Właściwie to rzucam tylko po 10-do max15 metrów, więc jak mają mi brać daleko. Taka specyfika łowiska. Jeśli chodzi o branie to nie wyprzedza przynęty o 2 metry i czeka pod moimi nogami z rozdziawioną gębą. To jest gwałtowne wygięcie, zwrot ciała w trakcie brania. Nigdy nie uderzył mi płynąc na wprost za przynętą. Po co one to robią tego nie wiem, ale pewnie nie zauważyłeś w swojej długoletniej karierze wędkarskiej że ryby pożerają inne ryby właśnie od głowy. Szczupak ze swoją uzębioną paszczą pewnie jest w stanie obracać rybę ,boleń raczej nie.
Co do kosmitów to w bociany i krasnale też wierzysz?
Nie rozumiem czemu jeśli mój sposob łapania boleni odbiega od utartych schematów to wzbudza to takie zdziwienie, chyba całą zaletą i siłą wędkarstwa jest nieprzewidywalność.
Harp nie bądź zaskoczony wątpliwościami kolegów bo dla mnie Twoje opisy też trochę dziwnie brzmią. Kłóci się to za całym moim doświadczeniem odnośnie warszawskich boleni, ale może się nie znam.