Myślę, że twoje poczucie mesjanizmu pośród bandy ignorantów, którzy nie rozumieją twojego traperskiego stylu życia kwalifikuje się do ...
@Robert Crocker, weź przykład z @Friko, pokuś się o coś merytorycznego z czym nie każdy musi się zgadzać. Trzy posty i trzy mentalne strzały w stopę. Napisałem Ci wyżej; podłoga < sufit.
Przypominam, że w stowarzyszeniu - a ciągle jesteśmy stowarzyszeniem - najwyższą władzą jest zebranie członków oraz ich wola. Mata co chceta..
Uwolnienie ryby jest rzadko spotykaną formą rezygnacji z łupu, nadzwyczajnym bonusem dla fishermanów, całkowicie niedostępną dla większości. I jednakową niestety próżność demonstrują chwalący się zdobytym jedzeniem, jak i wypuszczający ryby. Obejrzyjcie sobie np cienie pstragów złowionych przez zajebistych łowców.. Obciach na maksa..
tak, czy to filmy z długiego C&R czy na tle kafelków to próżność.
C&R ma niewiele wspólnego z moralnością czy etyką, dużo natomiast z racjonalną gospodarką rybacką czy jak tam to się zwie. W naszych warunkach jest po prostu odruchem samozachowawczym - jak nie będziemy wypuszczać ryb to nie będziemy mieli co łowić. W dłuższej perspektywie dotyczy to zresztą nie tylko Polski ale wszelkich innych wód poddanych dużej presji wędkarskiej. Ponieważ ta presja rośnie myślę że samo C&R przestaje już wystarczać i powinno być obecnie jednym tchem wymieniane z koncepcją "closed sezon" - okresu zamkniętego w którym ryb łowić po prostu nie wolno w ogóle. Kombinacja C&R + Closed Sezon zaczyna być koniecznością. Jest to rodzaj "oczywistej oczywistości" i jest tyle przykładów ze świata że to działa, że ryby wypuszczane przeżywają, rosną i są wielokrotnie łowione przez wędkarzy w ciągu kolejnych lat że aż dziw bierze że trzeba wciąż o tym przypominać. Jak widać trzeba dlatego jerkbait.pl od momentu swojego powstanie popiera ideę c&r i będziemy ją promować nadal - nie z powodów moralnych ale po prostu dlatego że jest to racjonalny i ekonomiczny sposób do poprawy rybostanu.
Poglądy prezentowane w na filmie jak również przez kol. @ASAPfishing w przeciwieństwie do tego co potwierdziło swoją skuteczność w krajach do których aktualnie emigrujemy po to żeby łowić w nich ryby określiłbym mianem "mocno autorskich koncepcji". Myślę, że szerzenie tego typu poglądów zwłaszcza przez wędkarzy w aktualnie sytuacji społeczno-politycznej jest niezwykle szkodliwe i niebezpieczne i może niestety skończyć się w Polsce wprowadzeniem modelu niemieckiego czyli nakazu zabijania złowionych ryb. Co oczywiście będzie gwoździem do trumny dla naszych wód. Jakbym był zwolennikiem teorii spiskowych to bym podejrzewał że może Holendrzy albo Szwedzi im płacą po to żeby jeszcze bardziej wzrosła wędkarska turystyka [ na wszelki wypadek napiszę, że to oczywiście żart ]. Porównanie wędkarzy do myśliwych nie trzyma się kupy z jednego podstawowego powodu: myśliwych w Polsce jest zarejestrowanych niewiele ponad 100 tysięcy. Posiadanie strzelby, w przeciwieństwie do posiadania wędki, wymaga zezwolenia - więc liczba polujących niezrzeszonych w PZŁ jest raczej znikoma. Wędkarzy zarejestrowanych w PZW jest 600 tys, a ponieważ wędkę może kupić każdy za kilkadziesiąt złotych a kontrole nad wodą są rzadkie oznacza to że liczba wędkujących niezrzeszonych w PZW idzie w miliony. Biorąc pod uwagę również to że na polowanie też nie idzie się wtedy kiedy tylko się chce tylko trzeba dostać pozwolenie (odstrzał) względnie udać się na polowanie zbiorowe oznacza to jedno: presja łowiecka jest znikoma w porównaniu z presją wędkarską.
Wędkarzom porównującym się do myśliwych proponowałbym robić to zatem ze wszelkimi konekwencjami: pozwolenie na posiadanie każdej wędki, wyjazd na wodę tylko po wydaniu zezwolnia lub na zawody wędkarskie, ograniczenie liczby wędkujących do ok 100 tys - wtedy tak, będziecie mogli sobie "zabrać rybkę"
@Friko, dzięki za wypowiedź serio. Przeczytałem, żart zrozumiałem, nie płacą mi turystyka wędkarska jest nie dla mnie, to jak komercja-zagraniczna.
Odpowiadam. Rozmawiając o C&R, moim daniem, musimy mieć na uwadze cały proces połowu, serio (zaraz @Robert Crocker będzie pisał dalej o mesjanizmie), tj. planowanie wyjazdu, rzut, branie, hol, podebranie, chwila oddechu i decyzja co dalej. Pytanie brzmi, kiedy decydujesz się na C&R? czy już jak planujesz wyjazd? jak tak to jedziesz zaspokoić swoją próżność (co i ja robię, łapiąc na odcinkach C&R). Tym bardziej to jest szkodliwe gdy zamierzasz łowić UL i bawić się holem (to nie jest istota wędkarstwa). (BTW. Ostatni gdzieś na YT przy okazji filmu słyszałem, że hol ryby powinien trwać polowe jej długość, w sekundach, 50 cm -> 25 sekund). Lubię mieć satysfakcję ze złowionej ryby, ale nie z tego jak długo trwał hol, przy okazji dłuższy hol to większa szansa na zerwanie ryby z przynęta w pysku... a to chyba nie jest dobre. Poza tym dłuższy hol, świadczy, że Wędkarz to pipa
Sama idea C&R sprawiła, że przestaliśmy się interesować i pamiętać o wszystkim innym ważnym w wędkarstwie. Szczupaki w kwietniu, przecież i tak C&R, sumy w Wiśle na zimowiskach, przecież C&R. To mi się w tym ogólnym populizmie nie podoba, nie wyznaję tego i nie popieram. Idea C&R stała się wytrychem, popularyzowanym przez testerów, influenserów wędkarskich itp.
W pełni opieram prawo wędkarza do decyzji czy chce zabrać rybę czy nie. Ale decyzja na "nie" znana przed rozpoczęciem połowu, nie może usprawiedliwiać ani zestawu UL ani łowienia na zimowiskach, ani w okresach ochronny. A to jest w tej chwili nagminne.
Co do PZW vs. PZŁ, to jesteśmy ich biednym kuzynek, który z braku kasy idzie w ilość a nie jakość. Chciałbym, by przy opłaceniu składek PZW co roku każdy wędkarz podpisał (co roku) oświadczenie, że zna i akceptuje regulamin PZW/Okręgu, pokazał zaświadczeni o przeszkoleniu z zasad udzielania pierwszej pomocy, a w systemie była informacja, że przeszedł "szkolenie" z zasad obchodzenia się z rybą oraz wpływu wędkarstwa na środowisko (ołów, żyłki/plecionki vs. Ptaki). To by może sprawiło, że przestali by nas nazywać "gumofilcami".
I nic nie stoi na przeszkodzie by niektóre obwody wędkarskie (nie rybackie) były dodatkowo płatne np. za licencję na połów i wypuszczenie szczupaka 140 cm sam bym kupił, suma 300 cm , brzanę 100cm klenia 80 cm sandacz 150 cm
PZŁ byle-mentalnie-kogo w swoje szeregi nie przyjmuje, a mam wrażenie, że PZW bierze każdego byłe składka... tak być nie powinno. Poza tym to już trochę historycznie się utarło, że elity z poprzedniej epoki polowały, a robotnik wędkował lub kłusował.
Co do innych krajów, to nie idźmy tą drogą, trochę tam mieszkałem i studiowałem (nie byłem okazyjnie na weekend pozwiedzać co łatwiej dostępne miejsca) i mentalność tam jest inna, komuna u Nas robiła swoje. Ludzie mają tam lepszą sytuację społeczno-ekonomiczno-polityczną i czasem już o wędkarskie nie myślą, a jak byś czasem z Nimi szczerze porozmawiał to też maja swoje problemy lokalne i krajowe.
I dalej pełna zgoda, że wypuszczenie ryby poprawia rybostan, tak tak tak tak.... tylko ten medal ma drugą stronę, kondycja wypuszczonej ryby po holu. A teraz modny jest długi hol koniecznie uwieczniony na kamerze, kilka sesji z inną czapeczką, przynętą w pysku.
Przez idee C&R, gnębimy wędkarza który zgodnie prawem zabrał rybę, a nie PZW który te ryby powinien "zabezpieczać w łowisku". I potem mięsiarz, bo On zabrał rybę, którą ja mogłem zabrać i ja bym wypuścił ( jak na Siemianówce ) Jeden wędkarz lub forum nie wygra z PZW, ale zawsze z pozycji liczebności lepiej gnębić jednego kolega po kiju niż kolegów po stołkach.
A teraz przykład. Z kilku (>4) źródeł wiem, że na Lubelszczyźnie został złapany Pstrąg 72/73 cm (jak to w wędkarskie, ryba rośnie w oczach wędkarza). Ale jedno źródło potwierdziło, że na UL po holu >~ 30 minut, było C&R. I tu kropka. A inne potwierdziło, że truchło Pstrąga o podobnej długości leżało na tamie. Pytanie: czy to ten sam Pstrąg? jak rzeka byłą ta sama i dwa dni później... "no ale przecież Panie ja tą rybę wypuściłem..." było C&R. Co z wody wyjąłem to oddałem, nic do domu nie zabrałem.
Podsumowując. Oby z reformą PZW, zarówno struktury jak i zasad wędkowania, zmieniła się taż nasza świadomość i mentalność. "Kombinacja C&R + Closed Sezon zaczyna być koniecznością"