Ma ktoś jakieś doświadczenie w łowieniu sandaczy na czerubaszkę+ kotwiczka + guma zapiętka za samą głowę?
Jakie efekty?
Edited by ximus, 12 August 2019 - 13:45.
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Posted 12 August 2019 - 13:45
Ma ktoś jakieś doświadczenie w łowieniu sandaczy na czerubaszkę+ kotwiczka + guma zapiętka za samą głowę?
Jakie efekty?
Edited by ximus, 12 August 2019 - 13:45.
Posted 12 August 2019 - 14:11
Ma ktoś jakieś doświadczenie w łowieniu sandaczy na czerubaszkę+ kotwiczka + guma zapiętka za samą głowę?
Jakie efekty?
Działa bezproblemowo.
Posted 12 August 2019 - 17:56
Posted 17 August 2019 - 21:15
POPULAR
"Siedzi !", słyszę za sobą zdławione syknięcie Artura , poprzedzone sekundę wcześniej świstem zacięcia tuż koło mojego ucha . Kolejny dobry sandacz zaczyna giąć kij i kopać po plecionce dobre cztery metry niżej . Wyjeżdża po dobrej chwili . Są strasznie silne i walczą naprawdę mocno , często dając mylące wrażenia co do swoich prawdziwych gabarytów . Jest bosko ...
Nasza wielka woda w tym roku dała mi ostro popalić . Kilka dobrych wyjazdów zakończonych jedną małą rybką i jakimiś niemrawymi brankami . Arturo w tym czasie łoił mnie niemiłosiernie , wyjmując dobre ryby i mając mnóstwo dobrych brań . Jak się później okazało , tajemnica tkwiła w magicznej przynęcie , choć tak naprawdę chodziło o niezbyt nachalne sposoby prezentowania owej rybom .
Ten wyjazd został już raz przesunięty ze względu na prognozy straszące gwałtownymi burzami , co na dużym zbiorniku jest zawsze niebezpieczne . Oczywiście na dzień wyjazdu , a właściwie jego popołudnie , synoptycy wróżyli podobnie złowrogi scenariusz , o czym ( jak się później okazało ) wiedziałem tylko ja . Wypływamy około czternastej . Jest bardzo upalnie a na wodzie jest praktycznie pusto . W końcu środek tygodnia ... Grzejemy z siłą pięciu koni wprost na miejscówkę , do której mamy jakieś 20 minut . Po dotarciu na miejsce wiatr jest już całkiem spory , a czarne i ołowiane chmury pędzą już wprost na nas . Zaczynają robić się bałwanki i mając świadomość , że jest już całkiem groźnie i tak nie do łowienia , z wiatrem dobijamy do brzegu na plaży jakiegoś ośrodka wypoczynkowego . Zabezpieczamy łódkę przed zalaniem a wiatr nasila się jeszcze bardziej . Leje i błyska , grzmi i duje a my siedzimy po drugiej stronie dużego zbiornika od bazy . Miało być popołudnie z wędką , a jesteśmy totalnie uziemieni ... Po niecałej godzinie wiatr się uspokaja a ja namawiam do szybkiej przeprawy na drugą , potencjalnie zawietrzną stronę , wzdłuż której można by bezpieczniej wrócić do przystani . Ulewa , a właściwie oberwanie chmury , złapało nas na środku oczywiście . Na szczęście jest nadal na tyle ciepło , że jesteśmy boso i jednocześnie w sztormiakach nie czując przy tym dyskomfortu . Tym bardziej , że adrenalinka robi swoje a wylewać wodę z krypy trzeba dosyć intensywnie ... Koniec końców nawałnica rozchodzi się na boki . Nadal pada , ale zupełnie lekko w stosunku do tego , co przed chwilą jeszcze mieliśmy serwowane przez Matkę Naturę . Jest na tyle spokojnie ,że nawet zaczynamy łowić . Wprawdzie błyska się i grzmi , ale w oddali jednak . Tak przynajmniej nam się wydaje do momentu , kiedy plecionki przestają się napinać przez gnające do dna główki a zaczynają wędrować prosto w niebo . Znam ten efekt , a koledzy widzą to po raz pierwszy . Oczywiście kije w dół i podpływamy bliżej brzegu . Właściwie byliśmy o krok od totalnej porażki . Wszystkie okoliczności przyrody sprzysięgły się , żeby to popołudnie pozostało co najwyżej motorowodniacką przygodą .
