W 2017 poświęciłem dużo czasu na Zegrze. Prawda okazała się brutalna. I smutna. Złowiłem mniej sandaczy przez cały sezon... niż w swój pierwszy sandaczowy dzień na pomorskich wodach. To był moment, w którym uznałem że takie wędkarstwo mnie nie interesuje.
I już. Koniec. Kropka...
A tym, którzy nie widzą innego świata - współczuję. To jest prawdziwy dramat. Tak - da się połowić ryby, ale w czasie zimowiska, gdy ryby spłyną z Narwi i Bugu, gdzie indziej w tym czasie, dzieje się znacznie bardziej. Tak jak napisał Tomek - na pewno są tam ryby, ale ich ilość jest tak biedna, tak zatrważająca że aż żal. Wszyscy obrońcy tego miejsca - ruszcie dupę na wody, gdzie są ryby, połówcie z sukcesem kilka razy lepiej, złówcie okonie 40+ i to kilkanaście dziennie, zrozumiecie co mam na myśli. Ta woda jest martwa, jest biedna, jest uboga. PZW Was dyma i to tak, że dupa boli za każdym razem, tylko Wy nie znacie innego świata.
Wielu z nas poznało i czuje niesmak, odrazę i żal....
Wędkarsko woda z mega potencjałem - jak napisał Marcin.... Tylko ten potencjał nie ma szans na odrodzenie i obudzenie w takiej formie, jaka ma miejsce na tej wodzie....
Szanowni łowcy na tutejszej wodzie, obrońcy Zegrza i umiejętności.... Mój polski rekord sandaczowy, wymiarowych ryb, z jednego dnia jest tak abstrakcyjny, że nawet Wam się nie śni. Na Zegrzu potrzebujecie kilka lat, żeby się do niego zbliżyć. TO bzdura, która nie ma prawa się wydarzyć, to nierealne, niemożliwe, kłamstwo i budowanie ego. Tylko ja tego doświadczyłem.... I Zegrza też.
Smutek, żal i nostalgia. Wiedza i doświadczenie z zasobnych wód mówi - człowieku, uciekaj, nie wracaj, spier...aj.
Dwa weekendy w miesiącu na wodach zasobnych w ryby (tak, w tym kraju) dają więcej niż cały sezon na Zegrzu...
Ech...
Użytkownik Dano. edytował ten post 02 kwiecień 2018 - 20:20