Zrobić dobre zdjęcie w deszczu to nie lada wyzwanie. Wszystkie zrobiły się same.
Załączone pliki
Użytkownik Andru77 edytował ten post 26 maj 2020 - 13:30
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 26 maj 2020 - 13:29
Użytkownik Andru77 edytował ten post 26 maj 2020 - 13:30
Napisano 29 maj 2020 - 06:48
Pstrąg tęczowy to też pstrąg A skoro ryba złowiona na wyjeździe liczy się podwójnie to i moja radość jest ogromna. 58 centymetrów pstrąga złowiłem jedenastostopową wędką Traper Guide w klasie 3. Żyłka 014 i nimfa. Prawdę mówiąc nie nastawiałem się na takie duże ryby. Była to raczej wycieczka a tu taka miła niespodzianka.
Użytkownik Zielony edytował ten post 29 maj 2020 - 06:49
Napisano 29 maj 2020 - 19:09
Dzisiaj Kwisa odkryła swoje zasoby. Był jeszcze jeden, bliźniaczy.
Użytkownik popper edytował ten post 29 maj 2020 - 19:33
Napisano 29 maj 2020 - 20:30
Napisano 29 maj 2020 - 20:50
Napisano 30 maj 2020 - 20:44
Popularny
Dawno mnie w tym wątku nie było wpływ miała na to nieco mniejsza w ostatnich latach ilość wędkarskich wypadów, wyraźny awans w hierarchii gatunków takich jak kleń i jaź, a także nieoczekiwane zainteresowanie spinningiem
Pod koniec kwietnia tego roku, z braku konkretnie sprecyzowanych wędkarskich pożądań poczułem ochotę "połazić" za pstrągiem po Dunajcu. Nie będę ukrywał, iż w głównej mierze miejscem gdzie spędziłem najwięcej czasu, niestety nie bez powodu, był odcinek specjalny. Ilość ryb jest tam bardzo duża, co w odróżnieniu od normalnie gospodarowanych odcinków rzeki daje znacznie większą szansę na spędzenie satysfakcjonującego dnia z wędką w ręku. O ile jeszcze kilka lat temu minimalizowałem znaczenie ryb łowionych na "oesach", o tyle w tym roku nieco zmodernizowałem ten pogląd. Mimo wspomnianej wcześniej dużej ilości pstrągów okazało się, że weekendy, a czasem chyba też i tygodnie z presją oscylującą wokół liczby około 30 osób dziennie skoncentrowanych na krótkim odcinku rzeki potrafią znacznie ograniczyć aktywność ryb, a może nawet bardziej zwiększyć ich czujność i przebiegłość. Reasumując, Dunajec obdarzył mnie sporą ilością ładnych pstrągów i dobrej zabawy, dzięki czemu chęć składania mu regularniejszych niż kiedyś odwiedzin jest we mnie wyjątkowo duża. Na minus trzeba jednakże zaznaczyć znaczną presję, która może przysporzyć wewnętrznych rozterek duszy spragnionej ucieczki od tłoku i samotnych wędrówek nad rzeką.
Nieoczekiwanie postanowiłem w ostatnich dniach odwiedzić "stare śmieci" i odświeżyć w pamięci klimat małych, pstrągowych rzek, na których się wychowałem. Zderzenie dwóch światów, wód szeroko rozlanego i niczym nieskrępowanego Dunajca z magią majowej dżungli, starającej się chyba całkiem zakryć ledwo sączący się pstrągowy ciurek, wywołał mocne wrażenie. Spotęgowała je jeszcze bardziej postępująca degradacja tego typu środowiska, obnażająca się brakiem wody, piachem zasypującym głębokie niegdyś dołki i trawami wyrastającymi z dna pośrodku nurtu. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że rzeka od lat ginie w oczach w zastraszająco szybkim tempie, podobnie jak i jej rybostan. Tak o to w krótkim wstępie odpowiedziałem sobie na pytanie, dlaczego na kilka lat zaprzestałem odwiedzać małe rzeki w pogoni za pięknymi pstrągami.
Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, iż maj, niezależnie od ilości i wielkości ryb nad małą, nizinną pstrągową rzeką zawsze wygląda magicznie, a ponadto bardzo często oprócz wartości estetycznych potrafi nagrodzić niespodziewaną i wspaniałą przygodą. Zupełnie tak, jak w przypadku tej krótkiej historii
Majowa jętka nie roiła się jeszcze zbyt intensywnie, jednakże coraz częstsze oczka niedużych kleni, zbierających spływające powierzchnią owady zwiastowały nadchodzącą rybią ucztę. Wybór muchy, jaka miała znaleźć się na końcu zestawu był zatem wyjątkowo prosty. Całe szczęście, że w niemalże pustym pudełku znalazła się zapomniana piankowa imitacja, cierpliwie czekająca na swój dzień.
Łowienie na suchą muchę na niewielkiej rzeczce wywołuje chyba tyle samo emocji pozytywnych, co negatywnych. Gęsto porastające brzegi drzewa, szuwary schylające się nad powierzchnią czy też źdźbła traw, wyrastające z dna w zupełnie nietypowych miejscach zdają się działać na tańczącą na końcu przyponu muchę niemal zupełnie tak, jak magnes. Czymże są jednak soczyste bluzgi, niekiedy wymykające się niegrzecznie z ust podczas kolejnych prób ściągania zaczepionej o przeszkody muchy wobec jęku zachwytu nad widokiem znikającej w rybiej paszczy przynęty?
