Sens łowienia pstrągów w styczniu/lutym/marcu ( wyłączone z wątku Pstrągi 2012)
#61 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 19:43
Tylko dlaczego racjonalizm ma się ograniczać do własnego ograniczania? Dlaczego Pański Racjonalizm jest bardziej racjonalny od mojego?
[/quote]
Szanowny Panie Sławku,
Racjonalne podejście to racjonalne podejście, oparte na analizie danych, a nie na emocjach. Jedynym argumentem z Pana strony jest to, że pstrągi są w dobrej kondycji ... natomiast okres ochronny warunkuje jednocześnie czas poławiania ryb, a im dłuższy okres ochronny tym krótszy okres połowów ... Czy w Pańskim racjonalizmie mieści się poczucie, że liczba ryb w wodzie nie jest nieskończona? Czy mieści się takie rozumowanie, że w krótszym okresie mniej ryb zostanie złowionych niż w dłuższym? A jeśli nie tylko okres połowów jest dłuższy, to większa liczba łowców rekreacyjnych na nie poluje, to złowią więcej czy mniej? A jeśli złowią więcej ze skończonych, ograniczonych zasobów, to wymaga to ograniczeń, czy nie? To tylko kilka przyczynków do tego, co Pan określa jako mój racjonalizm.
Jeśli Pan nie zauważył, to nie wspominałem wcale o PZW (nawiązałem do tego w odpowiedzi na wyraźną sugestię) ale napisałem o tym, w jaki sposób wędkarze w trakcie wielu lat odnosili się do ochrony zasobów, z których korzystali. Od nastawienia i decyzji wędkarzy zależy stan łowisk.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
[/quote]
Czyli chodzi tylko o skracanie dla samego skracania?
Pańska argumentacja jest teoretyczna. W teorii wszystko gra. Poukłada Pan ołówki na stoliku i jak Pan więcej z niego zabierze, to ołówków będzie mniej. Ok.
Tylko niech Pan sobie wyobrazi, że nie bierze Pan pod uwagę wszystkich czynników.
W Pańskim przykładzie ołówki się tylko rozmnażają . A ja na stolik dokładam więcej ołówków niż Pan zabiera. I co? Liczba ołówków wzrasta. A jak Pan nie będzie w ogóle zabierał tylko oglądał i odkładał to będziemy mieli ołówkowy raj a ja nie będę musiał tyle dokładać.
To też teoria - taka jak Pańska. Gramy dalej?
#62 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 19:48
Właściwie nie miałem zamiaru pisać, bo mi się nóż w kieszeni otwiera. Rozumie o czy pisze Pan Jerzy i nasz Sławek O.B. Jak dla mnie, posiadającego kartę wędkarską od 1974r., mogą wrócić takie czy inne okresy ochronne. Tyle tylko czy to coś zmieni, powołujecie się Panowie na przykłady z UK, Irlandii czy Czech. Podejrzewam jednak, że w UK i Irlandii jest zupełnie inaczej niż u nas, może nawet w Czechach też. Co mam na myśli, otóż na rzekach pstrągowych, w których łowię, a są to; górna Parsęta i Rega, Radew, Mołstowa i kilka innych pomniejszych, mieszkańcy wiosek, miejscowości leżących w pobliżu wymienionych rzek, cieków, mają okres połowu (głównie na robaka, lecz nie tylko, niestety) przez 365 dni w roku, 30 dni w miesiącu i 7 dni w tygodniu. W świetle tego faktu i innych, które czasami obserwujemy w mediach przy okazji ukatrupienia przez jakiegoś super łowcę okazu Suma czy innej kapitalnej ryby, dochodzę do wniosku, że w społecznej świadomości każda ryba jest jak wigilijny karp, któremu trza dać w łeb. Co paradoksalne, w świetle ostatniej kampanii na rzecz wigilijnego karpia, może się okazać, że będzie on bardziej chroniony niż nasze rodzime gatunki, że o łososiowatych nie wspomnę.
Szanowny Panie Januszu,
Czy jeśli wędkarze mają sezon połowowy 635 dni w roku, a zarejestrowanych wędkarzy jest lekko licząc ze 100 razy więcej niż kłusowników, to czy wędkarski wysiłek połowowy jest oistotny, czy też nie?
