Ja to widzę w takiej kolejności: ilość ryb, ich aktywność, praca przynęty - szczególnie bodźce jakie wydaje - np. zamieszanie jakie robi chociażby główka przynęty uderzająca o dno. O tym jak kolory odbierają ryby były już pisane całe opracowania, więc nie będę się wypowiadał. Ale łowiłem ryby na przynęty niemalże przeźroczyste, w kolorach wg mnie mało rzucających się w oczy, i do tego w wodzie, w której widoczność nie przekraczała 20 cm. Nie przeczę, że kolor ma znaczenie, ale nie gloryfikowałbym go jako recepty na złowienie ryby.
Kolor, szczegóły anatomiczne jak np. oczy, kolorowe płetwy etc. vs ołowiane główki, kotwice, haki, krętliki, agrafki, linki, przypony...
Jak postrzega ryba kolor woblera powierzchniowego atakując go od dołu na tle nieba? Z czym może kojarzyć się rybie błystka obrotowa nieważne w jakim kolorze?
PS Najlepsze jest to, że sam się łapię na tym, że jak trafię jakieś ryby na konkretny kolor, to zaczynam go preferować... do momentu, kiedy złowię coś na przynętę w innym kolorze. I tak w kółko. Miałem też tak, że nie miałem brań na zamówione przynęty w wybranych przeze mnie kolorach, a łowiłem ryby na gratisy w innych barwach.
Obecnie nie zwracam kompletnie uwagi na takie szczegóły jak oczy, paski, ciapki, etc. Ilość przynęt również staram się ograniczyć do minimum. I nie zauważyłem jakiegoś radykalnego spadku brań.
Ale jeżeli ktoś wierzy w skuteczność jakiegokolwiek elementu przynęty i będzie z determinacją się tego trzymał, to efektów prędzej, czy później się doczeka.
Użytkownik Koincydencja edytował ten post 23 październik 2018 - 21:49