To była ostatnia górka , którą mieliśmy sprawdzić przed zmianą marszruty na powrotną . Zrobiło się już całkiem znośnie . Wiatr taki w sam raz , deszczyk taki bardziej kapuśniaczkowy a my nadal jedyni na wodzie . I się zaczęło ...
Pierwsze branie mam ja . Oczywiście w pełni zaskoczony spóźniam zacięcie . Nie zacinam też kolejnych brań i kontaktów , które następują prawie w każdym rzucie . To samo u Adasia . A Artur już ma na rozkładzie ze cztery dobre ryby , cedząc tylko przez zaciśnięte zęby "siedzi"! Eldorado . Nie pamiętam czegoś takiego . Miewaliśmy na tej wodzie dni , w których łowiło się w ten sposób ryby małe i krótkie . Tutaj wszystkie były dobre . Łowiliśmy na tej miejscówce jakieś dwie godziny , mając prawie non stop brania i kontakty , hole udane i zejścia . I łowiliśmy sami , nie mając w zasięgu wzroku nikogo . Pogoda zrobiła swoje jednak .
Edited by bartsiedlce, 20 August 2019 - 12:07.
Posted 21 August 2019 - 08:10
POPULAR
Ta noc rozpoczęła się od małej karguleny, która przywaliła w bezsterowca. Małej acz na tyle walecznej, że postanowiła się łowcy odpłacić i zakolczykowała mi kciuka. Na jednym końcu woblera sandaczyk, na drugiej ja - taka nagła bolesna więź Mimo wszystko dość sprawnie udało się rybkę wypuścić i pozostało zoperować siebie.
1.jpg 47.83KB 67 downloads
Dobrze, że towarzysz PePe miał porządne kombinerki Zdecydowane szarpnięcie, powrót po apteczkę do samochodu, odkażenie rany i brodzimy dalej
2.jpg 18.55KB 69 downloads
Warto było się nie poddawać bo na końcu zestawu wreszcie zameldował się godny przeciwnik. Przywalił w gumę na małej główce. Hol na mocnym sprzęcie nie trwał zbyt długo jednak ryba stawiała porządny opór więc trochę się zmęczyła. Po powrocie na brzeg odłożyłem ją w podbieraku na mokry piach i zacząłem się rozglądać za miejscem, w którym mógłbym odłożyć wędkę. W tym czasie sandaczowi znudziło się spokojne leżenie i po kilku zrywach był już na piachu. Po krótkiej kalkulacji zdecydowałem, że mniejszym złem dla niego będzie zdjęcie w panierce i szybkie wypuszczenie niż cofanie się do wody, płukanie ryby i powrót na brzeg by zrobić fotki. Niestety miejsce dość charakterystyczne więc nie było innej opcji. Dlatego jaka fotka jest każdy widzi, najważniejsze jednak zostało w pamięci Mój nowy PB - 84 cm.
3.jpg 41.49KB 65 downloads
Udało się za to nagrać moment powrotu sandacza do swojego środowiska.
Zbijamy piątki z Piotrkiem i odpalamy papierosy Po taką rybę tu dzisiaj przyjechaliśmy.
Pamiętajcie - nie beretujcie sandałów!
post-56372-0-92122000-1562824008.png 269.84KB 68 downloads
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Edited by bartsiedlce, 21 August 2019 - 09:58.
Posted 29 August 2019 - 07:45
To było tuż przed burzą , która poszła bokiem . Pływałem od rana bez skutku , żeby gdzieś około południa coś dziać się zaczęło . Chmury nadciągające szybko od północnego-wschodu i pomruki grzmotów wyglądały przez dobrą chwilę naprawdę groźnie , ale wkrótce okazało się , że to fałszywy alarm . Niestety . Deszcz byłby na wagę złota , choć wtedy nie wiedziałem jeszcze , że ten rok będzie tak rekordowy pod kątem braku wody , a na swojej domowej sadzawce nie będę miał jak łowić ...
Nawałnica poszła sobie ale wietrzysko , które ją przegoniło , mocno zaczęło mieszać wodę . Łowienie w takich warunkach często daje wyniki na tym płyciutkim zbiorniczku , dając rybom jakieś tam poczucie bezpieczeństwa jak przypuszczam i ruszając wszystko pod wodą , naganiając i dezorientując drobnicę . Ze skutecznością rejestrowania i reagowania na brania w tych warunkach bywa różnie , bo łowi się naprawdę lekko .
