Tak sie zastanawiam nad woderami guma vs. impregnowany nylon (nie wiem jaki to jest konkretnie materiał, ale na pewno nie guma i na pewno nie oddycha. Wprawdzie mam takie spodniobuty i teoretycznie powinienem sobie sam odpowiedzieć, ale za mało w ich biegałem (...)
Jakbyście mieli wybierać guma vs material to co by wygrało?
Te gumowe, których używałem do tej porty wytrzymały jakieś 10lat - muszę przyznać, ze sam jestem zaskoczony.
Witam.
Stare gumiaki były robione naprawdę pancernie. Co do tego "powlekanego nylonu". Dostałem dwa lata temu takie wodery (demar waders) i sporo w nich pochodziłem w nadwarciańskim krajobrazie. Gumowy but jest klejony z miękką górą i spodziewałem się, że prędzej czy później to łączenie puści. Jak na razie okazuje się, że to będzie później. Myślałem też, że cienki materiał szybko uszkodzę mechanicznie, przedzierając się przez powalone drzewa, przez krzaki, często klęcząc podczas łowienia (badyle, kamienie). Jak dotąd trzyma się bez zarzutu, choć w tym roku (EDIT: tfu, w zeszłym roku.) nie pojeździłem tak dużo jak powinienem. Za to jak już, to w warunkach dość ekstremalnych.
To zupełnie nie oddycha, więc nie wyobrażam sobie spodniobutów z takiego materiału (podobnie jak z gumy), a w woderach jednak w strategicznej okolicy przewiew jest Żeby but się trzymał nogi, trzeba stopę grubo ubrać, co w letnich warunkach trudno zrekompensować chłodząc się stojąc w wodzie. Nie zmieniając pozycji przez dłuższy czas na lipcowym słońcu, powierzchnia robi się gorąca, że aż parzy. Nogawka spodni powyżej kostki zawsze będzie wilgotna po łowieniu, bo wilgoć nie ma gdzie się podziać, więc wsiąka, czyli na drogę powrotną warto mieć ciuch na zmianę. Przewagą nad gumą jest to, że są naprawdę lekkie i kompaktowe, a góra (w przypadku moich woderów) powyżej kolana daje całkiem dużą swobodę w poruszaniu się i przez to że jest luźniejsza niż guma - daje lepsze odprowadzanie wilgoci. Wyobrażam sobie, że spodniobuty z tego, to taka sauna sado-maso
Gdybym więcej brodził, a mniej się przedzierał, z pewnością kupiłbym śpiochy, szczególnie na lato, ale przy moim łowieniu zajechałbym każde jedne i raczej prędzej, niż później. Zależy więc od faktycznych potrzeb (ja po pas wszedłbym do Warty tylko z kołem ratunkowym i nie mam takich potrzeb) i od odporności na niewygody, Robiłem w tym całodniowe maratony, a i tak żałowałem że nie można zostać dłużej Kto inny po godzinie stwierdziłby, że kończy imprezę, bo to nie jest komfort i obiektywnie - raczej nie jest. Mnie za to nie stać na ten dyskomfort psychiczny, że rozerwę gacie za ładnych parę stów na pierwszym wypadzie w dżunglę.
Pozdrawiam
Grzesiek
Użytkownik Maynard edytował ten post 08 styczeń 2013 - 14:10