Pozwoliłem sobie wcześniej zabrać głos w dyskusji. Niestety muszę jeszcze raz. Jestem zwykłym wędkarzem, nikogo strony nie trzymam i nie zamierzam. Tak jak każdy z nas chciałbym mieć przynęty tzw. łowne, killery. Łowię na różne przynęty, chociaż fakt - najwięcej mam woblerów. Przez lata wyrobiłem sobie zdanie na ich temat. Wiem, że akcja woblera jest bardzo istotna. Stąd kupując woblery chciałbym mieć woblera o konkretnej akcji, takiej jaka mi odpowiada. Metoda połówkowa pozwala szybko opanować zależności jakie kierują pracą woblera. Strugacz, który lubi eksperymentować szybko połapie się o co chodzi. Zatem jest mi w stanie zaoferować przynętę taką jaką chcę. Metoda pozwala zachować powtarzalność pracy woblera, no na pewno na dokładność częstotliwości 1 Hz lub 1 mm wychyleń nie ma co liczyć, ale zbliżoną ju z tak. Struganie w całości korpusu a potem umieszczanie ołowiu poprzez otwory tego nie daje. Przerabiałem to już wielokrotnie kupując wobki. Bardzo duży był rozrzut. Nie twierdzę, że woblery te są do niczego. Wręcz przeciwnie, wiele z nich dawały mi ryby. Niestety trudno jest powtórzyć ich pracę w następnych woblerach. Mimo, że często rozczarowuję się to każdego, kto robi sztuczne przynęty bardzo podziwiam i wiem, że sprawia im wielką frajdę jak dowiadują się, że nabywcy ich dzieł łowią ryby.
Proszę spojrzeć na sprzedawane wobki, najczęściej są to zdjęcia, czasem długość, ciężar podany i nic więcej. Nic nie ma o akcji, głębokości schodzenia itp. Paru rzeczy można domyśleć się ze zdjęcia, ale pewności nie ma.
Woblery wspomnianego Józka Sendala, jeśli chodzi o pstrągowe, najczęściej mają akcję typu X. Nie zawsze taka jest potrzebna. Są bardzo łowne i jest to jeden z nielicznych strugaczy, którego woblery mają powtarzalną akcję. I za to Go cenię.
Jeśli chodzi o myki to nie prawdą jest, że to nie ma znaczenia w rzece. Proszę przeczytać: http://www.wedkarz.p...article/2113.
Ten artykuł pochodzi z 2003 roku. Znam autora osobiście, mam Jego kilka woblerów. Niestety tych z mykami (szperałki) nie mam. Ciekawe dlaczego?
Nie twierdzę, że woblery z połówek i dodatkowo z mykami są jedyną słuszną przynętą. Przecież jest tyle zgłoszeń rekordowych ryb złowionych na woblery bez myków i połówek a ich pogromcy nawet nie wiedzą, że coś takiego istnieje .
Nie ma się co kłócić, bo nie o to chodzi strugaczom połówek. Chcą pokazać inną metodą, dającą większe możliwości. Być może są namolni, to wybaczcie im. Nie o to chodzi, aby kogoś krytykować. Raczej chodzi o to, że kupujący może mieć świadomość co chce kupić i potrafi to opisać a strugający, że jest to możliwe do zrobienia.
Pozdrawiam, i przeciwników, i zwolenników.
Użytkownik Banjo edytował ten post 26 listopad 2013 - 14:00