Odległości rzutowe castem
#1 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 07:39
wiem, ze stac nas rzeczowa dyskusje
to moze zaczne od siebie ... kiedy w okolicach 2001/2002 zaczalem lowic zestawem z multiplikatorem i juz 'jako tako' rzucalem, czyli praktycznie nie mialem ptasich gniazd, zaczalem 'zylowac' odleglosc, zaznaczam, ze to byly poczatki i lowilem na casta tylko szczupaki przy uzyciu jerkbaitow ...
po jakims czasie (i przeczytaniu kilku tysiecy postow, nie tylko na tym forum) zaczalem sukcesywnie obnizac ciezar uzywanych przynet, zmieniac wedki i multiki az doszedlem do martwego dla mnie punktu, dla ciekawskich podam, ze zatrzymalem sie na woblerach o wadze okolo 6 gram, rzucalem przy uzyciu amerykanskiej wedki o dlugosci 6'6 na blanku 14 lb o akcji moderate fast i kolwrotka quantum energy PTI, nawinieta mialem i zylke i plecionke, jednak posiadanym sprzetem nie moglem przeskoczyc 20 metrow, byl to moment w ktorym stwierdzilem, ze kolowrotka za 300 dolarow i wedki za nastepne 300 bucksow nie bede kupowal, tylko po to zeby nadal rzucac blizej niz przy uzyciu duzo tanszego i latwiej dostepnego spina (wzgledy praktyczne sa dla mnie zawsze najwazniejsze, potem dochodzi do tego bilans)
sytuacja pogorszyla sie znacznie w momencie, kiedy zaczalem regularnie lowic klenie, zwlaszcza te jeziorowe, tutaj, przede wszystkim latem, musialem (i nadal musze) podawac malenkie wabiki o wadze 2-3,5 grama na okolo 25 metrow, sa takie dni, kiedy duze klenie ignoruja wszystkie wieksze przynety doprowadzajac wedkarza do obledu, w takim przypadku lowienie lekkim i krotkim kijem castngowym ma tyle samo sensu co podroz na ksiezyc przy uzyciu skladaka wigry 2 ...
o goscinnych wystepach ze sprzetem klasy CC, CC DC, steez, alphas it, ringa itd nie bede sie rozpisywal, bo sprzet nie zawsze (lub dlugo) byl w moim posiadaniu
no dobra, ale teraz czasy sie zmienily, polepszyly, dobry sprzet stal sie bardziej dostepny i jakby troche tanszy, zwlaszcza ilosc modeli odpowiednich lekkich wedek castingowych wzrosla, no i mamy kilku dobrych rodbuilderow, ktorzy chetnie pomoga i zbuduja wedke na miare ... czy to oznacza, ze w dzisiejszych czasach jest latwiej z lekkim castingiem? zdecydowanie tak!
podzielcie sie waszymi doswiadczeniami w rozwoju techniki rzutowej, sprzedajcie troche tajnikow waszej drogi do 'duzych' odleglosci rzutowych przy uzyciu krotkiej wedki castingowej, multiplikatora i malego wabika na koncu zestawu, jakich wedek uzywacie? jakich kolowrotkow? jakich linek? jak rzucacie w silnym wietrze? jak ustawiacie hamulec rzutowy? dlaczego wlasnie tak a nie inaczej?
oczywiscie nie chodzi mi o frazesy typu: ' ... trzeba duzo cwiczyc ... '
bardzo chcialbym zdopingowac wszystkich castmaniakow do udzialu i zachwania zimnej krwi, dlaczego? sami wiecie jak takie tematy sie koncza, prosze wszystkich o rzeczowa dyskusje, o rozmowe na poziomie i merytoryczne tersci, bo temat jest tego warty i bedziemy mieli z tego wiecej niz z wypowiedzi typu: ' ... mi z casta leci 25 metrow a ze spina 40, to po co mi cast? ... ' bo to nie jest tematem tego watku!
#2 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 07:55
Dla mnie wędkarstwo jest przyjemnością przede wszystkim. Jeżeli kiedyś będzie mi zależało na wyrzucaniu czegoś mikroskopowego przy użyciu multika to pewnie i z tego byłbym w stanie czerpać przyjemność. Na razie tak nie jest i raczej mam tendencje do zwiększania wabików niż schodzenia z masą i wielkością.
Co do odległości rzutowych. Nie wiem co jest przyczyną, ale jak porównuję moje rzuty które wykonywałem kiedyś przy pomocy kołowrotka za stałą szpulą do tego jak rzucam teraz multiplikatorem, to rzucam dalej. Wnoszę to po prostu po miejscach w których łowię. Kiedyś tam nie dorzucałem, teraz dorzucam. Jednak przyczyny jednoznacznej tego nie podam. Po pierwsze może kiedyś łowiłem za grubo w stosunku do kołowrotka kabłąkowego, a teraz nie robi to już takiego problemu. Może casting wymusił na mnie rzuty technicznie poprawniejsze i dlatego osiągam większe odległości. Nie wiem i nie dane mi będzie wiedzieć.
Nasunął mi się też pewien pomysł. Na przyszłe warsztaty proponuję zajęcia na polance z mierzeniem odlegości rzutu. Wtedy wszystko będzie jasne, bo na oko, to ja nie mam oka . Jednak takie zajęcia wymagałyby zastosowania odpowiedniej miary, bo kroki nigdy nie dadzą dokładnej odpowiedzi.
#3 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 08:10
nie chce ograniczac teamtu do wabikow powyzej 5 gram albo ponizej 3 gram, temat jest ogolny i dotyczy odleglosci rzutu i mozliwosci jej zwiekszenia, bez roznicy czy lowimy sliderem 10, bulldawgiem magnum czy tez jednym z twoich produktow
#4 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 08:55
Super dzięki za ten wątek! Z przyjemnościa poczytam o dokonaniach kolegów i może wtrące swoje 2 grosze. Czy mógłbyś (jako autor wątku) poprosić kolegów o troche informacji na temat linek zastosowanych w ich próbach/testach. Dziękuję
#5 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 09:00
kto czyta, ten nie bladzipodzielcie sie waszymi doswiadczeniami w rozwoju techniki rzutowej, sprzedajcie troche tajnikow waszej drogi do 'duzych' odleglosci rzutowych przy uzyciu krotkiej wedki castingowej, multiplikatora i malego wabika na koncu zestawu, jakich wedek uzywacie? jakich kolowrotkow? jakich linek? jak rzucacie w silnym wietrze? jak ustawiacie hamulec rzutowy? dlaczego wlasnie tak a nie inaczej?
oczywiscie nie chodzi mi o frazesy typu: ' ... trzeba duzo cwiczyc ... '
#6 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 09:05
#7 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 09:37
Łowię głównie scorpionem 1001 więc do niego ograniczają się moje spostrzeżenia.
Jak na razie najlepiej spisuje mi się plecionka stren super braid. Jest wystarczająco miękka i przez to nie podnoszą się zwoje a po prostu jest zbierana ze szpuli.
Co do kija to z jednej strony zauważyłem, że więcej wybacza i jest łatwiejszy w obsłudze kij który nie jest serii x x fast. Jednak i w tą stronę nie mozna przesadzić. Miałem w ręku kije przy których czułem, że nie dają rady pociągnąć, czyli innymi słowy brakowało odpowiedniej dynamiki przy rzucie i przez to nie czułem, że nadaję przynęcie odpowiedniej energii by poleciała. Mogą to być jednak braki w technice, bo zbyt często takich wędzisk nie używam.
Tak jak już można zauważyć, przy pomocy nominalnie wolniejszego kija staram się rzucać bardzo dynamicznie. Jednak gdy muszę zejść z masą wabika poniżej komfortu, wtedy rzut już nie jest tak dynamiczny. Jakby energię wabikowi przekazuję poprzez nie naładowanie kija z tyłu, lecz poprzez długi rozbieg. Można to by było opisać jako ruch wędziska do przodu ruchem jednostajnie przyspieszonym. Może nie opisuję tego zbyt dokłądnie, ale trudno mi to ubrać w słowa. Rzut wtedy wykonuję pracując trochę przedramieniem oraz więcej nadgarstkiem a zamach do tyłu jest też o wiele dłuższy.
Więcej rzechó nie pamietam i proszę o ewentualne poprawianie moich technik, bo uważam, że umiem bardzo mało.
Napisałem ten post by było o czym dyskutować, bo widzę, że nikt się nie kwapi za bardzo.
#8 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 09:45
Gdybym potrzebował kija do odległosciowych rzutów lekkimi wabikami poszedłbym w kierunku dłuzszego wędziska z grafitu o wyzszym module. Zwłaszcza po ostatnich doświadczeniach z długim castingiem i róznymi multiplikatorami. Kij o długosci 2,40 czy 2,60 jest na tyle ustepliwy, zę naładuje się dobrze małym kleniowcem a wyzszy moduł zazwyczaj oznacza wyższą dynamikę, więc łatwiej będzie osiagnać porzadaną odległość.
Z multiplikatorami sprawa jest trudniejsza, zwłaszcza jak w grę wchodzą wabie 2,5-3g. Myślę, że jeśli chcesz rzucać na odległosć i maja to być rzuty a nie katorga to bez wydatku tych kilkuset bucksów sie chyba nie obejdzie... Mnie pękaty Bonito o masie 4g dobrze leciał na odległosć z Daiwy Pixy ..
to tyle..
stosuję żyłkę o przekroju 0,18 albo 0,20
#9 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 10:18
To ciekawy temat i jak słusznie zauważyłeś niebezpieczny. Ale nie dlatego, że wybucha tylko,. że czasami puszczają nerwy dyskutantom rzutowym.
Może kilka uwag z życia, a dokładnie z ostatniego zlotu na Kwisą. W hotelu przewinąłem żyłkę na multiplikator. Było nierówno. Zamocowałem multika na kij i wyszedłem przed hotelik. Był to dłuuuugi budynek. Poszedłem do końca podwórka, zaczepiłem oczko o bramę wjazdową i idąc wzdłuż muru hotelowego rozwijałem linkę. Na ganku stało kilku kolegów. Przeszedłem do końca budynku, potem przez podwórko dość dużą łąkę, ulicę i doszedłem hen, hen do jakiegoś płotu. Linka się kończyła więc ładnie nawiąłem linkę na kołowrotek. Po powrocie na ganek koledzy wyrazili duże zdziwienie jak dużo tej linki weszło na antka. Dla nich 130mb to była odległość wirtualna, abstrakcyjna. a tutaj zobaczyli w jakby w naturze. Przykład ten dowodzi jak trudno niektedy nam określić realną odległość. Szczególnie na wodzie gdzie nie ma żadnych punktów odniesienia.
Dlatego pomysł Sławka z Olsztyna jest jak najbardziej konkretny i poprawny. Ze swojej strony jeżeli przyjadę to mogę przywieść instrument do pomiaru odległości. Żeby pitt był zadowolony to został wyprodukowany w Szwajcarii i mierzy dość dokładnie. Wyprodukowała go firma Leica, a laserowy przetwornik potrafi podać odległość z dokładnością do 1 milimetra jak to robią szwajcarskie instrumenty pomiarowe z dopiskiem - pro.
Rzucanie na odległość wabikiem wędkarskim wymaga jednak przyjęcia pewnych założeń. Dokładnie wyznaczenia jakiś elementów stałych wspólnych dla wszystkich uczestników zabawy. Czy ma to być wabik, kołowrotek czy wędzisko poddaję do dyskusji.
Od jakiegoś czasu istnieje taka mała dewiacja rzutowa na zlotach wędkarskich. Chodzi o dziwną skłonność niektórych wędkarzy do rzucania ołowiem na odległość w takich imprezach.
Masa wabików. Przed wyjazdem nad Kwisę powyjmowałem z moich pudeł małe okoniowe woblerki, blaszki czy gumki jako niepotrzebne. Zabrałem większe wiosenne woblerki i blaszki. W pokoju mieszkałem z bardzo sympatycznym kolegą z innego forum castingowego. Miał taką fajną elektroniczną wagę n.p. do przynęt wędkarskich. Tak trochę dla zabawy zacząłem ważyć zawartość moich pudeł wędkarskich. Woblerki ważyły tak w granichach 3 gram +/-1 gram. Żatowałem, że to przeciesz nie nadaje się do rzucania z castingu. Nad wodą nie było miejsca w rzece gdzie nie możny by było położyć woblerka pod drugim brzegiem Kwisy.
Przykład ten dowodzi pewnej względności masy do odległości rzutów. Może po prostu miałem odpowiednią długość kija lub rzeka była jakby zbyt wąska na te moje wabiki. Nie wiem.
pozdrawiam
#10 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 10:38
to moze teraz rozwin temat, czyli napisz nam, jak ty wykonujesz rzut, opisz nam ten proceder tak plastycznie jak sie tylko da
#11 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 10:50
pozdrawiam
p.s. teraz muszę wyjechać do klienta ale jak wrócę to spróbuję
#12 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 10:52
co do pomiaru odległosci rzutu to sprawa jest całkiem prosta,wystarczy zaznaczyc na lince parkerem mała kropeczke a potem odmierzyc tą odległość na kiju.
np.wielokrotność długości 2,13(7') i wyjdzie nam, mo nże nie co do centymetra ,ale odległość w warónkach łowiskowych da sie zmierzyć
#13 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 11:18
o moich sposobach na rzucanie napisze coś wieczorem... teraz ide poptrzec jak pracują moje mróweczki
#14 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 11:37
masz szczescie zes o tym napisasl, bo bys juz mial plusa za off toppo
o moich sposobach na rzucanie napisze coś wieczorem... teraz ide poptrzec jak pracują moje mróweczki
jak mierzyc odleglosc rzutu na zlocie? o tym mozna pogadac dwa dni przed nastepnym spotkaniem, teraz porozmawiajmy co zrobic, zeby jak najdalej rzucic, nie koniecznie 3 gramowym paprochem
#15 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 12:19
moim zadaniem pomijając odpowiedni kołowrotek z lekką szpulką, odpowiednią linkę ( w moim przypadku plecionka 8lb ), czy lotny wabik ( podstawowa sprawa w castingu ) istotna jest akcja wędki. kije regular dużo lepiej się załadują i rzut jest o wiele prostszy i dalszy. aktualnie łowię wędką kompozytową i mimo że kij jest relatywnie mocny ( 15lb ) to rzuca się nim znakomicie.
poza tym mi osobiście przy lekkich wabikach dużo bardziej odpowiada hamulec magnetyczny niż odśrodkowy. łatwo sobie wyobrazić że nawet delikatna ingerencja kciuka w prace szpulki podczas rzutu która jest często obecna przy hamulcach odśrodkowych może dramatycznie wpłynąć na b. lekką i bezwładną szpulę.
to tyle moich przemyśleń w tym temacie. w weekend jak pogoda pozwoli ( w co wątpię ) postaram się dokonać pomiarów :d0
choć już teraz napiszę że w warunkach jakich łowię casting sprawdza mi się w 100% i nie widzę potrzeby sięgania po spinning.
pozdrawiam!
#16 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 16:16
Nie mam do czynienia ze sytuacjami typowo polskimi - czyli łowienie kleni/jazi, sięgnięcie ileśtam metrów do bolenia czy nocnego sandacza, choć i tu myślę że użycie łodzi i w tych sytuacjach ułatwiło by sprawę - większość tych ryb łowi się na muchę, większość potrafi śmignąc te 20-25m sznura i jakoś te ryby też sa na muchę łowione.
Pozdrawiam
#17 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 17:03
Moje przemyślenia (tak na szybko), z zastrzeżeniem, że łowię na multiki w dużej rzece na przynętami conajmniej 15- 18 gramowymi.
Łowię na multiplikatory bo lubię, bo tak jest fajniej, bo bardziej się cieszę z łowienia. Był czas, w któym wahałem się- iść w multiplikatory czy zostać przy stałej szpuli. Zależało mi na sprzęcie, z którego możnaby rzucić dalej. Temat odległości rzutu był dla mnie bardzo ważny, ponieważ w rzece, w której dotąd łowiłem (Bug) najlepsze ryby stały pod drugim brzegiem, lub na środku. Trzeba było do nich jakość sięgać. Robiłem w tym czasie różne doświadczenia- różne długości kija (1,8- 2,0- 2,1- 2,6- 2,75- 3,0- 3,05 m), różne kołowrotki (spinningowe i multiki), różne wędki (spinningi i castingowe), sztywne i mniej sztywne, jednak o zbliżonej gramaturze. Poświęciłem tym eksperymentom kilka wypraw nad wodę. Wyszło mi z nich, że multikiem daję radę rzucić conajmniej tak samo daleko jak ze stałej szpuli (od pewnej wagi przynęty) i kropka. Dochodzi przy multikach problem bród, ale pogodziłem się tym bo tak lubię multiki, że brody mnie nie zniechęcają. Olewam je
Długość wędki. Tu nie musiałem sam odkrywać Ameryki, bo zrobilli to za mnie rzutowcy- najlepsza długością kija do rzutów odległościowych jest sztywne wędzisko długie na ok. 3,90 metra. Taki kij daje duży komfort rzutów ale kiepski komfort tego co potem- czyli prowadzenia przynęty, czucia brania itp. To znowu zapewniają kije krótsze. Z uwagi na to, że prowadzenie przynęty trwa dłużej niż rzut przynętą i na to, że wolę dłużej czuć komfort- pozostałem przy kijach krótszych I są one sztywne (szybkie).
Multiplikatory- im lepszy tym lepiej. Nie miałem ich wiele w ręku. Bardzo dobry, jak dla mnie, do dalekich rzutów jest Antares AR. Odkryciem ostatnich miesięcy jest dla mnie jednak Conquest 101 DC. Jestem nim mile zaskoczony. Nie łowiłem nim długo, ledwie kilka razy nad wodą, nawet się może całkiem nie dotarł. Ja wiem, że jest bezduszny, że ma w środku jakieś tranzystory i cewki, ale ... to już inny rodzaj sprzętu, jest lepszy od wszystkiego co miałem (z kołowrotków). Jest mądrzejszy ode mnie i od mojego kciuka NA ten czas- tak uważam. Dla mnie przepis na dalekie rzuty (bez ostrzelonych przynęt i bez splątań) to Conquest 101 DC
Miało być chyba o lekkim łowieniu, ja napisałem chyba o średnim. W ogóle jeśli nie na temat to sorry Koledzy. Dopiero wróciłem z pracy z dymi mi z głowy.
Dobrze, że to już piątek
#18 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 17:32
Przez długi okres korzystałem ze stałej szpuli, aż pewnej zimy natknąłem się na multiplikatory. Długo się z tym nosiłem: czy kupić, czy nie. W końcu jednak decyzja zapadła i moim pierwszym zakupem była VS'ka. Uważałem ją, przez pewien czas, za szczyt techniki, że nic lepszego nie mogłem trafić. Wykorzystywałem ją do przynęt od 60g do ok. 7g. Ideałem był slider 7s - mogłem rzucić na potrzebną odległość i, co mnie właśnie urzekło w multiplikatorze, dokładnie w punkt tam gdzie chciałem!
Więc przy gramaturze > 15g nie było żadnych problemów. Ale to przecież nie filozofia rzucić daleko czymś ciężkim. Problem zaczął się, gdy przez pewien czas zauroczyłem się x-rapami, które w mniejszej wersji już nie chciały latać tak daleko. Jak do tego doszły dalej wobki Sławka - oczywiście latały, ale to już nie to. Testowałem z bloczkami (tzn. ich całkowite wyłączenie). Po pewnym czasie, gdy miałem na to ochotę ciskałem nawet małymi wobkami kleniowymi na odległości 3-5m (tyle akurat mi wystarczało).
Tylko, że nie było to już to: poniżej 10g odległość już nie ta, celność niewidomego, a więc casting tracił swoje atuty nad spinningiem.
Z pomocą przyszedł MG7 To jest maszynka, która obecnie mi służy b. dobrze i umożliwia wyrzut takimi przynętami jakich najczęściej używam, czyli pomiędzy 7 a 30g.
