Tam gdzie powinny być ich nie ma( same przedszkole )... czasem coś kumknie do foci ale szału nie ma .
Szukam,szukam ...
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 24 lipiec 2019 - 06:51
Napisano 24 lipiec 2019 - 08:43
Napisano 24 lipiec 2019 - 12:32
Napisano 24 lipiec 2019 - 13:30
Napisano 24 lipiec 2019 - 13:48
W tym okresie próbuje wszystkiego, ale naj bardziej sprawdza mi się dryf, krótkie rzuty i do samego dna.Opuszczasz gumę do dna czasem czy tylko ton? U mnie pyski zamkniete czy dzien czy noc. Szczupaki i okonie nadrabiaja.
Napisano 25 lipiec 2019 - 16:46
Letnie pstryki z płytkiej wody - to lubię ! Ryby nie są już tak aktywne jak u progu sezonu gdzie na wyprawie łowiło się po 6 ryb - teraz 1 kontakt to już mega zadowolenie.
Napisano 25 lipiec 2019 - 21:25
Popularny
W ubiegłym tygodniu miałem przygodę z silnikiem zaburtowym, na dosyć dużej fali zrobiłem kilka szybkich skrętów w uciecze od burzy. Pech chciał, że podczas zbliżającej się już ściany deszczu i gradu silnik zakołysał się na fali i wyskoczył z pawęży Zatrzymał się na linii paliwowej i mojej ręce (siniaki do dziś ) Zrywka zrobiła swoje, ale gaźnik zassał wodę i było już po pływaniu. Pozdrawiam kolegów którzy mnie doholowali na brzeg
No, ale do sedna Wymiana wszystkich płynów, plus płukanka silnika, odpalenie na sucho-działa czyli jest ok tylko obroty szaleją (chodził na najwyższych). Krótka piłka jadę jutro testować nad wodę. Hmm tylko jak ja pojadę, w pracy do 17, zanim ogarnę wszystko będzie już późno. Szybka myśl, zwalniam się z roboty i dzwonię do ojca... "Podskoczysz ze mną przetestować i ustawić silnik? - Pewnie ale wędkę ja biorę mówi Jasne ja swoją też i przynęty, jak będzie ok to jeszcze popływamy. Zajeżdżamy i wodujemy łódź. Odpalamy i pracuje.
Silnik nie sprawiał kłopotów tylko tyle co z obrotami , ale coś się tam znam więc zaraz ustawiłem i płyniemy.
Troling to coś co mogę z Ojcem zrobić... Płyniemy, widzę piękne karcze na echo i wyżej łuki sandaczy. Zwijam wędkę pierwszy i mówię aby zaczekał bo się poplączemy. Stawiaj kotwicę ale cicho bez walenia o dno. Zmieniam mu przynętę, mała guma na offsecie. Kilka rzutów i BANG! mam zaczep mówi... Ja patrzę na szczytówkę a ta się gnie coraz mocniej... Tato! masz rybę i to piękną mówię... Chwila namysłu, a no faktycznie coś mam... Kilka stuknięć głową i ryba podpływa pod burtę łodzi, prężąc się złotymi kolorami.
No ale nic kilka nerwowych ruchów i ryba ląduje w podbieraku.
W moich oczach lekka zazdrość i zadowolenie w jednym, a na twarzy Taty piękny uśmiech z lekkimi łzami w oczach... widok bezcenny...
Sesja nie zbyt szybka bo kolega ruchliwy i potrafił poharatać palce ale warto było..
Mętny wraca do swojego domu i czeka na spotkanie jesienią
Btw, można nauczyć C&R a nawet być tym zaskoczonym ! Pozdrawiam, Hej
1563568267934_adobe (1).jpg 40,59 KB 96 Ilość pobrań 1563568051844_adobe.jpg 51 KB 90 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 26 lipiec 2019 - 09:52
Napisano 26 lipiec 2019 - 13:06
Wczorajsze 68 centymetrów szczęścia z opadu na fantoma od A. Lipińskiego
Napisano 28 lipiec 2019 - 18:47
W ubiegłym tygodniu miałem przygodę z silnikiem zaburtowym, na dosyć dużej fali zrobiłem kilka szybkich skrętów w uciecze od burzy. Pech chciał, że podczas zbliżającej się już ściany deszczu i gradu silnik zakołysał się na fali i wyskoczył z pawęży Zatrzymał się na linii paliwowej i mojej ręce (siniaki do dziś ) Zrywka zrobiła swoje, ale gaźnik zassał wodę i było już po pływaniu. Pozdrawiam kolegów którzy mnie doholowali na brzeg
No, ale do sedna Wymiana wszystkich płynów, plus płukanka silnika, odpalenie na sucho-działa czyli jest ok tylko obroty szaleją (chodził na najwyższych). Krótka piłka jadę jutro testować nad wodę. Hmm tylko jak ja pojadę, w pracy do 17, zanim ogarnę wszystko będzie już późno. Szybka myśl, zwalniam się z roboty i dzwonię do ojca... "Podskoczysz ze mną przetestować i ustawić silnik? - Pewnie ale wędkę ja biorę mówi Jasne ja swoją też i przynęty, jak będzie ok to jeszcze popływamy. Zajeżdżamy i wodujemy łódź. Odpalamy i pracuje.
Silnik nie sprawiał kłopotów tylko tyle co z obrotami , ale coś się tam znam więc zaraz ustawiłem i płyniemy.
Troling to coś co mogę z Ojcem zrobić... Płyniemy, widzę piękne karcze na echo i wyżej łuki sandaczy. Zwijam wędkę pierwszy i mówię aby zaczekał bo się poplączemy. Stawiaj kotwicę ale cicho bez walenia o dno. Zmieniam mu przynętę, mała guma na offsecie. Kilka rzutów i BANG! mam zaczep mówi... Ja patrzę na szczytówkę a ta się gnie coraz mocniej... Tato! masz rybę i to piękną mówię... Chwila namysłu, a no faktycznie coś mam... Kilka stuknięć głową i ryba podpływa pod burtę łodzi, prężąc się złotymi kolorami.
No ale nic kilka nerwowych ruchów i ryba ląduje w podbieraku.
W moich oczach lekka zazdrość i zadowolenie w jednym, a na twarzy Taty piękny uśmiech z lekkimi łzami w oczach... widok bezcenny...
Sesja nie zbyt szybka bo kolega ruchliwy i potrafił poharatać palce ale warto było..
Mętny wraca do swojego domu i czeka na spotkanie jesienią
Btw, można nauczyć C&R a nawet być tym zaskoczonym ! Pozdrawiam, Hej
1563568267934_adobe (1).jpg 1563568051844_adobe.jpg
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Przywołałeś Mariusz tym wpisem wspomnienia, a konkretnie fragmentem kiedy zobaczyłeś szczęście na twarzy taty. To zdjęcie było zrobione w 2010 roku, to był pierwszy i ostatni sandacz mojego taty... Chyba miał być mu dany.
gallery_45715_30_234171.jpg 39,94 KB 77 Ilość pobrań
Napisano 04 sierpień 2019 - 20:09
Jako że wątek zleciał już na drugą stronę , czas podtrzymać sandaczowe wieści znad wody . Kontynuując ostatni mój wpis , tym razem wyjazd nazajutrz o poranku . Jest odrobinę chłodniej i całkiem przyjemnie , choć słońce już całkiem dziarsko rozpoczęło swoją wędrówkę i zaczyna palić powoli swoim dotykiem . Zaczyna się całkiem fajnie od dobrego brania na jednej ze znanych miejscówek . Przynęta ta sama co ostatnio , czyli wąskie i jaskółkowate w pracy amerykańskie 5". Lubię łowić na tę przynętę , bo daje się poprowadzić całkiem dobrze mimo swych rozmiarów delikatnym w sumie kijkiem , jakim tu łowię a brania w większości są spektakularne i pewne . Puknięcie jest delikatne , ale wyraźne . Niewielka raczej rybka ( sądząc po pierwszych chwilach holu ) jest zacięta w tempo , aby po chwili jednak odpaść . Nie lubię , kiedy tak się zaczyna bo często świadczy o tym , że rybom tym razem coś nie pasuje do końca i są możliwe zejścia . I tak było tym razem . Drugie branie na korzonkach . Straszny strzał , z tych nadwyrężających łokieć i rzucających na kolana . Coś pięknego . Ryba nie zacięta , a guma poskręcana i zsunięta z haka do połowy . Po ogarnięciu przynęty i emocji , które buzowały chcąc wyskoczyć uszami , po dosłownie kilku rzutach mam piękne i wyraźne branie , które zacinam w punkt . Sandacz buja się kilka sekund na kiju , uruchamiając dolnik a ja zaczynam hol . Po chwili odpada . Mam dosyć ...
Ogarniam się po dobrej chwili , przestawiam łódź i atakuję z zupełnie innego kąta . Branie mam całkiem szybko , po kilku rzutach . Jest takie jak poprzednie , ja reaguję podobnie i zacinam tym razem skutecznie . Rybka jest bardzo waleczna , wpięta pięknie w miękkie i daje mnóstwo radochy , że wreszcie się udało . A sromotna klęska wisiała w powietrzu . Później już bez sensacji - zero kontaktów .
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 08 sierpień 2019 - 11:58
Napisano 07 sierpień 2019 - 14:40
Na wędce mamy tylko ten magiczny "pstryk".
Piękne ryby na krześliskach 5:13 min.
Dziwnie opisane"Strefa frajerów", czy chodzi o łowiących na tarlisku (oczywiście żarcik z mojej strony).
Użytkownik SID edytował ten post 07 sierpień 2019 - 14:58
Napisano 07 sierpień 2019 - 17:07
Meta :
Ryba:
Wychodzą na płytkie żarcie za drobnicą i niesamowicie strzelają w zwiewne jaskółki Agresywny start i szybki zwiewny opad - nie ma na to mocnych
Napisano 08 sierpień 2019 - 11:40
co to za główki jig?
Napisano 08 sierpień 2019 - 12:36
Napisano 08 sierpień 2019 - 12:43
Było to już wyjaśniane, to takie główki: http://pleciona.pl/pl/c/Slizg/3031
Napisano 08 sierpień 2019 - 17:47
Koledzy rozwiali wątpliwości odnośnie główki. Na okrągłej też działa ta guma
Przymorski zed trzasnął na 12 cm silikonu na główce typu "eire". Trudno cokolwiek napisać o łowieniu w przymorskim jeziorze - to trudne wody zwłaszcza w szczycie sezonu wakacyjnego, ale można dobrać się nie tylko do sandaczy
Napisano 10 sierpień 2019 - 13:32
Udało się namierzyć ,,złotą główkę" i wyjechało sporo rybek. Około 15 sandaczy 50-77cm i 2 bolki. Trzy największe zedy na fotkach.
Wszystko na woblery HMS Panic 10cm i Zander X 15cm.
Główka króciutka i dość niepozorna. Przed nią wejście do małego i płytkiego zalewu. Dużo kamieni i krzątającej się drobnicy. Najwięcej brań było zaraz jak przyjechałem ok. 1:30 do 2:30. Później między 4 a 5 też wpadło kilka rybek.
Prowadzenie powolne z częstymi przystankami. Ryby brały tuż na szczycie główki lub przed nią już na spokojnej wodzie przy kamieniach.
Rzeka IJssel, Holandia.
Napisano 10 sierpień 2019 - 17:41
Napisano 10 sierpień 2019 - 18:25
Napisano 10 sierpień 2019 - 18:49
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych