Sens łowienia pstrągów w styczniu/lutym/marcu ( wyłączone z wątku Pstrągi 2012)
#81 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 22:42
jest jednak pewien plus całej sytuacji z obecną dyskysją:
niektórzy uważają po dziś dzień , że forum j.pl to jacyś talibowie wędkarstwa, nakazujący bezwzględny c&r. A tu nagle pojawia się jakiś megatalib który sprawia że pozostali wykazują wręcz dla mnie mięsiarską tendencję do obstawania przy swoich racjach. Koledzy c&r- skoro nie chodzi o to, żeby nie łowić( bo przecież ryba zawsze przecież jest przed , po czy w trakcie tarła), to patrząc z pozycji jakiegoś mięsiarza- można przecież wypusczać ale niekoniecznie wszystkie zdobycze, bo po co. Kogo obchodzi jakaś akcja Ratujmy szczupaka, znaczy ratujmy go ale nie do przesady co 5 rybę walmy w łeb to i tak lepiej jakbyśmy walili każdą.
Reasumując. Zyjemy w kraju w którym rożnie bywa z egzekwowaniem przepisów. Ale chyba od nas nie trzeba nic egzekwować bo sami chcemy jak najlepiej c&r itd, itp.
A moze tak dla unaocznienia i bez gmatwania. Kto byłby za bezwzglednym zakazem łowienia keltów, a kto przeciw zakazowi. Zagłosuje jak jakiś moderator zaaplikuje szybką ankietkę
#82 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2012 - 22:51
Ankiete można zaaplikować, czemu nie. Nie wiem co prawda na co ona miałaby wskazywać, ale można. Tylko jakie miałyby byc badane opcje?
#83 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 00:04
Dla pogłowia pstrągów byłoby lepiej, żebyś ich nie nękał aż do końca marca. W związku z tym:Ankiete można zaaplikować, czemu nie. Nie wiem co prawda na co ona miałaby wskazywać, ale można. Tylko jakie miałyby byc badane opcje?
A) Zapominasz o ich istnieniu - aż do wiosny tylko szachy, fred, jerkbait ewentualnie;
1.01 wparowujesz nad wodę - jeden, drugi cherlak i składasz wędkę, choćby była jednoczęściowa; najmarniej za 3 tygodnie, jak nie za miesiąc, sprawdzisz znowu, a na razie - szachy, fred... A, i jerkbait;
C) Potrzebujesz odgórnego zakazu ich łowienia, bo brak Ci charakteru, wyobraźni, przyzwoitości.
#84 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 00:14
Co prawda z zadziorem tym razem to chyba nie do mnie, bo na wodach Jeleniej Góry (a niech nawet zdradzę łowisko) to tylko bez zadziora można... ale tak, duże ryby czasem łowię z zadziorem...
Po przeczytaniu całej tej lektury, nie bardzo wiem co napisać.
@Luko - od jakiegoś czasu cwaniakujesz, bo siedzisz w wędkarskim niebie a do tego wspierasz się wyprawami do raju. Tu w polandowie jest trochę inaczej, więc nie bardzo jest co porównywać i naśmiewanie się z ludzików, którym umożliwiono niemal wyłącznie łowienie keltów (troć/łosoś) jest trochę nie fair. Zresztą chyba nie zawsze byłeś w tych bardziej cywilizowanych krajach? Także nie przesadzaj....
Dumny specjalnie z tego pstrąga nie jestem, pewnie że wolałbym go w maju, ale też wielkiej krzywdy mu nie zrobiłem. Tak jak pisze Sławek, moim zdaniem miałby większego pecha upalnym latem. Ot zwyczajnie cieszy, że mimo fatalnego stanu wód na DŚ trafił się taki ładny rodzynek. Są nowe przepisy, są haki bez zadziorów i większość łowisk objętych całkowitym C&R (pstrąg i lipień). Zobaczymy jaki to da efekt. To i tak więcej, niż przez ostatnie 20 lat w kwestii ochrony populacji tych ryb.
Ja też pamiętam czasy, gdy sezon pstrągowy zaczynał się wiosną. Nie upatruję jednak powodu wyjałowienia wód pstrągowych w wydłużeniu sezonu. Kto przemierzał rzeki 20 lat temu wie, że spotkanie drugiego wędkarza było rzadkością (może poza wyjątkami z otwarciem sezonu). Dziś w każdy weekend odcinek rzeki przechodzi kilku ludków z wędką w ręku. Nie każdy złowionej rybce robi fotkę i puszcza. Presja wzrosła do takiej skali, że czy sezon zacznie się w styczniu, czy w kwietniu, w kilka tygodni można wybić całą populację. W kwietniu rybki biorą lepiej...
Kilkukrotnie łowiłem w Czechach. Regulamin regulaminem, okresy okresami, a zwyczajnie wędkarzy mniej. Pusto nad rzekami, ryb więcej i nie przekłute... to samo w Skandynawii i pewnie wszędzie na zachodzie. W Polsce jest za mało wody na taką ilość głodnego lub bardziej pazernego narodu. Tu bym upatrywał problemu. Stąd waga C&R... + całej reszty kluczowych czynników (kontrola, regulaminy, wymiary, ochrona tarlisk, itp), których obecnie brakuje.
Jeszcze jedno przemyślenie. Wymiary ochronne i okresy ochrony zostały ustanowione, aby pozwolić rybie przygotować się i odbyć tarło. To decyduje o liczebności populacji + to ile ryb zostanie usuniętych z łowiska (ewentualnie dorzuconych do łowiska - P&T) Obecnie służą także ochronie np. okazów (wymiary górne).
W ślad za tym, to czy ryba zostanie złowiona i zabrana w styczniu, czy w kwietniu, dla liczebności populacji nie ma najmniejszego znaczenia. Jej lepsza kondycja wiosną, może być co najwyżej większą nobilitacją dla wędkarza. Choć pojawia się pytanie, jak porównywać historyczne wyniki osiągane ówczesnym sprzętem, z obecnymi, gdzie hi-endowo technologiczny sprzęt sprawia, że tylko wyjątkowa nieporadność łowcy umożliwia rybie zwycięskie zakończenie. Gdzie tu zatem nobilitacja? Dawno minęły czasy, gdy ryba swą siłą wygrywała pojedynki z wędkarzem. Dziś ma przechlapane w momencie kontaktu z wabikiem. Sprzęt jakiego używamy pozwala wyholować największe okazy, w najtrudniejszych łowiskach. Uważam, że od jakiegoś czasu nobilitacją jest wytropienie lub zwyczajnie szczęśliwe trafienie okazu. Nic więcej. Hol jest w zasadzie formalnością (może poza największymi sumami).
Innymi słowy, dla liczebności ryb nie ma znaczenia, czy zostaną zdziesiątkowane w styczniu czy z początkiem sezonu w kwietniu. Przy obecnej presji, końcowy wynik będzie taki sam. Argument, że wędkarze będą mieli mniej czasu jest dość słaby. Przykładów na to, że po informacji o rybach łowisko jest dosłownie czyszczone w kilka tygodni jest aż nadto. Sam znam ludzi, którzy po wytropieniu konkretnego pstrąga będą nad nim stali tak długo, niemal dzień w dzień, aż go złowią. Przykre, ale prawdziwe. Niestety nie każdego udało mi się przekonać, że takiego pstrąga warto wypuścić. Dziś czas ma inny wymiar. Mobilność narodu jest ogromna. Mamy nieograniczony dostęp do informacji... Długość sezonu nie ma znaczenia.
Jedyne co do mnie przemawia, to fakt że wiosną dużo aktywniejszy jest drobny pstrąg, co może stanowić swego rodzaju osłonę dla większych okazów, ale to dość naciągane i pokraczne myślenie.
Tak na zakończenie, brew pozorom, ryby łowione w zimnej dobrze natlenionej wodzie o słabej kondycji, które bez większej walki się poddają, znacznie lepiej znoszą stres związany z przygodą z wędkarzem, niż walczące bez wytchnienia ryby w dobrej kondycji (wielkość wydatku energetycznego + metabolity we krwi i mięśniach), uwalniane do wody cieplejszej. Jest kilka prac na ten temat...
żeby była jasność. Nie upieram się, że początek sezonu pstrągowego w styczniu, to najlepszy wariant. Nie uważam jednak, że data w kalendarzu ma wpływ na pogłowie ryb w rzekach.
#85 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 01:26
A jest takie proste rozwiązanie, jak zatrudnienie strażników, którzy w odpowiedniej liczbie będą pilnowali rzek przed kłusownikami ... jak też przed niektórymi rybakami rekreacyjnymi ... jak to robią w częsciach Polski, w których ruybołówstwo rekreacyjne przez niektórych błednie nazywane wędkarstwem, jest lepiej zorganizowane ... Tylko trzeba za tę ochronę zapłacić ... a to bywa problemem ...
Szanowny Panie Jerzy,
Przyznam się szczerze, że zacząłem już Pana podejrzewać o jakąś prowokację (po lekturze pierwszych 2 stron tematu) a tu jak widzę „taktyka salami” – sprytnie!
Wracając do meritum,
Uważam, że błędem jest diagnozować problem w skali całego kraju. Być może na wschodzie czy miejscami na południu panują inne realia. Na pewno jednak (u nas) na północy to nie wędkarze stanowią problem wyrybień, lecz masowe „elektryczne” kłusownictwo oraz powszechne choroby zakaźne.
Ograniczenie kłusownictwa to fundament, wobec którego każde inne regulacje tudzież ograniczenia, nawet te najbardziej szczytne i pozornie pożądane, są bez większego znaczenia!
I proszę nie stawiać mnie w szeregu maruderów. Bynajmniej. Jestem aktywnym członkiem PZW. Acz nie wypada mi pisać o sobie…
Niemniej jednak, jako „tutejszy” i „człowiek z terenu”, znający realia, zwłaszcza mentalność ludzi, odważę się postawić tezę, iż wszelkie regulacje, bez dobrze zorganizowanej i wynagradzanej straży rybackiej(wszystko jedno państwowej, powiatowej, społecznej czy innej, w każdym razie skutecznej) będą tylko martwym zapisem.
Jerzy Kowalski napisał:
Podstawowym pytaniem jest to, czy polscy wędkarze sa w stanie zrozumieć i wprowadzić racjonane regulacje ... właściwie wiele z nich wystarczyłoby przywrócić, bo stosunkowo niedawno były przez polskich wędkarzy utrzymywane ...
Panie Jerzy boję się tylko, aby wspomniane regulacje nie były zbyt odległe od rzeczywistości. Czy aby diagnozujemy właściwe problemy?
Kuba napisał:
Lub tez inna droga, stworzenie normalnie działających rzek tęczakowych, czesto na wodach, gdzie potoki już nie sa w stanie egzystować.
Tak przy okazji tęczaka:
Mało kto zdaje sobie sprawę, ale nasze wody borykają się z problemami chorób zakaźnych. W ośrodkach zarybieniowych głośno mówi się o wirusie Posocznicy Krwiotocznej (VHS). Wirus ten przedostaje się wodą z hodowli do wód otwartych i tu dziesiątkuje także dzikie stada! Nośnikiem wirusa jest także sprzęt rybacki czy chociażby odzież wedkarska!
VHS jest głównie chorobą tęczaka, niemniej potoki, lipienie czy niektóre karpiowate reofilne też nań chorują. Chorują i zdychają niestety.
Dla zainteresowanych fragment prezentacji obrazujący skala problemu w latach ubiegłych, więcej w linkach poniżej:
źródło: Państwowy Instytut Weterynarii –więcej tu:
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=vhs%20pstr%C4% 85g%20pdf&source=web&cd=1&ved=0CB8QFjAA&url= http%3A%2F%2Fwww.piwet.pulawy.pl%2Fwckp%2Fzaw%2Fmat_szk%2Fma t2_choroby.pdf&ei=R5QDT5HQCJySsAaouJTnDw&usg=AFQjCNE GE5m-8ddQjHmijbdiv2fRxmXWNQ&sig2=LyJsow4-ECQswKbhcQFKLA& amp;cad=rja
oraz
http://katowice.wiw.gov.pl:5555/katalog/chz/Plany%20Kryzysow e%20-%20WIW%20Katowice/PLANY-WARSZAWA/IHN-VHS-ISA%20PLAN%202 008/006_IHN-VHS-ISA%20-%20informacje%20og%C3%B3lne_gotowy.do c
#86 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 01:43
@Friko, no proszę Cię! Ty nie wiesz co robić poza sezonem? Przecież wędki można budować!!! A potem jeśli ktoś woli taką alternatywę, to w samotności lub z kolegami, zachwycać się nimi do utraty zmysłów.
Ja nigdy nie miałem tego problemu, więc może go nie rozumiem. Większość sezonów zaczynałem wiosną, czasem dopiero w maju. Zimą można pracować na zapas, jeśli ktoś ma możliwość.
Jeśli nie ma takowej, można więcej swojego wolnego czasu poświęcić rodzinie, zabrać żonę na wyprzedaże, dzieci na łyżwy...
Można serwisować sprzęt (również do wyboru, w atmosferze mistycznej intymności lub zbiorowego upojenia), planować wyprawy, analizować porażki i sukcesy, można posprzątać śmieci nad ulubionym odcinkiem rzeki (chyba, że Pan Jerzy spróbuje nam wmówić, że od patrzenia też pstrągów ubywa, to wtedy nie wolno ). Można więcej czytać, może poprawić nieco kulturę fizyczną przed sezonem...
Friko, nie ma ograniczeń! To kilka przykładów z brzegu, co mi przychodzą do głowy, ale są i stricte wędkarskie. Jeżeli ktoś naprawdę będzie musiał, bo wędki własne i ultra szpulki kolegów, to za mało wrażeń, zawsze zostaje krótka, intensywna przygoda.. A jak kto się brzydzi, może łowić nieburdelowe ryby innych gatunków - takie i w takich łowiskach, które przełowić, a nawet wykłusować po tarle jest trudno. Trudniej, niż rzeczkę zdatną do brodzenia, którą swobodnie można przerzucić albo i przeskoczyć.
Zaznaczę jeszcze jedno - datę zaproponowaną do przywrócenia traktuję umownie. Wierzę, że gdzieniegdzie można bez szkody łowić od stycznia, dlatego ze spokojem rozumiem i szanuję tę część oponentów zaprezentowanej tu idei, którzy tak mają i tak uważają. Wierzę też równocześnie, że gdzieniegdzie w marcu będzie nadal za wcześnie na łowienia, we wrześniu już za późno, a latem... za gorąco. Tego chyba wszyscy są świadomi i nikt tu za terrorystę nie powinien być brany. Poza tym, tu wszystko jest umowne, dobro nasze, naszych latorośli, naszych wód, ryb w wodach. Nawet czas nie chce przestać być względny.
Pozdrawiam
Grzesiek
#87 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 09:41
nie no ja się nie oburzam- natychmiast jak zauważyłem zadzior to zareagowałem - po co dusić w sobie ból istnieniaJak to nikt się nie oburza - Ty się oburzasz wszystko w normie.
Ankiete można zaaplikować, czemu nie. Nie wiem co prawda na co ona miałaby wskazywać, ale można. Tylko jakie miałyby byc badane opcje?
Ankieta odpowie jedynie na to : kto łowi ryby potarłowe a kto nie. Albo zbada deklaracje co do działania takiego czy innego.
Jeśli to jest niepotrzebne Waszym zdaniem to szkoda roboty, przecież się nie oburzę
Acha i jeszcze inna komiczna uwaga. Na odcinku killowym naszej, prywatnej rzeki lubelskiej lubię na poczatku sezonu pokłuć kilka rybek. Wiem z dobrego źródła, że mięsiarzom trudniej wtedy coś uszczuplić ze stada . Nie no tylko żartuję przecież, po prostu tak się składa że pstrągów nie biorę a na początku sezonu łowię na killu. Do końca stycznia ryb nie można również zabierać z killa.
#88 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 10:52
VHSem i kilkoma innymi zarażone jest wiele hodowli, wiele gatunków ryb, nawet głowatki, co okazało się w tym roku.
Są jednak badania, możliwość sprawdzenia pochodzenia ryb.
Są hodowle wolne od nich. Chcącemu nie dzieje się krzywda
#89 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 12:47
odpowiedział:
- dajmy im odpocząć chociaż do kwietnia! co to za przyjemność łowienia ryb z anoreksją
dodam że nie chodziło mu o wagę mięsa - ryby wypuszcza.
niemniej jednak ja wybiorę się tak szybko jak tylko pogoda pozwoli,ponieważ nie chodzi tylko o ryby a o czas spędzony nad wodą
#90 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 13:02
a ja chciałem zwyczajnie przywitać Nowy Rok nad wodą i cholera trafiła się rybka... pech jak nic!
Co prawda z zadziorem tym razem to chyba nie do mnie, bo na wodach Jeleniej Góry (a niech nawet zdradzę łowisko) to tylko bez zadziora można... ale tak, duże ryby czasem łowię z zadziorem...
Po przeczytaniu całej tej lektury, nie bardzo wiem co napisać.
@Luko - od jakiegoś czasu cwaniakujesz, bo siedzisz w wędkarskim niebie a do tego wspierasz się wyprawami do raju. Tu w polandowie jest trochę inaczej, więc nie bardzo jest co porównywać i naśmiewanie się z ludzików, którym umożliwiono niemal wyłącznie łowienie keltów (troć/łosoś) jest trochę nie fair. Zresztą chyba nie zawsze byłeś w tych bardziej cywilizowanych krajach? Także nie przesadzaj....
Dumny specjalnie z tego pstrąga nie jestem, pewnie że wolałbym go w maju, ale też wielkiej krzywdy mu nie zrobiłem. Tak jak pisze Sławek, moim zdaniem miałby większego pecha upalnym latem. Ot zwyczajnie cieszy, że mimo fatalnego stanu wód na DŚ trafił się taki ładny rodzynek. Są nowe przepisy, są haki bez zadziorów i większość łowisk objętych całkowitym C&R (pstrąg i lipień). Zobaczymy jaki to da efekt. To i tak więcej, niż przez ostatnie 20 lat w kwestii ochrony populacji tych ryb.
Ja też pamiętam czasy, gdy sezon pstrągowy zaczynał się wiosną. Nie upatruję jednak powodu wyjałowienia wód pstrągowych w wydłużeniu sezonu. Kto przemierzał rzeki 20 lat temu wie, że spotkanie drugiego wędkarza było rzadkością (może poza wyjątkami z otwarciem sezonu). Dziś w każdy weekend odcinek rzeki przechodzi kilku ludków z wędką w ręku. Nie każdy złowionej rybce robi fotkę i puszcza. Presja wzrosła do takiej skali, że czy sezon zacznie się w styczniu, czy w kwietniu, w kilka tygodni można wybić całą populację. W kwietniu rybki biorą lepiej...
Kilkukrotnie łowiłem w Czechach. Regulamin regulaminem, okresy okresami, a zwyczajnie wędkarzy mniej. Pusto nad rzekami, ryb więcej i nie przekłute... to samo w Skandynawii i pewnie wszędzie na zachodzie. W Polsce jest za mało wody na taką ilość głodnego lub bardziej pazernego narodu. Tu bym upatrywał problemu. Stąd waga C&R... + całej reszty kluczowych czynników (kontrola, regulaminy, wymiary, ochrona tarlisk, itp), których obecnie brakuje.
Jeszcze jedno przemyślenie. Wymiary ochronne i okresy ochrony zostały ustanowione, aby pozwolić rybie przygotować się i odbyć tarło. To decyduje o liczebności populacji + to ile ryb zostanie usuniętych z łowiska (ewentualnie dorzuconych do łowiska - P&T) Obecnie służą także ochronie np. okazów (wymiary górne).
W ślad za tym, to czy ryba zostanie złowiona i zabrana w styczniu, czy w kwietniu, dla liczebności populacji nie ma najmniejszego znaczenia. Jej lepsza kondycja wiosną, może być co najwyżej większą nobilitacją dla wędkarza. Choć pojawia się pytanie, jak porównywać historyczne wyniki osiągane ówczesnym sprzętem, z obecnymi, gdzie hi-endowo technologiczny sprzęt sprawia, że tylko wyjątkowa nieporadność łowcy umożliwia rybie zwycięskie zakończenie. Gdzie tu zatem nobilitacja? Dawno minęły czasy, gdy ryba swą siłą wygrywała pojedynki z wędkarzem. Dziś ma przechlapane w momencie kontaktu z wabikiem. Sprzęt jakiego używamy pozwala wyholować największe okazy, w najtrudniejszych łowiskach. Uważam, że od jakiegoś czasu nobilitacją jest wytropienie lub zwyczajnie szczęśliwe trafienie okazu. Nic więcej. Hol jest w zasadzie formalnością (może poza największymi sumami).
Innymi słowy, dla liczebności ryb nie ma znaczenia, czy zostaną zdziesiątkowane w styczniu czy z początkiem sezonu w kwietniu. Przy obecnej presji, końcowy wynik będzie taki sam. Argument, że wędkarze będą mieli mniej czasu jest dość słaby. Przykładów na to, że po informacji o rybach łowisko jest dosłownie czyszczone w kilka tygodni jest aż nadto. Sam znam ludzi, którzy po wytropieniu konkretnego pstrąga będą nad nim stali tak długo, niemal dzień w dzień, aż go złowią. Przykre, ale prawdziwe. Niestety nie każdego udało mi się przekonać, że takiego pstrąga warto wypuścić. Dziś czas ma inny wymiar. Mobilność narodu jest ogromna. Mamy nieograniczony dostęp do informacji... Długość sezonu nie ma znaczenia.
Jedyne co do mnie przemawia, to fakt że wiosną dużo aktywniejszy jest drobny pstrąg, co może stanowić swego rodzaju osłonę dla większych okazów, ale to dość naciągane i pokraczne myślenie.
Tak na zakończenie, brew pozorom, ryby łowione w zimnej dobrze natlenionej wodzie o słabej kondycji, które bez większej walki się poddają, znacznie lepiej znoszą stres związany z przygodą z wędkarzem, niż walczące bez wytchnienia ryby w dobrej kondycji (wielkość wydatku energetycznego + metabolity we krwi i mięśniach), uwalniane do wody cieplejszej. Jest kilka prac na ten temat...
żeby była jasność. Nie upieram się, że początek sezonu pstrągowego w styczniu, to najlepszy wariant. Nie uważam jednak, że data w kalendarzu ma wpływ na pogłowie ryb w rzekach.
Nic dodać, nic ująć
#91 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 14:05
Po co ograniczać presję? Po co robić zakazy łowienia na zimowiskach? Jak wszystko można usprawiedliwić śmiertelnym-nie c&r. W styczniu i lutym pstrągi, w marcu jazie, klenie itd., oby tylko wypełnić „zawodniczy” kalendarz albo pokazać się w necie z pierwszym trofeum w roku – można i tak.
#92 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 14:23
Jak zwykle dyskusja się rozmyła... Wydłużenie okresu ochronnego jest nie tyle zakazem, co przywilejem łowienia ryb w doskonałej kondycji, świetnie walczących, pięknie ubarwionych – o to chodzi w wędkarstwie? Może jestem w „mylnym błędzie”?. Oczywiście „biedne misie” nie będą miały co robić w styczniu, lutym... I to jak się zdaje jest najważniejszy argument. Racja, wszak w „polandii” poza łowieniem ryb nie ma nic interesującego do roboty...
Po co ograniczać presję? Po co robić zakazy łowienia na zimowiskach? Jak wszystko można usprawiedliwić śmiertelnym-nie c&r. W styczniu i lutym pstrągi, w marcu jazie, klenie itd., oby tylko wypełnić „zawodniczy” kalendarz albo pokazać się w necie z pierwszym trofeum w roku – można i tak.
Marcin, coraz większą marudą się stajesz
Chodź lepiej na ryby
#93 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 14:59
A jest takie proste rozwiązanie, jak zatrudnienie strażników, którzy w odpowiedniej liczbie będą pilnowali rzek przed kłusownikami ... jak też przed niektórymi rybakami rekreacyjnymi ... jak to robią w częsciach Polski, w których ruybołówstwo rekreacyjne przez niektórych błednie nazywane wędkarstwem, jest lepiej zorganizowane ... Tylko trzeba za tę ochronę zapłacić ... a to bywa problemem ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
[/quote]
Daj Bóg aby dobrzy ludzie znaleźli taką pracę, oczywiście płatną
[/quote]
Szanowny Panie Danielu,
Pracy się nie znajduje ... a wędkarze mogą bardzo szybko zaoferować możliwości zatrudnienia, efektywnie wykorzystując swoje uprzywilejowane warunki gospodarcze. W okręgu liczacym 10 000 członków składka na straż w wysokości 20 zł od osoby pozwoliłaby na zatrudnienie i utrzymanie czterech strażników przez cały rok ... jeśli trzeba 10-ciu, to składka 50 zł rocznie załatwia sprawę ... Dużo? Pewnie lepiej marudzić, że jak nie ma wędkarzy nad woda, to kłusownicy harcują ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
[/quote]
Szanowny Panie Jerzy
Po pierwsze to ja nie marudzę
Po drugie łatwo gadać, trudniej zrobić Wydaję się że to bardzo proste, zorganizować pomysł podany przez Pana. Ale jak to bywa w praktyce...
Znam wielu ludzi którzy nie opłacili składek w tym roku. I zapewne tego nie zrobią.
Dlaczego? Ponieważ PZW ich okradał przez wiele lat. Bynajmniej w moim okręgu. Czy osoba która była wielokrotnie okradana odda ponownie pieniądze złodziejowi? Z własnej woli?
Gdzie się znajdują skradzione pieniądze?
A my tu marzymy o opłacaniu strażników, o dodatkowych składkach ...
Zwykłe lanie wody.
#94 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 15:11
#95 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 16:08
Od dawna wiadomo, że ludzie nie są tacy sami, każdy ma swoje potrzeby. Rozwiązanie problemu międzyt ludzmi chcącymi łowic duże ryby i tych, którzy lubią je jesc jest proste.
Uważam, że najwyższy czas by PZW podzieliły wody o różnej ichtofałnie (rzeki, zbiorniki wodne) po równo:
Na wody z całkowitym zakazem zabierania ryb dla Ludzi czerpiących radośc z wędkarstwa, oraz dla tych którzy nie szukają wrażeń i lubią zjeśc rybkę.
W ten sposób każdy może odwiedzac te wody, które spełnią jego oczekiania.
#96 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 16:51
#97 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 16:59
czyli wszystkie pieniądze od ludzi którzy będą łowić na wodach C&R będą ładowane w mięso armatnie dla tych lubiących zjeść rybkę? którzy wędkarze powinni w takim układzie płacić więcej??
Najbogatsi
#98 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 17:04
Problem w tym, ze ci którzy w naszych okręgach/ośrodkach nosza to godne miano, to często ludki albo z łapanki, albo nepotycznie wkręceni przez wujka szwagra babci ciotecznej.Mimo wielu argumentów jestem za tym by okres ochronny zostawic ichtiologą.
Dwa przykłady - ichtiolog okręgu NS klepiący przez podstawionych papiery dla kolejnej elektrowni na Dunajcu, piszący opracowanie, w którym robi co moze, by przyszłość głowatki w naszych wodach szlak trafił (celowe wliczanie w koszta zarybień innymi gatunkami, to juz chyba złośliwość, bo tak głupich nie ma).
Drugi - ichtiolog okręgu KRK, uważający, ze pstragów oznaczyć się nie da, bo im płetwy tłuszczowe odrastają i przeprowadzający zarybienie w lutym, gdy woda ma 2,5 stopnia i za tydzień - dwa zacznie się śniegówka. Wtedy do wody sypie się rybę - tzw Krakowskiego Selekta, czyli 20-25cm pstrągi.
Takim ludziom chcesz powierzyć kształtowanie przepisów i nasze wody?
Sorry, małpy do tego się lepiej nadają, mniej strat z głupoty i złośliwego działania (bo gdzieżby o korupcję podejrzewać) by było...
#99 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 17:11
czyli wszystkie pieniądze od ludzi którzy będą łowić na wodach C&R będą ładowane w mięso armatnie dla tych lubiących zjeść rybkę? którzy wędkarze powinni w takim układzie płacić więcej??
[/quote]
Najbogatsi
[/quote]
O, też dobry pomysł. Wicie widzicie, podoba mi się Towarzyszu ta koncepcja, bo przecież dużo lepiej byłoby nad wodą jakby 100 tys wędkarzy płaciło składke po 500 zł rocznie, niż jak 500 tys. wędkarzy płaci składkę po 100 zł rocznie. A jak kogo nie stać, to przecież łowić nie musi. Proste
#100 OFFLINE
Napisano 04 styczeń 2012 - 17:18
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych