Nie przypuszczałem nawet , że w moim wędkarskim kalendarzu będzie czas na kleniowe wpisy w pierwszym tygodniu czerwca . Ale cóż , tak to się właśnie potoczyło . Ostatni weekend maja spędziłem nad malutką rzeczką , zamiast szykować się intensywnie do poniedziałkowego , sandaczowego otwarcia . Inna sprawa , że i tak wszystko było już od dawna przygotowane i zapięte na ostatni guzik . Ale dzięki tym trzem wspaniałym wyjazdom gorączka łódkowej inauguracji odrobinę zmalała i była przez to nieco bardziej znośna . Z naciskiem na "nieco" .
Piątek, piąteczek , piątunio ... Tuż po zakończeniu obowiązków pracowniczych rodzi się plan wyjazdu nad rzekę . Sprzęt profilaktycznie spakowany , choć cel wyjazdu jeszcze niejasny . Pogoda wyborna , słoneczko i niezbyt dokuczliwy wiatr , poziom wód generalnie podwyższony . Przez to właśnie , a także na ograniczony czas , decyduję się na odwiedziny małego ciurka a nie większej rzeki . Poza tym nie byłem już tam czas jakiś i chciałem tym majowym popołudniem rozstać się z tym wiosennym dla mnie łowiskiem do następnego sezonu . Stało się jednak całkiem inaczej .
Pierwsza ryba w pierwszym chyba przepuszczeniu wabika , tuż przy podlanych trawkach , w mini zatoczce mini jamki . Fajny trzydziestaczek , dający nadzieję na udane łowy . I po tej rybie następuje totalna cisza . Kolejne miejscówki , dotychczas darzące rybami wydają się zupełnie puste . Inna sprawa , że podwyższona woda daje rybom szansę na rozpłyniecie się w małym przekroju koryta pod nawisy zalanych traw . Daje też fajny stan powyżej falujących w nurcie wstęg roślinności , taki akurat na w miarę komfortową pracę bzyka . Kolejne puste setki metrów doprowadzają do miejscówki , dającej już piękne ryby . Jama , rozszerzająca nieco korytko rzeki i dająca nieco wolnej przestrzeni do prezentacji wabika . Ale przy tym seria niebezpiecznych , starych umocnień pod moim brzegiem . Traciłem tu już ryby przez to .
Pierwsze wyjście jest po jakimś metrze swobodnego spływu woblera . Potężna fala i wir , powodujące łomot serca . Zawrócił w ostatnim momencie . Dobrze , że się nie ukłuł . Kilka pustych przepuszczeń , zmiana na zupełnego klasyka , bardziej imitującego umaszczeniem rybkę niż owada . Branie zdziera papę z dachu ( to super określenie Kuby pasuje tu jak ulał ) . Potężne zagarnięcie woblerka , połączone z jednostajnie przyśpieszonym parciem w dół strumyka . Gdyby nie charakterystyczne , kleniowe szarpnięcia łbem pomyślałbym , że to duży szczupak . Czuję , jak ryba przechodzi przez jeden faszynowy kołek . Potem przez drugi . Ciągle ją czuję i wiem, że jest bardzo grubo . Luzuję nieco hamulec i staram się postępować maksymalnie delikatnie i nieśpiesznie . I jakimś cudem udaje się . Rybsko wraca tym samym torem i po chwili mam z nim pełny kontakt . Ciężar na drugim końcu zestawu i siła , z jaką kleń tnie toń jamy są niebywałe . Kiedy GO zobaczyłem wiedziałem , że jest moje PB . Nogi jak z waty , bzyk na zewnątrz wielkiego pyska a ryba wbija się w pas zielska dzielący mnie od wolnej wody . Raz , drugi , trzeci . Podchodzę nieco bliżej na granicy przelania woderów i utknięcia w błocie na amen . Sięgam podbierakiem maksymalnie daleko i udaje się podebrać rybę za drugim chyba razem. To nie mogło się udać , ale się udało . Los był łaskawy . Wobek oczywiście od razu został w siatce .
Ryba jest przepiękna i mega odpasiona. Pomiary pokazują wyrównanie mojego niewyśrubowanego rekordu sprzed ćwierćwiecza , czyli takie 54 centy (z małym kawałkiem może) . Ale grubość i szerokość tego kleksa mnie oczarowują . Ręką prawdopodobnie bym go nie podebrał . Bardzo zdrowy . Bardzo silny . W ogóle bardzo ...
Od momentu złowienia tej ryby woda powoli się uruchamia . Pojawiają się brania, jakieś niewielkie rybki ( wszystkie takie się wydają teraz
) . Nad głowami przelatują kilkukrotnie żurawie . To zawsze dobry omen dla mnie ...
Kilkaset metrów dalej znowu obiecujące miejsce , charakterem zbliżone do tego "okazodajnego". Branie jest tuż przed pasem ziela . Ryba wali całym impetem , robiąc salto w powietrzu i dwoma dłuższymi odjazdami parkuje w gęstwinie . Czuję ją jeszcze dobrą chwilę , po czym wszystko cichnie . Mozolnie brnę przez błocko , szukając nieco twardszego podparcia dla stóp . Jakoś udaje się dotrzeć do miejsca , w którym żyłka niknie w wodzie . Powolutku , kawałek po kawałku staram się dotrzeć do ryby , która o dziwo jest na końcu , odchodzi w szczelnym , zielonym śpiworku w nurt po czym daje się podebrać . Fajny , zdjęciowy kleń , który nie zmęczony specjalnie walką ledwo daje sobie zrobić fotkę . Jeszcze muszę w tym mokradle pokierować go na otwartą wodę , bo z uporem maniaka wbijał się w największy gąszcz pod moimi nogami
.
Kolejne kilometry to kolejne brania , kontakty i cuda przyrody . Trafia się jeszcze całkiem przystojny szczupak , który daje nadzieję na dużego klenia i jest wzorcowym przykładem zapięcia za sam czubeczek pyska . Nie obciął łaskawca
. Pod wieczór docieram do cudownej miejscówy , w której przeżywam coś niebywałego . Rzucam maksymalnie pod prąd , z prądem tym razem prezentując bzyczka , prześlizgującego się ponad obfitym zielem tuż w wolną od niego rynnę pod drugim brzegiem całkiem długiej jamki . Ryba wali w przynętę z solidnym kopnięciem , błyskawicznie zawracając i tnąc wodę zakosami przychodzi wprost pod moje nogi . Po czym na moich oczach wypina się , nurkując we wszechobecnej , zielono-brązowej gęstwinie . Była duża . Ponad pięć dych na pewno . W drugim rzucie, tym razem bliżej środka nurtu , mocny i pusty strzał pozostawia mnie z kocią mordą i jeszcze bardziej roztrzęsionego . Trzeci rzut , wzdłuż mojego tym razem brzegu , połączony z tym cudownym i krótkim kąśnięciem przynęty , grubą falą za woblerkiem i wielkim, białym pyskiem widocznym z tych paru metrów , rozkłada mnie na łopatki . Powrót do auta bardzo ciężki i długi . Już nawet nie próbuję rzucać , brnąc ociężale przez trawy pełen wrażeń , myśli i obrazów , które kotłują się w głowie . Już wiem , że będę dzielił ten czerwiec między łódkę i ten ciurek , który przypomina moją ukochaną rzeczkę sprzed lat , a która przestała już istnieć . Ale do pierwszego czerwca pozostały dwa dni , więc jeszcze zdam krótką relację , bo obfitowały w wydarzenia i emocje
.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 08 czerwiec 2020 - 11:01