Czy w zakres dbałości wędkarzy o łowiska nie wchodzi sfinansowanie strazników, którzy utrudnioaliby tym kłusownikom życie?
Czy też jeśli kłusownicy mają :sezon 365 dni w roku, to wędkarze mają mieć przynajmkniej tak samo?
Kto ma chronić te rodzime gatunki, jeśli nie wędkarze?
Co jest inaczej nad rzekami czeskimi, w porównaniu z polskimi? Co polscy wędkarze mogliby zrobić, żeby było podobnie?
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
PS. Może Pan opowie Kolegom co się robiło w oczekiwaniu na poczatek sezonu pstrągowego 1 kwietnia?
#63 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:00
A jest takie proste rozwiązanie, jak zatrudnienie strażników, którzy w odpowiedniej liczbie będą pilnowali rzek przed kłusownikami ... jak też przed niektórymi rybakami rekreacyjnymi ... jak to robią w częsciach Polski, w których ruybołówstwo rekreacyjne przez niektórych błednie nazywane wędkarstwem, jest lepiej zorganizowane ... Tylko trzeba za tę ochronę zapłacić ... a to bywa problemem ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
[/quote]
Daj Bóg aby dobrzy ludzie znaleźli taką pracę, oczywiście płatną
[/quote]
Szanowny Panie Danielu,
Pracy się nie znajduje ... a wędkarze mogą bardzo szybko zaoferować możliwości zatrudnienia, efektywnie wykorzystując swoje uprzywilejowane warunki gospodarcze. W okręgu liczacym 10 000 członków składka na straż w wysokości 20 zł od osoby pozwoliłaby na zatrudnienie i utrzymanie czterech strażników przez cały rok ... jeśli trzeba 10-ciu, to składka 50 zł rocznie załatwia sprawę ... Dużo? Pewnie lepiej marudzić, że jak nie ma wędkarzy nad woda, to kłusownicy harcują ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#64 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:03
PS. Może Pan opowie Kolegom co się robiło w oczekiwaniu na poczatek sezonu pstrągowego 1 kwietnia?
O tak, poproszę. Jak na razie padły następujące propozycje:
- szachy
- marszczenie freda
- burdele
- tęcz(ak)owa rewolucja
#65 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:07
#66 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:09
Od takich tekstów służą privy
#67 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:09
Czyli chodzi tylko o skracanie dla samego skracania?
Pańska argumentacja jest teoretyczna. W teorii wszystko gra. Poukłada Pan ołówki na stoliku i jak Pan więcej z niego zabierze, to ołówków będzie mniej. Ok.
Tylko niech Pan sobie wyobrazi, że nie bierze Pan pod uwagę wszystkich czynników.
W Pańskim przykładzie ołówki się tylko rozmnażają . A ja na stolik dokładam więcej ołówków niż Pan zabiera. I co? Liczba ołówków wzrasta. A jak Pan nie będzie w ogóle zabierał tylko oglądał i odkładał to będziemy mieli ołówkowy raj a ja nie będę musiał tyle dokładać.
To też teoria - taka jak Pańska. Gramy dalej?
Czyli NIE chodzi o skracanie dla samego skracania ... Albo Pan na prawde nie rozumie, albo idiotycznie rżnie głupa ...
Moja argumentacja jest całkowicie praktyczna, bo w taki sposób kalkuluje się obciązenie łowisk presją w racjonalnie prowadzonych wodach ...
Birę pod uwage bardzo wiele czynników, ale w tym przypadku rozmawiamy o takiej syutuacji, w której jest w wodach skończona liczba ryb (ołówklów, jesli działania na ołowkach lepiej Panu wychodzą) ... Taką sytuację mamy wtedy, kiedy ryby pochodza z tarłą czy zarybień drobnym materiałem, rosnąc przez wiele lat ... Prosze wziąć pod uwagę jeszcze taki czynnik jak łowienie ryb niewymiarowych, co zmniejsza liczbę dorastających do rozmiarów łownych ...
Ryby to nie ołówki i jeśli się je ogląda i odkłada, to też częśc z nich znika ... wolniej, ale znika ... wiele też zalezy od intensywności oglądania ...
Zaczyna Pan dobrze kombinować ... Jeśli będzie Pan dokładał w miare ubywania ryb, to takie łowisko P&T moze przyjąc większą presję, wytrzymać większą eksploatację, niż naturalne czy stwarzające pozory naturalnego... natomiast w naturalnym musi Pan policzyć te ołowki ... Nie da się ich eksploatować w neiskończoność ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#68 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:11
Dolatujemy więc sobie wyluzowani do dna , szukając winnych wszędzie , tylko nie pomiędzy sobą i swoimi obyczajami .
Pomorze- na rzeczkach o długości 40 km potrafi być po 6-7 hodowli tęczaków. Jak ktoś łowił obok takiej tuczarni, to wie czym to pachnie- dosłownie i w przenośni. Co potrafi zrobić z rybostanem hodowla rozpisywać się nie będę, ale jeśli ktoś ma wyobraźnie ten domyśli się, że ciąg kilku zapór skutecznie uniemożliwia znacznej części ryb odbycie normalnego tarła. A jak się słyszy od miejscowych wędkarzy, jak to płukano zbiorniki wapnem, żeby choróbska wybić, a potem popłynęło to wszystko rzeką, to nóż w kieszeni się otwiera...
Kolejna sprawa, to obwieszone spławikami drzewa, niczym świąteczne choinki, walające się pod nogami pudełka po dendrobenie i pospiesznie zmywający się znad rzeki wędkarze z wiaderkiem w ręce...
Parę lat temu można było przeczytać ciekawe sprawozdanie z pracy PSR w Słupsku. Ujęto na gorącym uczynku pewnego pana, który przy użyciu elektrycznej wędki odłowił troszkę ponad 1000 sztuk pstrąga- od narybku po grubaski. Sprzęt i ryby zarekwirowano, a sprawę skierowano do sądu. Sąd tak się wykazał, że rok później ten sam pan, ale już z synem wpadli również na gorącym uczynku. Tym razem mieli przy sobie tylko ponad 300 sztuk pstrąga.
PSR nic nie robi, biorą kasę i mają wszystko gdzieś... Kontrole nad rzekami to rzadkość... Mały przykład. Na całe dawne województwo zielonogórskie przypada.... 3 (słownie: trzech) zawodowych strażników... Spróbujcie za kasę, którą na paliwo dostają dojechać do pracy przez miesiąc...
Lejmy się zatem w piersi my- nieudacznicy, którzy płacąc składki i chcąc czerpać z hobby przyjemność utrzymujemy kłusoli i czasem obrotne księgowe... Ta z Zielonej Góry podprowadziła około 3 milionów złotych naszych polskich. Trwało to zdaje się 8 lat i w tym czasie nikt się nie połapał... a może miał w tym też drobny interes? Ile to narybku można kupić za 3 miliony?
Pytanie tylko jakiego narybku? Może sielawy? Tak, tak, u nas potrafi się zarybiać wody sielawą... Przecież trzeba mieć co odławiać i wędzić...
Co rok jednak największymi wrogami łososiowatych są nieetyczni wędkarze, którzy mieli czelność złowić i wypuścić pstrąga w styczniu... Może kryształowi nie są, ale łososiowate zdają się mieć większe problemy na głowie. Najłatwiej jednak zrugać wędkarza na forum... Betonu się nie ruszy...
#69 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:11
Nie wiem co sie robiło kiedyś, wiem co trzeba robic teraz.PS. Może Pan opowie Kolegom co się robiło w oczekiwaniu na poczatek sezonu pstrągowego 1 kwietnia?
W skrócie - napierd.... z robotą a nie pierd... po próznicy na forach
Od tego ryb nie przybędzie.
Roboty jest mnóstwo, głownie to o czym pisał Zielony - tarliska, inkubatory, pilnowanie, zwalczanie mewek, pilnowanie, gonienie złodziei żwiru, pilnowanie.
to naprawdę - może każdy z nas.
Podobnie, jak kazdy z nas moze zacząć robić coming out z faktem bycia nowoczesnym wedkarzem, tłumaczyć otoczeniu, że ryb się nie żre, ze można o rzeki dbać, ze można swój cenny czas poświęcić również na prace nad wodą, nie tylko na relaks.
Można też, zająć się młodszymi, tymi, którzy po nas przejmą wody. Edukować, pokazywać, uczyć, pokazać, ze jest coś ciekawszego niż zabijanie na kompie, ze świat przyrody jest nam potrzebny, budzić wrażliwość. Da to efektów więcej i myslę ze szybciej, niż rozpoczęcie sezonu w maju czy czerwcu.
.
Załączone pliki
#70 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:15
Kilka razy prosiłem o usunięcie mnie z forum jerkbait, jednak jakoś moje konto jest nadal. Może i dobrze . Przeczytałem powyższe i kolejny raz doszedłem do wniosku, że jestem odmieńcem. Rzecz w tym, że zdecydowanie jestem za wydłużeniem okresu ochronnego dla pstrągów i nie tylko dlatego, że w innych krajach tak jest lub że u nas tak było. W ubiegłym roku obserwowałem trące się pstrągi po dwudziestym grudnia a nad wodą zero ludzi. Natomiast pierwszego totalny najazd jakiego jeszcze nie było.Cóż poszło w eter, że są jeszcze jakieś ryby. Wędkarzy pokroju Kuby, którzy świadomie nie łowią w styczniu wybiedzonych po tarle pstrągów jest bardzo mało, śmiem twierdzić, że to ginący gatunek.To przykład na to, że przepisy(ograniczenia) muszą dotyczyć wszystkich tych niewyedukowanych także. Większość z nas oczekuje wspaniałych łowów a te ma nam zapewnić ktoś inny.Na zdrowy umiar trudno liczyć a łatwiej szukać innych przyczyn bezrybia, że to kłusownicy, sportowcy, metoda żyłkowa i inne.
Wracając jednak do tego co robić w okresie ochronnym potokowca to mi pracy nie brakuje. Trzeba pilnować tarlisk, wcześniej dosypać żwir..... Można też połowić inne ryby a pstrągom dać odpocząć.
Drogi Piotrze,
Dzięki takim różnym odmieńcom coś jeszcze funkcjonuje, a nawet rozwija się ...
Cóż z tego, jeśli według woli większości rybaków rekreacyjnych, jakiekolwiek porawienie sytuacji oznacza tylko chwilowy efekt, bo przeciez łowienie nalezy się i nie wolno nic ograniczać ...
Na sąsiednim forum w podobnej dyskusji o Pstrągach 2012 mozna znaleźc fotografie okazów i np. takie rewelacje:
U mnie 35, 32 , 31 + 3 szt 15-20 cm - co ciekawe dwa jeszcze lały mleczem , oblepione pijawkami .
http://www.fors.com.pl/forum/49-wiesci-z-nad-wody/79419-pstr agi-2012
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#71 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:26
Czyli chodzi tylko o skracanie dla samego skracania?
Pańska argumentacja jest teoretyczna. W teorii wszystko gra. Poukłada Pan ołówki na stoliku i jak Pan więcej z niego zabierze, to ołówków będzie mniej. Ok.
Tylko niech Pan sobie wyobrazi, że nie bierze Pan pod uwagę wszystkich czynników.
W Pańskim przykładzie ołówki się tylko rozmnażają . A ja na stolik dokładam więcej ołówków niż Pan zabiera. I co? Liczba ołówków wzrasta. A jak Pan nie będzie w ogóle zabierał tylko oglądał i odkładał to będziemy mieli ołówkowy raj a ja nie będę musiał tyle dokładać.
To też teoria - taka jak Pańska. Gramy dalej?
[/quote]
Czyli NIE chodzi o skracanie dla samego skracania ... Albo Pan na prawde nie rozumie, albo idiotycznie rżnie głupa ...
Moja argumentacja jest całkowicie praktyczna, bo w taki sposób kalkuluje się obciązenie łowisk presją w racjonalnie prowadzonych wodach ...
Birę pod uwage bardzo wiele czynników, ale w tym przypadku rozmawiamy o takiej syutuacji, w której jest w wodach skończona liczba ryb (ołówklów, jesli działania na ołowkach lepiej Panu wychodzą) ... Taką sytuację mamy wtedy, kiedy ryby pochodza z tarłą czy zarybień drobnym materiałem, rosnąc przez wiele lat ... Prosze wziąć pod uwagę jeszcze taki czynnik jak łowienie ryb niewymiarowych, co zmniejsza liczbę dorastających do rozmiarów łownych ...