Jętka wylądowała idealnie pomiędzy źdźbłami traw, wyrastających z dna rynienki nieco tylko głębszej od reszty rzeki w tym miejscu. Nie zdążyłem jeszcze pomyśleć, że więcej w tym było przypadku niż moich umiejętności, kiedy ogromny pstrąg błyskawicznie połknął muchę jednym dużym haustem, a linka napięła się za cielskiem ryby z impetem ruszającej już w stronę brzegu. Kocioł na powierzchni, krople wody błyszczące w słońcu i.. mucha ląduje na gałęziach za moimi plecami, wystrzelona z rybiego pyska niczym z procy. Co się stało? Co zrobiłem nie tak? Czemu pierwsza od tak dawna tak duża ryba musiała tak szybko wygrać tą walkę?
Kilka kroków dalej w widocznym przewężeniu, utworzonym bardziej przez gęsto wyrastające z dna szuwary niż naturalną rzeźbę linii brzegowej dostrzegam zbiórkę. Chwilę po niej kolejną. Przyspieszam więc i przykucam w odległości, którą oceniam za bezpieczną. Pierwszy rzut trochę za krótki. Dodaję kilka centymetrów więcej, dwa wymachy w powietrzu i moja imitacja jętki ląduje na powierzchni. Tym razem branie nie nastąpiło tak szybko jak poprzednio, nie było też tak gwałtowne. Ot, coś muchę połknęło i tyle. Smuga rybiego cielska, która ukazała się pod powierzchnią zaraz po zabraniu jętki i jak szalona gnała już wprost w szuwary ujawniła jednak rozmiar przeciwnika. Duży pstrąg mocno ciągnął linkę i giął szklaną witkę wysłużonego szklaka, ten jednak trzymał rybę pewnie i mimo wątpliwości w siłę żyłkowego przyponu skutecznie odpierał jej energiczne zwroty i odjazdy, za każdym razem nadszarpując wydawałoby się niewyczerpany zapas siły do walki. Złota pręga wystrzeliła w fontannie wody nad powierzchnię, upadła prosto w szuwarowy dywan i utonęła w nim. Gdy pstrąg wygrzebał się z roślinności czekał już na niego przygotowany wcześniej podbierak. Chyba nieco zdezorientowany wpłynął do niego jakby w kolejnym energicznym zrywie do ucieczki, kończąc tym samym walkę. Piękny, gruby pstrąg, wspaniałe emocje i ogromna radość
Zerknąłem do telefonu, by przypomnieć sobie kiedy ostatnio złowiłem podobną rybę. Okazało się, że przez prawie 5 lat nie miałem styczności z takim pstrągiem. Po chwili refleksji doszedłem do wniosku, że owszem, jak się nie jeździ, to i się nie łowi. Nie sposób jednak nie łączyć tego wszystkiego z drastycznie szybkim tempem przemiany nizinnych pstrągowych rzek. Wydaje mi się, że nie chodzi tu już o liczbę ryb czy ich wielkość, lecz coraz większy brak warunków do ich normalnego funkcjonowania. Jest to obserwacja wyjątkowo przykra i przygnębiająca. Pomimo radości ze złowienia dużego pstrąga nie da się odsunąć na bok myśli o coraz bardziej niepewnej przyszłości, w której wypady takie jak ten pozostaną jedynie wspomnieniem, rozgrzebanym w pamięci przez pamiątkowe zdjęcia.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 01 czerwiec 2020 - 09:42
Napisano 31 maj 2020 - 09:59
Maj był dla mnie czasem powrotu do muchy, którą nieco odpuściłem. Nadrabiam zaległości a ryby, zwłaszcza te złowione na "suchą" cieszą nie mniej jak za czasów kiedy zaczynałem przygodę z tą piękną metodą.
IMG_20200515_165432_Easy-Resize.com.jpg 135,95 KB 50 Ilość pobrań
IMG_20200517_142308_Easy-Resize.com.jpg 131,48 KB 49 Ilość pobrań
Czasem przydaje się mała "ściąga"
IMG_20200515_112853_Easy-Resize.com.jpg 32,09 KB 46 Ilość pobrań
Napisano 31 maj 2020 - 22:02
Napisano 04 czerwiec 2020 - 16:51
Napisano 04 czerwiec 2020 - 20:49
Użytkownik oland edytował ten post 04 czerwiec 2020 - 21:33
Napisano 04 czerwiec 2020 - 21:02
Napisano 05 czerwiec 2020 - 15:25
Największy i chyba najpiękniejszy z majowego urlopu
Napisano 05 czerwiec 2020 - 19:31
Każdy kiedyś poczuje na swoich rzekach efekt publikowania zdjęć rybMięsiarstwo szerzy się i nie mam zamiaru przykładać do tego swojej ręki!!! :@ Proszę wszystkich o nie komentowanie mojej decyzji...
Napisano 08 czerwiec 2020 - 19:52
Pierwszy w życiu na casta Moja guma ściągana pod prąd nie stawia takiego oporu jak wobler czy obrotówka a aldebaran rzęzi tak jakby miał się rozlecieć- nie polecam.
received_968483030262917.jpeg
… to poszuka Kolega sprzętu z mosiężną przekładnią, może już nieco oldskulowy, zapewne da radę. Zapewne hamulec tobęzie zapewne magnetyk... da radę ogarnąć...
Napisano 08 czerwiec 2020 - 20:41
Muszę przyznać że zaczynam się zaprzyjaźniać z aldkiem Łowiłem w deszczu i nie było go słychać a rzuty to czysta przyjemność- dalekie i celne. Jeżeli przekładnia się posypie to kupię nową
103775836_1384369805091195_3076863014253137477_n.jpg 79,61 KB 36 Ilość pobrań
Napisano 09 czerwiec 2020 - 09:10
Napisano 09 czerwiec 2020 - 14:30
Napisano 09 czerwiec 2020 - 19:23
Napisano 10 czerwiec 2020 - 07:13
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych