Nasza przygoda nad Vindelalven dobiegła końca, więc trzeba napisać parę ładnych słów.
Ta wyprawa zalicza się do moich najbardziej udanych od początku wyjazdów do krainy Wikingów.
Jako, że pstrągowanie po górskich rzekach jest dopiero przez nas rozpracowywane, to nadal głównym celem był szczupak, którego kiedyś zobaczyłem na fotoreportarzu z portalu fishingexplorers.com. Mieliśmy pod oknem duże, naturalne rozlewisko rzeki, gdzie właśnie takie fajne rybki żyją. Na początku szukaliśmy ryb na płytszych miejscach, ale efekty były co najwyżej przeciętne. Dopiero Szwed w wędkarskim zdradził nam, gdzie są głębsze miejsca, w których krążyły ławice siei i tam czają się ogromne szczupaki. Kupiliśmy sprzęt do amatorskiego trollingu i wio nad wodę! Po 15 minutach pierwsze uderzenie! Taki szczupak z 15 metrów głębokości daje niesamowitą frajdę. Miarka pokazuje 107 cm. Do końca dnia mieliśmy ok. 10 szczupaków, gdzie najmniejszy miał 87 cm. Przez następne 2 dni złapaliśmy łącznie 7 ryb 100+, w tym dwa największe 110 i 115 oraz niezliczoną ilość ryb 90+. To co mnie najbardziej zaskoczyło to obecność tylko dużych ryb - nie mieliśmy na łódce przez cały wyjazd mniejszego szczupaka niż 75 cm...
Po 3 dniach już mieliśmy dość szczupaków i odpaliliśmy się na rzeki pstrągowo-lipieniowe. Ten sam specjalista w lokalnym sklepie zdradził nam odcinek Vindelalven, który słynie z najpotężniejszych pstrągów potokowych w Szwecji. Udaliśmy się na spot dostępny dla spinningistów i co chwila na wędce meldował się albo mały pstrąg, albo nie najgorszy lipień. Po przerwie na kiełbaski wybraliśmy się na odcinek, który wychodził z niewielkiego rozlewiska. Upatrzyłem sobie głębszą rynnę, która kończyła się na kipieli, powoli dostałem się do miejsca rzutu, założyłem szczęśliwą, niewielką wahadłówkę od Pana Nadrowskiego, no i rzuciłem spróbować puścić ją w tamtą głębię. To był ten typ rzutu, przy którym ma się największe skupienie i oczekiwanie na branie. Po dosłownie 2 sekundach od wpuszczenia przynęty w głębszą partię wody, nagle potężny strzał i woda się gotuje. Pstrąg, którego na oczy jeszcze nie widziałem. Nogi jak galareta, ale staram się spokojnie ją zmęczyć. Pod brzegiem zbiegli się szwedzcy wędkarze, którzy poratowali mnie większym podbierakiem, ponieważ mój okazał się za mały... W momencie podebrania spełniło się moje największe wędkarskie marzenie - dał mi przepiękną walkę i nieschodzący uśmiech na twarzy. Rybę zmierzyliśmy niechlujnie, bo nie chcieliśmy jej długo męczyć, miał ok 65-70 cm. No i kiss and good bye.
To branie nie wyleci mi z głowy nigdy. No i ten spokój Laponii...
Pozdrowienia
117655438_996241220781207_4279652857594238306_n.jpg 51,98 KB
30 Ilość pobrań
117645311_753821262097864_6643774513047265025_n.jpg 56,1 KB
29 Ilość pobrań
117610139_592062444791748_7075951940821291129_n.jpg 45,18 KB
29 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"