Panowie, w temacie ogrzewania jedno słowo z mojej strony.
Niedawno robiłem projekt wykonawczy domu jednorodzinnego. Klient zażyczył sobie szczegółowej analizy strat ciepła i na jej podstawie przeanalizowania różnych źródeł ciepła i ich porównania. Przy założeniu dobrego docieplenia budynku i oczywiście dobrej stolarki, największym szkodnikiem, generującym straty ciepła, okazała się wentylacja grawitacyjna. Wobec powyższego pożegnałem się z nią na rzecz wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła (tzw. rekuperacji). Po takim zabiegu okazało się, że największe zużycie energii generuje produkcja ciepłej wody użytkowej (małżeństwo plus troje nastolatków). Na terenie był dostępny gaz ziemny.
Najpierw założyłem proste rozwiązanie, czyli kocioł gazowy plus centrala wentylacyjna z wymiennikiem obrotowym i pompą ciepła powietrze - powietrze. Kocioł miał produkować ciepłą wodę, zasilać niskotemperaturowe ogrzewanie (grzejniki 40/30 C ze względu na alergika w domu) i wspomagać pompę ciepła i wymiennik w centrali. Wyszło przyjemnie, ale niesatysfakcjonująco dla klienta.
Kolejne podejście to rezygnacja z grzejników, zwiększenie nagrzewnicy powietrza i solary do wody. Jeszcze lepiej, ale nadal nie dość dobrze. Produkcja ciepłej wody nadal za droga według klienta.
Poszliśmy kolejny krok naprzód i zrezygnowałem z kotła na rzecz palnika gazowego bezpośrednio w centrali, zwiększenia ilości paneli słonecznych, wykorzystania zasobnika ciepłej wody z grzałką elektryczną i montażu kominka z płaszczem wodnym wspomagającym wyłącznie zasobnik.
I to okazało się strzałem w dziesiątkę, zdecydowanie najtańsza eksploatacja we wszystkich wariantach użytkowania. Jedyny minus takiego rozwiązania to nadprodukcja ciepłej wody w okresie letnim. Okazało się jednak, że i z tym problemem można sobie poradzić. Znalazło się rozwiązanie polegające na automatycznym opróżnieniu paneli z płynu w przypadku przegrzewania wody w zasobniku i automatycznym napełnieniu po ostygnięciu lub zużyciu ciepłej wody. O dziwo odbywa się to bardzo szybko, opróżnienie ok. 5 minut, napełnienie 15 minut. Inwestycyjnie nie wyszło tanio, ale okres zwrotu w stosunku do żywotności urządzeń wyszedł całkiem przyzwoity, a co ważniejsze klient był zadowolony z rozwiązania.
I jedno zdanie do piszących w tym wątku.
Bardzo proszę Kolegów, którzy nie mających wiedzy o temacie o powstrzymanie się od wpisów. Kompromitacja to jedna sprawa, druga, ważniejsza, to wprowadzanie w błąd osób szukających porady.