Pierwszy branie mam na potężnym balonie . W pierwszym opadzie już siedział . Nawet nie poczułem cwaniaczka . Po prostu kasując luz linki i zaczynając prowadzić przynętę płynnie przeszedłem do fazy holu . Bardzo waleczna i silna rybka , kłapiąca non stop paszczą i próbująca kąsać nawet na łódce . Trafiona w sam koniuszek pyska w twarde . Wypinanie kombinerkami wielofunkcyjnymi bezproblemowe , tak jak wypuszczanie - fontanna po czubek czapki w gratisie . Szkoda , że te największe i spięte ryby nie wcinają się tak pięknie ...
W następnym rzucie mam cudowny i atomowy strzał tuż przy łodzi . Guma zmielona , poskręcana i zmasakrowana , a ja roztrzęsiony i sponiewierany . Później trafił się jeszcze króciak , który wziął jak pierwszy . Wyniósł gumę do góry , a ja szybko zwijałem nadmiar linki próbując jednocześnie zaciąć . Trafiony również w sam koniuszek pyska . W roli głównej pięć smukłych , amerykańskich cali na pięciu gramach .
Edited by bartsiedlce, 29 August 2019 - 08:55.
Posted 01 September 2019 - 09:38
Edited by pit1982, 01 September 2019 - 09:39.
Posted 02 September 2019 - 17:21
7 z przodu.
Daiwa Duckfin + 30 gram ołowiu.
Za***ał jak wściekły, guma w przełyku...
sand_70.jpg 75.93KB 61 downloads
Pozdrawiam,
malcz
Posted 02 September 2019 - 21:35
Posted 02 September 2019 - 22:35
Na wobki same małe więc zmiana na Shad Teeza 12. Drugi rzut i przywalił w opadzie waleczny Zedzik 65cm.
ShadTeez12_optimized.jpg 72.13KB 80 downloads
Posted 08 September 2019 - 20:43
Tak jak nocne sandacze na polowaniu, tak samo i ja. Z 10 wyholowanych sztuk trafiły się 2 ładniejsze. 77 na woblerek od kolegi z forum i 66 cm na Zander X 15.
Szperaczek_optimized.jpg 76.25KB 81 downloads
ZanderX15_optimized.jpg 90.88KB 76 downloads
Posted 12 September 2019 - 19:35
POPULAR
W końcu coś sensownego udało się trafić, nic na początku nie zapowiadało takiego bombardowania ze strony sandaczy ,zaczęło się tak rozgrzewkowo od małego sandaczyka i później drugiego ,kolejna zmiana miejsca i idealne ustawienie przyniosło świetne wyniki ,już w pierwszym opadzie melduję się pierwszy zander 61 ,w tym samym miejscu przy trzecim podaniu przynęty siada drugi 64 cm ,e to niemożliwe tak sobie myślę i rzucam po raz kolejny w to samo miejsce i jest trzeci 65 cm ,takiej sytuacji dawno nie miałem, w końcu trafiam zaczep żeby za dobrze nie było, chce urwać przynętę bo wiem że jak podpłynę z odczepiaczem to już będzie po wszystkim .Plecionka stawia jednak mocny opór co skutkuje tym że nieznacznie podpływam w stronę zaczepu w końcu hak się rozgina, ale czy ryby są jeszcze w tym miejscu ,rzucam nieco dalej niż poprzednio dwa trzy podbicia i piekielny strzał ,natychmiast zacinam, przeciwnik stawia dużo większy opór od poprzednich sandaczy nie jestem na 100 % pewny czy to sandacz ,odkrecam lekko hamulec tak na wszelki wypadek, ryba trzyma się dna i niezbyt chętnie kieruje się w moim kierunku a w zasadzie to w ogóle, o ona dyktuje przez chwilę warunki ,Matagi Super Shore do 11 g stara się jak może aby rybę poskromić, tak bo kilku chwilach holu skłaniam się ku temu że to może być ładny sandacz i moje przypuszczenia potwierdzają się, wychodzi chwilę na powierzchnię po czym znowu schodzi niżej ,nadal pełny wigoru kołowrotek oddaje kilka metrów plecionki ,zaczyna słabnąć ale nadal się nie poddaje, teraz to Ja powoli zaczynam przejmować inicjatywę ,choć sandacz nie daje tak łatwo za wygraną, pierwsza próba podebranie nie powiodła się ,jestem sam i pewnie dlatego ,za drugim razem już udaje Mi się podebrać rybę ,piękny jest ,zaczynam mierzyć i jest dobrze miarka pokazuje 82 cm .Jak się okazało był to ostatni sandacz tego dnia ,jeszcze szczupak na koniec i można wpływać .Byłem sam to i zdjecia słabe niestety.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Edited by bartsiedlce, 16 September 2019 - 13:35.