Podepnę się nieco. Do jerkowania ( multiki mi jednak nie siadły ) Penn Slammer czy Spinfisher? Pozdrawiam.
To wybór jak pomiędzy samochodem poprzedniego modelu, końcowej serii produkcyjnej (bez nowinek ale solidnym, sprawdzonym, pozbawionym wad wieku dziecięcego), a nowym (podoba się, wzbudza ochy i achy ale nikt nim nie jeździł) . Takie porównanie przyszło mi do głowy w kontekście Slammer - Spinfisher. Zdecydowanie postawiłem na tego nowego i chyba w Polsce byłem w gronie jego pierwszych użytkowników - jesienią już nieźle popracował. SSV to jednak nowszy, bardziej dopracowany sprzęt, co widać i słychać ( a w zasadzie nic nie słychać). Istotne jest chyba to, że konserwatyzm Penna spowodował, że żadnych, zbędnych bajerów tam nie ma, co ma gwarantować niezawodna pracę przez lata. Ważne też to, że póki co to faktyccznie kołowrotek, który śmiało można stosować "na słodko" i nie bać się jakiejś epizodycznej wyprawy na sloną wodę. Jeśli Penn Battle jest rekomendowany jako zabezpieczony od "solanki" to ten jest w tym aspekcie konstrukcyjnie zdecydowanie wyżej (gmerałem w nim więc wiem co piszę), choć w praktyce na słono go nie testowałem. O moich wrażeniach było już w tym wątku wyżej.
Pozdrawiam. RB.