drutu od Janusza.

Niby nie wielka sprawa ale po kilku latach korzystania z różnych rodzai drutów, szarpania się i zaciskania zębów przy wyginaniu i formowaniu stelaży nareszcie MAM TEN IDEALNY-plastyczny a jednocześnie wytrzymały i nie sprężynuje przy formowaniu oczek pod kotwicę.Do tego muszę dodać że Janusz sprzedaje go praktycznie za grosze  ;)

Tak że Panowie jak ktoś szuka czegoś takiego to POLECAM naprawdę warto  :good:

 

SAM_8045.jpg



#3242 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 10 styczeń 2018 - 19:01

Potwierdzam, to jest naprawdę dobry materiał i jeśli ktoś szuka, to może przestać szukać - chętnie podzielę się swoimi zapasami ;)



#3243 ONLINE   cyprys19

cyprys19

    Zaawansowany

  • TWÓRCY+
  • PipPipPip
  • 3949 postów
  • Lokalizacjapułtusk okolice
  • Imię:marcin
  • Nazwisko:k

Napisano 10 styczeń 2018 - 19:37

Bez "cukrowania" oczywiście,ale muszę się z wami zgodzić.

Lepszego jeszcze nie spotkałem i polecam dłubaczom,bo warto!


  • G_rzegorz lubi to

#3244 OFFLINE   kooper82

kooper82

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 744 postów
  • LokalizacjaMoryń/ Mieszkowice
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Kopczyński

Napisano 10 styczeń 2018 - 20:24

Witam a jakie średnice Kolega posiada ? i czy nada się pod woblery głęboko schodzące ( oczko w sterze ) ???



#3245 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 10 styczeń 2018 - 20:34

0,55 (mikruski do 3 cm), 0,7 mm (4-6 cm) 0,9 mm (od 7 cm wzwyż). 

I nie do końca rozumiem pytanie o oczko w sterze - oczywiście nadaje się również i do woblerów SDR :)



#3246 OFFLINE   kooper82

kooper82

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 744 postów
  • LokalizacjaMoryń/ Mieszkowice
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Kopczyński

Napisano 10 styczeń 2018 - 20:56

No bo ja nie moge zapamiętać jakie sa skròty opisujace specyfikę pracy woblera :)

#3247 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 10 styczeń 2018 - 21:15

To jest proste.

Wobler DR (skrót od deep runner) oznacza dosłownie "głęboki biegacz", a w wolnym, lecz bardziej rozsądnym tłumaczeniu "głęboko nurkujący". Kolegów lepiej władających angielszczyzną proszę o ewentualną korektę ;)

SDR to skrót od super deep runner, czyli jeszcze głębiej nurkujący :) Jest to określenie oznaczające (chyba zawsze?) oczko do mocowania zamontowane w sterze woblerka. 


  • *Hektor* i cyprys19 lubią to

#3248 OFFLINE   Banjo

Banjo

    Zaawansowany

  • Lurebuilding Team
  • PipPipPip
  • 2781 postów
  • LokalizacjaOława
  • Imię:Sławomir
  • Nazwisko:Bednarczyk

Napisano 10 styczeń 2018 - 22:09

Można jeszcze użyć słów DD - Deep Diver



#3249 OFFLINE   Darek K

Darek K

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Darek

Napisano 10 styczeń 2018 - 22:30

Też potwierdzam, że drut super :good: . Od momentu jak go nabyłem używam tylko tego, a kupiony kiedyś na alle leży i czeka jak ten się skończy (a akurat Janusz nie będzie miał). Nawet tylko szczypcami spoko się gnie (wytrzymałości na rybie póki co nie dane było mi sprawdzić :( ).

Nie wiem, skąd go Janusz wyniuchałeś ale :clappinghands:


  • Piotr Gołąb i cyprys19 lubią to

#3250 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 10 styczeń 2018 - 23:33

Z Niemiec B)

Niestety wysyłać do nas nie chcą. Tzn. wysyłają, ale tylko kurierem i liczą sobie jak cygan za matkę :D Szwagierka przyjeżdża do rodziny w Polsce i ma zakład "po drodze", to czasem coś podrzuci bez dopłaty za przesyłkę i mogę się podzielić ;)


  • *Hektor*, Darek K i LOLO lubią to

#3251 OFFLINE   Melanzyk

Melanzyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3064 postów
  • LokalizacjaDublin / Częstochowa / Lubaczów
  • Imię:Maciej

Napisano 11 styczeń 2018 - 11:52

Janusz a normalne grubosci posiadasz? :P najlepiej w pretach metrowych :P

Pozdr
M

#3252 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 11 styczeń 2018 - 13:14

Maćku.

Ja mam drut do przynęt, którymi łowi się ryby.

A nie do takich, którymi się je głuszy przy zarzucaniu :D



#3253 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 13 styczeń 2018 - 15:55

Remanentów zdjęciowych ciąg dalszy. Dziś kaliber troszkę słuszniejszych rozmiarów, choć wiem, że są tu wędkarze łowiący na duuużo większe woblery.

7,5 do 8,5 cm, 4 warstwy żywicy na drewnie :)

"Płotka" w super oszczędnym malowaniu, tylko czerń, biel i lekki makeup oczka. Na czerwono lub czarno, zgodnie z zapotrzebowaniem ;)

post-52580-0-16178300-1515854928.jpg

"Okoń| (w zieleni i w oliwce)

post-52580-0-26849500-1515854909.jpg

i na zakończenie "Sandaczowy" w najpopularniejszych barwach

post-52580-0-82645600-1515854936.jpg

 

Załączony plik  1.jpg   63,79 KB   12 Ilość pobrańZałączony plik  2.jpg   68,93 KB   12 Ilość pobrańZałączony plik  3.jpg   83,02 KB   10 Ilość pobrań



#3254 OFFLINE   Damian83

Damian83

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 649 postów
  • LokalizacjaWoj. Śląskie
  • Imię:Damian

Napisano 13 styczeń 2018 - 16:50

Klasa 👍👍👍😀wyszło Bosko
  • woblery z Bielska lubi to

#3255 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 19 styczeń 2018 - 16:13

Tym razem, dla odmiany, wzór który w moim wątku pojawia się dość rzadko. Magic, ale w wersji pływającej. 5,5 cm, 3,5 grama. Trochę trwało dopracowywanie zależności kształt/obciążenie/punkt mocowania/ster, ale osiągnąłem pracę, którą zastosowałem ze znakomitym skutkiem w woblerach głowacicowych. Wobler podczas ciągnięcia kolebie się na boki, coś jak słaby pływak, który usiłuje płynąć crawlem, cały czas trzymając głowę nad wodą ;) Ot, taka ogłuszona rybka, która z trudem utrzymuje się w nurcie. 

W dzisiejszych czasach każdy może kręcić filmy, ale nie każdy powinien, więc taki opis musi Wam wystarczyć :D

post-52580-0-92956300-1516374764.jpg

post-52580-0-30607000-1516374780.jpg

 

Załączony plik  1.jpg   81,09 KB   14 Ilość pobrańZałączony plik  2.jpg   78,6 KB   14 Ilość pobrań



#3256 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 21 styczeń 2018 - 21:41

W dawnych czasach na lód wybierałem się z pierzchnią. Fajna sprawa, gdy lód niegruby. Opukiwanie lodu w czasie marszu daje pojęcie o jego mocy i jakoś tak bezpieczniej człowiek się czuł. Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku jednak nadszedł kres ery pierzchni i nastała nowa epoka - wierteł do lodu. Moje pierwsze to było wiertło łyżkowe, konstrukcja dziś też, tym razem słusznie - zapomniana. O ile normalne wiertło do lodu wycina przerębel tnąc cały lód w obrębie wiercenia, o tyle wiertło łyżkowe wycinało okrąg, pozostawiając lodowy rdzeń. Czego się jednak spodziewać, wiercąc dużą łyżką :D Byłem dumnym posiadaczem "prawdziwego" wiertła, więc jako prowodyr zamieszania wybrałem się z całą ekipą na podlodowe łowy. Było nas siedmioro. Każdy jakąś tam wędkę w garść, spinning z pełnego włókna szklanego, teleskop, czy co tam kto miał, kilka blaszek "ruskich" ołowianek w pudełku i - na pociąg. Dojechaliśmy około dziesiątej. Piękna, słoneczna niedziela. Mrowie ludzi na lodzie, na opłacone w zeszłym roku karty można było wędkować do końca marca, więc ludziska korzystały z pogody i wędkarzy było więcej, niż dziś na zawodach. Nas, jak już wspomniałem, było siedmiu. A wiertło jedno... Lód nie był gruby, jednak dobrze trzeba było się nasapać, by wywiercić otwór. Stal, z której wykonane było narzędzie, słabo nadawała się do tego celu i podczas jednego wędkowania potrafiłem kilka razy ostrzyć łyżkę, ale co to za ostrzenie "z ręki" i nad wodą.. Szliśmy po lodzie, czasem wiercąc nowe dziury, częściej wypatrując porzucone, lub z zeszłego dnia. Te "wczorajsze" zdążyły pokryć się już cieniutką warstwą nowego lodu, ale pod naporem buta pojawiała się w nich woda i można było wędkować. Ale wiecie jak to jest - nowa dziura to na pewno większa szansa, bo ze starej pewnie wszystkie ryby już wyłowione ;) Więc wiertło wędrowało z rąk do rąk. I za każdym razem "trochę" to trwało, nim w lodzie pojawiała się nowa dziura. Dudi stwierdził, że nie będzie czekał na swoją kolejkę i chodził od starej dziury, do starej dziury. Takiej kilkudniowej, z grubszą pokrywą nowego lodu. Bo wiecie, jak dziura przez kilka dni łowiona nie była, to pewnie ryby już zdążyły do niej napłynąć B)

Dudi odszedł od naszej grupki na kilkadziesiąt metrów. Wiercąc nowy przerębel kątem oka widziałem, jak z uporem godnym lepszej sprawy tupie po lodzie. Długo. Uparcie. Najpierw jedną nogą. Później drugą. I tak na zmianę. Wreszcie podskoczył. Wysoko zadarł kolana, pod samą brodę. Tupnął obunóż i przebił warstwę lodu. A że dziura była spora, pierzchnią lub siekierą wyrąbana, to i zmieścił się w nią aż po pachy :lol:  :lol:  :lol:

Tyle lat minęło, a wspomnienie Dudiego wystającego z przerębla nadal mnie śmieszy. Wtedy byłem wściekły, jednak po latach pamiętam to jako zabawną anegdotkę :)

C.d.(chyba) n. 



#3257 OFFLINE   kefaspirit

kefaspirit

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 305 postów
  • Lokalizacjasilesia

Napisano 22 styczeń 2018 - 10:07

Janusz świetnie się czyta Twoje opowieści
Woblerki widać dopieszczone w każdym szczególe- brawo za cierpliwość. Chciałem tylko wyprostować kwestie nazewnictwa kleszczyków chirurgicznych o których wspominałeś wcześniej, tj. Kleszcze Kochera to te z ząbkami, a Peana bez. Pozdrawiam Piotr.
  • woblery z Bielska lubi to

#3258 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 02 luty 2018 - 15:43

Jestem w połowie opisania kolejnej historii z życia wędkarza :)

Mam złą wiadomość. Opis tej przygody zajął mi dwie pełne strony A-4, a to dopiero połowa :D Mam jednak nadzieję, że czytając o tej przygodzie będziecie bawić się równie dobrze, jak ja podczas jej opisywania ;)

 

Poniżej kilka ubiegłorocznych robali:

 

post-52580-0-14242100-1517580959.jpg

post-52580-0-68185000-1517580968.jpg

post-52580-0-52521300-1517582597.jpg

post-52580-0-79697100-1517580977.jpg

post-52580-0-48151600-1517582570.jpg

post-52580-0-91749600-1517582582.jpg

 

Załączony plik  DSC_0035.jpg   41,5 KB   12 Ilość pobrańZałączony plik  DSC_0036.jpg   47,94 KB   11 Ilość pobrańZałączony plik  DSC_0037.jpg   41,51 KB   14 Ilość pobrańZałączony plik  DSC_0465.jpg   39,49 KB   14 Ilość pobrańZałączony plik  DSC_0467.jpg   29,74 KB   14 Ilość pobrańZałączony plik  DSC_0462.jpg   43,92 KB   14 Ilość pobrań



#3259 OFFLINE   lenny

lenny

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1547 postów
  • LokalizacjaBiała Podlaska
  • Imię:Leszek

Napisano 02 luty 2018 - 22:52

Fajne te Twoje robale.
A historię to poczytamy i zobaczymy😀

#3260 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 05 luty 2018 - 10:59

Kącik literacki :)

 

To był głupi pomysł.

Część pierwsza.

 

Od początku wiedziałem, że to był głupi pomysł. Początek października tego roku był ciepły, ba, nawet gorący. W ciągu dnia dziewczyny odsłaniały nogi i dekolty, łapczywie korzystając  z kąpieli słonecznych, przy okazji ukradkiem zerkając, czy się w te dekolty wgapiamy. Każdy normalny facet by się wgapiał :P No więc, gdy Darek późnym popołudniem przyszedł z propozycją wspólnego wyjazdu „na nockę”, w pierwszym odruchu chciałem posłać go do diabła. Ale kusił… Nasi wspólni znajomi ostatnią noc spędzili nad jeziorem i podobno pięknie połowili. Leszcze „łopaty” na białego, do tego po karpiu. Miał robaki, białe, które wycyganił od tych znajomych, i trochę kopanych. Do tego suchy chleb na zanętę. Kusił, kusił, no i skusił. 

 

Szybkie przygotowanie kanapek na całą noc i jutrzejszy dzień, termos z herbatą, jeszcze tylko wymiana płaskiej baterii w latarce, co by nie zabrakło prądu, dodatkowy sweter do plecaka, a tu głośny dzwonek do drzwi. Darek wpada z szaleństwem w oczach

– Co, jeszcze nie gotowy? Pociąg nie będzie czekał!!

A więc szybko do piwnicy po sprzęt, na autobus, trzy przystanki i dworzec kolejowy. Pociąg ma pół godziny spóźnienia…

Sobotni wieczór, te pół godziny ciągnęło się niemiłosiernie, do tego zrobiło się chłodno. Zanim przyjechał pociąg, było mi już zimno. Postanowiłem, że na miejscu rozpalimy sobie spore ognisko.

– Ty lecisz po opał – oznajmiłem Darkowi. Chyba też zmarzł, bo milcząco przytaknął.

 

Wreszcie dojeżdżamy. Przystanek kolejowy, z jedną, o tej porze już na głucho zamkniętą kasą, szybko opustoszał. Kilku pasażerów, którzy wysiedli z nami, udało się do swoich domów, a my objuczeni sprzętem, niczym na tygodniową wyprawę, poszliśmy w przeciwnym kierunku. Nad jezioro. „To głupi pomysł”, przemknęła mi myśl. Za jakiś kwadrans był ostatni pociąg, którym mogliśmy wracać, następny dopiero jutro koło dziesiątej rano. W niedzielę wcześniejsze nie kursowały. Pomysł o powrocie przeleciał mi przez myśl, gdy zobaczyłem już wcześniej gęstą mgłę za oknem wagonu, teraz jeszcze okazało się, że siąpi mżawka. .

– Nie martw się – powiedział Darek. - Zaraz przejdzie.

 

Poszliśmy ścieżką wiodącą na mostek przez potok, jeden z dopływów do jeziora. Ujście potoku jest bardzo dobrym łowiskiem wiosennym, na kulkę z chleba można złowić piękne płocie, a czasem trafia się i spory kleń. A w ubiegłym roku złowiłem świnkę, chyba z pół metra długą, a grubą jak mój biceps. Ale mi wszyscy zazdrościli! Świnki, nie bicepsa, bo wtedy mięśnie raczej wątłe miałem. Później zresztą też, chyba, że mięsień piwny też się liczy ;) Wracając do tematu – po przejściu przez mostek postanowiliśmy pójść na skróty, przez rżysko po skoszonym czymś tam. Jako chłopak z miasta nigdy specjalnie roślinom się nie przyglądałem. Chłop coś tam potrzebował, to sobie posiał, wyrosło mu, to skosił. Nad czym tu się zastanawiać. W połowie drogi przez rżysko okazało się, że tą drugą połowę chłop zaorał. Iść naokoło nam się już nie chciało, sprzęt coraz cięższy, więc choć był to głupi pomysł, poszliśmy dalej na wprost.

Chodzenie po świeżo zaoranym polu, nigdy nie jest dobrym pomysłem. Może jeszcze wzdłuż skib. Ale w poprzek, do tego nocą, przy coraz mocniej siąpiącej mżawce, mądre nie było. Buty oblepione ziemią ważyły z tonę każdy, skutecznie spowalniając nasz krok. Do tego ciągłe górki i doliny, niespodziewanie wyrastające pod naszymi stopami powodowały, że ostatni fragment drogi pokonaliśmy w dziesięć minut. A na olimpiadzie, to taki dystans poniżej dziesięciu sekund biegają.

Gdy wreszcie dotarliśmy do wału byliśmy kompletnie wyczerpani i poza naszym świszczącym oddechem jedyny odgłos, który było słychać, to odjeżdżający ostatni tego dnia pociąg. Klamka zapadła. Umorusani błotem, zmęczeni, wdrapaliśmy się na wał. Nawet nie chciało nam się butów w trawie czyścić, byle jak najszybciej dotrzeć nad łowisko.

„To jednak był głupi pomysł, by nie czyścić butów”. Ciekawe, że tak długa i składna myśl może tak szybko przemknąć człowiekowi przez głowę. A ta przeleciała mi w tym króciutkim momencie, pomiędzy postawieniem stopy na mokrej betonowej płycie, którymi wyłożony był wał od strony jeziora, a chwilą, gdy walnąłem plecami o tą płytę. Gdy zjeżdżałem w dół, obok siebie widziałem podobnie nieporadnie próbującego kontrolować swój zjazd Darka. Aua – wydusiłem z siebie. Auć – zawtórował Darek. Jako mężczyznom nie przystało nam dłużej narzekać na swój los, choć Darek wypuścił z siebie jeszcze taką wiązankę, z panienką lekkich obyczajów, czyjąś matką i robieniem dzieci, jeśli czegoś nie pokręciłem. Nie znam się, nie przeklinam.

Jakimś cudem nasze wędki były całe. Porozkładaliśmy je, na haki założyliśmy kopane robaki, bo okazało się, że białe z powodu ciepła wszystkie przepoczwarzyły się i teraz były już wyłącznie kastery. No cóż, trudno. Gorsze, że latarka nie działała. Drucik w żarówce tylko raz błysnął jasnym światłem i zgasł. A zapasowej żarówki nie zabrałem…

Chleb do siatki i do wody, będzie zanęta. Otworzyłem termos, żeby napić się herbaty, ale okazało się, że wkład podczas upadku się stłukł i herbata jest zmieszana ze szklanymi bańkami z choinki. Przynajmniej tak to wyglądało. Tata mnie zabije – pomyślałem przypomniawszy sobie, jak długo poprzednio trwało zanim kupił wkład do termosu. Cóż, dziwne to były czasy…Nawet wkłady do termosu trzeba było "zdobywać"...

 

Zanim chleb na zanętę namoknie, postanowiłem przegryźć kanapkę. Szybkie, nerwowe przeszukiwanie plecaka, gonitwa myśli – czyżbym wyjął kanapki na dworcu, wtedy, gdy wyjmowałem sweter? Ale nie, nic więcej nie wyjmowałem. No więc? Wreszcie domyśliłem się. Gdy Darek wpadł do mnie do domu i zaczął robić panikę, kanapki były jeszcze na stole w kuchni. I tam pozostały. A czerstwy już w wodzie. Czyli post :wacko:

 

O paleniu ogniska nie było nawet mowy. Deszcz siąpi cały czas, robi się coraz zimniej. Siedzimy na rozkładanych krzesełkach, wpatrując się w nieruchome sygnalizatory, wtedy zwane „policjantami”. Opatuleni w swoje sztormiaki staramy się nie wypuszczać ani krztyny ciepłego powietrza, na zewnątrz wystają tylko nasze nosy i żarzące się końcówki papierosów. I daszek czapki Darka, bejzbolówki z napisem NY, którą wygrał w karty od jakiegoś frajera. Jak ja mu wtedy zazdrościłem tej czapki!

 Z nudów palimy nieomal jednego od drugiego. Papierosów nam nie zabraknie, zrobiłem odpowiedni zapas. Do tego pudełko zapałek i dwie zapalniczki. Plus zapasowa, którą mam zawsze w sprzęcie wędkarskim. Najgorsza rzecz na rybach, to gdy są papierosy, a nie ma czym odpalić.

 

Siedzimy, milczymy, palimy. Ciemno, nikogo żywego w polu widzenia. 

- Przynajmniej nie wieje – odezwał się Darek.

A mógł milczeć. Od razu wiedziałem, jak tylko skończył mówić, że to był głupi pomysł mówić o wietrze. Po kilku minutach usłyszeliśmy szum. Najpierw delikatny, odległy, niczym maleńki strumyczek szemrzący opodal. Za chwilę przyszedł powiew, zrobiła się falka. Wiatr wiał, a jakże, prosto w twarz. Głębiej naciągnąłem kaptur sztormiaka i do rana nie odezwałem się już ani słowem.

 

Koniec części pierwszej.







Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: woblery