Wyżej - hmmm - muszę sobie na lato sprawić jakiś nowy kręciołek - może pójdę w 201dpv - jeszcze do końca nie jest to przeświadczone
Poniżej 7g - kurcze ja jeżdżę na ryby by spędzić miło czas, a nie się katować. Więc póki co staram się nie używać przynęt poniżej 7g z castingiem, bo po co się męczyć. A jak się wkurzę to, żona jest często ze mną na rybach i po prostu, pożyczam od niej na chwilę spinning
Podsumowując: receptą dla mnie odnośnie uzyskiwanego zasięgu było zainwestowanie w lepszej klasy sprzęt
#19 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 19:25
Obecnie łowię pstrągi wędkę wykonaną w/g indywidualnego projektu na blanku Shikari przez f. Rodmas lub prototypowym egzeplarzem dwuczęściowej wędki HM69 wykonanym w warsztatach f.Dragon. W obydwóch kijach zamiennie stosuję multiplikator Antares AR produkcji japońskiej. Linka główna to żyłka Dragon Strong 0,22mm lub czasami zamiennie plecionka Now Concept o mocy około 10 lbs. (dystrybutor nie podaje wytrzymałości na zrywanie). Na końcu agrafka z krętlikiem Duo Lock nr. 8 lub nr.6. jako przynętę przyjmijmy blaszkę obrotową AG-Classic nr.2 lub 3 o masach odpowiednio 5 i 7 gram.
Jak wykonuję rzut. To wszystko zależy od warunków nad wodą czyli od przestrzeni wokół. Na niezarośniątym brzehgu rzucam klasycznie jedną ręką znad głowy. W przypadku zarośli, krzaków czy też wysokiego brzegu rzucam z pod siebie lub z lewej czy też z prawej strony. Czasami w przypadku bardzo ograniczonej przestrzeni rzutowej i odpowiedniej konfiguracji brzegu wykonuję krótki rzut pod nogi i pozwalam przynęcie odpłynąć w upatrzone miejsce w rzece czy strumieniu.
Przy rzucie pstrągowym nie zależy na osiąganiu największym odlegości natomiast istotna jest celność rzutu jak i niski lot wabika. Jest to parametr pomijany w wypowiedziach poprzedników ale bardzo ważny nad polskimi wodami pstrągowymi. Często mamy do czynienia ze zwisającymi gałęziami drzew rosnących nad wodą. A pstrągi stoją właśnie pod drzewami w cieniu. Liczą również na to, że im coś skapnie z drzewa. Charakterystyka tych rzutów dość celnych i wykonywanch nisko nad wodą wymusza stosowanie odpowiednich długości wędki. Niestety w różnych wypowiedział na forum preferowane są długości utrudniający wykonywanie takich rzutów. Jeżeli w połowie boleni często chcemy rzucić jak najdalej i konstrukcja kija jest ukierunkowana na te maksymalne odległości tak w połowie pstrągów warunki terenowe podpowiadają inne długości.
Moc wędki powinna być tak dobrana, żeby pstrągowy wabik potrafił wygiąć/naładować wędkę podczas rzutu, a z drugiej strony żeby potrafił zatrzymać sporego pstrąga po wykonaniu zacjęcia. Jest to trudne do osiągnięcia i zdefiniowania przez budową kija. Stosując plecionkę i zbyt krótki lub sztywny kij możemy mieć dużo odhaczeń ryb. Z koleji wybierając kij za długi lub typu cranbait o niedużej mocy pstrąg będzie robił na wędce co chce.
Uważam ostatni zlot pstrągowy nad Kwisą za bardzo poznawczy w w/w temacie dla wielu. Cieszę się, że bądzie powtórka i pogłębimy temat.
pozdrawiam
#20 OFFLINE
Napisano 14 marzec 2008 - 19:45
I pewnie będzie. Ale dopiero wówczas gdy poznamy wartości liczbowe (odległości pomierzone) oraz używany sprzęt, linki i masy oraz lotność przynęt. Bez tego, to chyba ani rusz.
Niewiele osiągnąłem w zakresie zasięgu wiem jednak jak złudne bywa podawanie odległości bez punktów odniesienia, o czym pisał @Thymallus.
W zeszłym roku ćwiczyłem rzuty z brzegu zb.wodnego. Rzucałem w kierunku łódek zacumowanych przy bojkach.
Wydawało mi się, że osiągałem maks. długości linki. Dystans był przecież ogromny . Jednak gdy tym samym zestawem, w tych samych warunkach, rzuciłem wzdłuż linii brzegu, przemierzyłem odległość krokami. Niewiele tego było.
58 kroków, co przyjąłem w przybliżeniu za ok. 50 m dystans.
Rzucałem kijkiem o mocy 20 lb i masie wyrzutu do 21g, w zestawie z Curado 201DHSV. Masa przynęty to łacznie ok. 26g (kopyto) na plecionie, o mocy 30 lb, jak mi podał @tornado.
No tak, to nie wyczyn .