Ryby to nie ołówki i jeśli się je ogląda i odkłada, to też częśc z nich znika ... wolniej, ale znika ... wiele też zalezy od intensywności oglądania ...
Zaczyna Pan dobrze kombinować ... Jeśli będzie Pan dokładał w miare ubywania ryb, to takie łowisko P&T moze przyjąc większą presję, wytrzymać większą eksploatację, niż naturalne czy stwarzające pozory naturalnego... natomiast w naturalnym musi Pan policzyć te ołowki ... Nie da się ich eksploatować w neiskończoność ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
[/quote]
Cóż rżnąć głupa nie będę (co ciekawe to sformułowanie przyszło Panu na myśl a mi nawet jeżeli przyszło to tego nie wyartykułowałem - to pozostawiam bez komentarza).
Łowiska naturalne? Rozumiem, że ma Pan na myśli te wyczyszczone z ryb. Z takimi mamy naturalnie do czynienia. Podpisuję się z całą stanowczością pod tym, by na większości wprowadzić całkowity zakaz zabierania pstrągów a na pewien czas całkowity zakaz połowów.
Jeżeli wierzy Pan w dzisiejszej dobie przepływu informacji i presji na wody, że zwykłym ograniczeniem czasu połowów coś Pan zdziała to jest Pan fantastą czystej wody. Każda woda nawet na miesiąc dopuszczająca połowy jest do zajechania w krótkim czasie. My wędkarze jesteśmy bardzo skuteczni wbrew pozorom. Ciągła presja działa cuda (czyt. spustoszenie).
Mówi Pan o racjonalnym korzystaniu z zasobów. Jestem za. Mówi Pan o środkach które tylko tuszują problemy - protestuję. Skracanie okresów połowów to te drugie działanie. To zamiatanie śmieci pod dywan. Pan twierdzi, że tak będzie czyściej.
Ja mówię, że jest brudno, ale to sprzątam. Co jest racjonalniejsze.
PS Zaczął Pan teoretyzować więc przywołałem teoretyczne ołówki (bo to znajduje się na biurku). Skoro nie osiągnąłem swojego celu przywołując metaforę, przyrzekam poprawę i zacznę używać innego języka.
#72 Guest__*
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:29
#73 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 20:32
Właściwie nie miałem zamiaru pisać, bo mi się nóż w kieszeni otwiera. Rozumie o czy pisze Pan Jerzy i nasz Sławek O.B. Jak dla mnie, posiadającego kartę wędkarską od 1974r., mogą wrócić takie czy inne okresy ochronne. Tyle tylko czy to coś zmieni, powołujecie się Panowie na przykłady z UK, Irlandii czy Czech. Podejrzewam jednak, że w UK i Irlandii jest zupełnie inaczej niż u nas, może nawet w Czechach też. Co mam na myśli, otóż na rzekach pstrągowych, w których łowię, a są to; górna Parsęta i Rega, Radew, Mołstowa i kilka innych pomniejszych, mieszkańcy wiosek, miejscowości leżących w pobliżu wymienionych rzek, cieków, mają okres połowu (głównie na robaka, lecz nie tylko, niestety) przez 365 dni w roku, 30 dni w miesiącu i 7 dni w tygodniu. W świetle tego faktu i innych, które czasami obserwujemy w mediach przy okazji ukatrupienia przez jakiegoś super łowcę okazu Suma czy innej kapitalnej ryby, dochodzę do wniosku, że w społecznej świadomości każda ryba jest jak wigilijny karp, któremu trza dać w łeb. Co paradoksalne, w świetle ostatniej kampanii na rzecz wigilijnego karpia, może się okazać, że będzie on bardziej chroniony niż nasze rodzime gatunki, że o łososiowatych nie wspomnę.
[/quote]
Szanowny Panie Januszu,
Czy jeśli wędkarze mają sezon połowowy 635 dni w roku, a zarejestrowanych wędkarzy jest lekko licząc ze 100 razy więcej niż kłusowników, to czy wędkarski wysiłek połowowy jest oistotny, czy też nie?
Czy w zakres dbałości wędkarzy o łowiska nie wchodzi sfinansowanie strazników, którzy utrudnioaliby tym kłusownikom życie?
Czy też jeśli kłusownicy mają :sezon 365 dni w roku, to wędkarze mają mieć przynajmkniej tak samo?
Kto ma chronić te rodzime gatunki, jeśli nie wędkarze?
Co jest inaczej nad rzekami czeskimi, w porównaniu z polskimi? Co polscy wędkarze mogliby zrobić, żeby było podobnie?
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
PS. Może Pan opowie Kolegom co się robiło w oczekiwaniu na poczatek sezonu pstrągowego 1 kwietnia?
[/quote]
Szanowny Panie Jerzy.
Nie wydaje mi się, aby można było mówić o sezonie połowowym wędkarzy w wymiarze 635 dni w roku, chyba, że mamy na myśli wędkarzy. Ale wtedy należy ich postawić w jednym szeregu ze wspomnianymi aborygenami. Nie wydaje mi się również, aby można twierdzić, że wędkarzy (zarejestrowanych) jest 100 razy więcej niż kłusowników. W odróżnieniu od wędkarzy kłusowników nikt nie rejestruje, choć mamy informacje na ten temat, choćby po ilości spraw przeciw kłusownictwu w Sądach. Niestety, takie sprawy kończą się najczęściej niewielką grzywną lub umorzeniem, ze względu na niską szkodliwość społeczną (prawda, że dalej jesteśmy w PRL-u ?) Czy w zakres działalności wędkarzy wchodzi finansowanie strażników, którzy, jak Pan napisał, utrudnialiby tym kłusownikom życie itd. Oczywiście, że wchodzi, tyle tylko, że aby to wprowadzić, należy od podstaw zmienić struktury PZW, lub założyć jakiś alternatywny związek, zupełnie tak jak w przypadku PZPN, Kręcin wszędzie pełno no i ... Nie sądzi Pan chyba, że uważam iż mamy mieć (wędkarze) taki sam okres połowowy jak kłusownicy, zresztą pytanie raczej retoryczne.
Co jest inaczej nad rzekami czeskimi vs polskimi, tego nie wiem, a co mogliby zrobić nasi wędkarze aby było podobnie, nauczyć się od Czechów jak zrobić aby było dobrze. Jeśli chodzi o pytanie; co się robiło czekając na początek sezonu 1 kwietnia, to powiem tak; uprawiało się sporty zimowe (w tamtych czasach były jeszcze zimy), grało w hokeja, jeździło na nartach czasami połowiło się troszkę pod lodem. Jednak większość czasu spędzało się na wyrobie, przygotowywaniu przynęt na nadchodzący sezon, wtedy nie było tak jak teraz, Allegro eBay'e i inne takie.
#74 Guest__*
Napisano 03 styczeń 2012 - 21:02
#75 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 21:07
Chciałem konkretów. To chyba jednak zbyt wiele !
Spokojnie, już późno jest. Może jutro się doczekamy, choć każdy z nas, ten konkret czy konkrety, pewnie inaczej rozumie. Coż, samo życie
#76 Guest__*
Napisano 03 styczeń 2012 - 21:15
#77 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 21:45
przed oczywistym zamknięciem wątku , co jest bardzo prawdopodobne
Ty to byś zaraz zamykał Sławek a jeszcze nie wszyscy się wypowiedzieli. Lepiej byś przedryndał do Roberta że aparat łeb podnosi i trzeba dać popalić kota. Nowy Rok należy powitac, z przytupem i przyświstem
#78 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 21:48
.
O widzisz Kubuś, pięknie, to sa właśnie rzeczy o których, jak powiada klasyk, nie śniło się fizjologom.
#79 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 22:00
#80 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 22:04
Raczej stary rok wygwizdać i dość plugawe nawyki przenoszone siłą bezwładu w przyszłość . Jak zabraknie PZW , nasze lemingi i tak znajdą następnego winowajcę , może go nawet wylosują . To ich racja bytu , albo może bardziej agresywnego nieistnienia i jedyna intelektualna interpretacja rzeczywistości którą dopuszczają , a która nie wymaga żadnego wysiłku , prócz dorocznej filatelistyki .
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych