Już w domu. Wyjazd przynajmniej dwa tygodnie przed wiosenną aktywnością szczupaków. Woda zimna (6, w porywach do 10-ciu stopni pod koniec pobytu), ryby wymęczone tarłem, chude i dalekie od normalnej formy. Współczuję, jeśli ktoś pojechał na szkiery. Coś połowiliśmy, ale zabawa dla wytrwałych, bo w ciągu dnia ryby odpalały dwa, trzy razy na 15-20 minut. Kontroli w drodze powrotnej praktycznie nie ma. Jedyny ślad pandemii, to nakaz używania masek w niektórych miejscach na promie. Nauka na przyszłość taka, że kończę z rezerwacjami pół roku przed wyjazdem. Lepiej poobserwować zimę i wskoczyć w wolny termin, albo nawet wybrać inne miejsce. Wyciągnięcie ryby cieknącej ikrą jest wątpliwą frajdą.
Gdzie byłeś, nie chodzi o konkretne łowisko, ale mniej więcej na jakiej wysokości i jaki system jezioro/rzeka/szkeiry?