Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Ciurki, Siurki i Strumyki


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2428 odpowiedzi w tym temacie

#2041 OFFLINE   S.N.

S.N.

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4678 postów
  • LokalizacjaMazowieckie. Lubelskie.
  • Imię:Sławek
  • Nazwisko:Nikt

Napisano 24 lipiec 2020 - 19:21

Odnajdywanie zapomnianych rzeczek, odkrywanie nowych łowisk, włażenie tam, gdzie od lat nie było nikogo. Potem surwiwalowa walka z nieprzebytymi zakrzaczeniami, pokrzywami ponad głowę ... "

 

Nawet nie trzeba odnajdywać. Chaszcze skutecznie zniechęcają większość. Najgorzej jak faktycznie są ponad 180 cm. i połączone z jakimiś pnączami, a pod nogami nory i norki ... I fakt czasami człowiek już nawet nie ma siły na wkurw jak coś ładnego się zepnie ;)

 

Załączony plik  aby pokrzywy.jpg   92,32 KB   24 Ilość pobrań


  • Piastun, Zielony i Roipakaz lubią to

#2042 OFFLINE   smokwelski

smokwelski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1093 postów
  • LokalizacjaNowe Miasto Lubawskie
  • Imię:Krzysztof

Napisano 24 lipiec 2020 - 19:44

180? 250! tej porze standard😀 jak wracam padnięty, cały poparzony i pogryziony to przysięgam na odyna, że nigdy więcej😖 jęczę całą noc...no prawie, bo nad ranem zaczynam się już zastanawiać, gdzie jechać następnym razem😁

#2043 OFFLINE   lenny

lenny

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1547 postów
  • LokalizacjaBiała Podlaska
  • Imię:Leszek

Napisano 24 lipiec 2020 - 23:07

Ja się dzisiaj przedzierałem, do pewnej rzeczki, przez pokrzywy, osty, bobrowe dołki, jamy, a bliżej wody przez pewnie ponad 2,5m trzciny i błoto pozostawione przez niedawne wylanie. Jak dotarłem już nad brzeg, w palącym słońcu, w krótkim rękawku i trampkach😁😁😁, to odechciało mi się już łowienia 😁. Zresztą, woda i tak wyglądała na martwą, jeszcze spływa syf po wylewach. Ryby się gdzieś pochowały. Nawet zdjęć nie zrobiłem. Ale wrócę tam za jakiś czas. Tam muszą być klenie 😁

#2044 OFFLINE   Psil

Psil

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 195 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Marcin

Napisano 01 sierpień 2020 - 12:41

Po wyjeżdżeniu hektolitrów paliwa i schodzeniu kilku par butów, w poszukiwaniu tej jedynej rzeczki, w końcu ją mam.
Zakupienie nowych gaci do brodzenia pozwoliło w końcu dotrzeć w miejsca niedostępne.
No i jak to w życiu bywa okazało się, że pod latarnią najciemniej.
Od wielu lat jestem zwolennikiem rzucania wszelkiej maści żelastwem.
Do woblerów i gum podchodziłem jak dziewica do łóżka.
No ale przyszedł czas aby starego psa nauczyć nowych sztuczek.

 

No więc melduje się nad wodą w nowych gaciach, świeżo nabytych smużakach o których pojęcie mam jako takie plus leciutki spinn.

 

Dotarcie do samej wody pomimo woderów jest lekko problematyczne. Idę z rękami w górze jak na rozstrzelanie bo pokrzywy sięgają pod pachy.
Gdy tylko docieram nad wodę staje się rzecz oczywista. Załamanie pogody. Cały dzień w robocie słońce i nawet listek nie drgnął a teraz zaczyna wiać i o słońcu można zapomnieć. Nic to twardy jestem, dam radę.
Na szczęście rzeka płynie w wysokich burtach co daje mi jako taki spokój od wiatru. Muszę tylko pilnować aby nie rzucać wyżej niż 2-3 metry bo wobler ląduje na łące.

 

Na pierwszy strzał idzie czarny, pływający żuczek. W tych warunkach mogę rzucić 5-10 metrów max ale tyle wystarcza.
Dosłownie po 5 rzutach na żuczku melduje się kleń. Taki ze 35 cm. Potarmosil, poświrowal i wypiął się 10 cm od podbieraka.
Trochę jestem zły ale jakoś nie specjalnie. Ryba jest, moja nieudolna technika też widać jakoś działa, jest ok.
Szybki rzut okiem na sytuację i wychodzi, że jedynym sensownym sposobem na poruszanie się jest wędrówką środkiem rzeki.
No to heja.
Mija z 15-20 minut. Rzeka zakręciła i teraz rzucam z wiatrem.
Celuję w zakole.
Wobler spada na wodę i w tej samej chwili następuje atomowe uderzenie. Chlupot jakby ktoś z brzegu wrzucił do wody pustak.
Wędka gnie się aż nad samą wodę. Kołowrotek zaczyna grać swoją melodię i w tej chwili wobler równie atomowo wystrzela spod wody.
Serducho wali tak, że kardiolog by dostał zawału oglądając wykres.
Przerwa. Odpalam papierosa i myślę co dalej.
Po namyśle postanawiam iść za ciosem i wędruje dalej.
Rzeka się zmienia. Robi się sporo głębsza, że miejscami brakuje woderów i muszę iść chaszczami.
Zakładam poperka świeżo nabytego, o którym nie mam żadnego pojęcia oprócz poogladania co i jak.
Po kilku rzutach na kiju mam mocne uderzenie. Zacinam i jest. Idzie w zielsko. Szczęściem plecionka daje radę.
Po paru minutach w podbieraku melduje się szczupak 46 cm.
Poper nawet nie wystaje z pyska. Szybki wgląd w temat i już widzę, że i ja i szczupły jesteśmy w czarnej d.
Ostatnia kotwica siedzi w przełyku.
10 minut kombinacji wszelkich w końcu pozwala szczupłego uwolnić od biżuterii.
Wpuszczam go do zakola żeby sobie mógł odpocząć.
Pogoda coraz gorsza.
Zmieniam miejsce o parę kilometrów.
Na kiju nadal poper.
Na rozlewisku uderzenie.
Po chwili w podbieraku melduje się szczupły, szczeniaczek 36 cm.
Poper połknięty niemal równie głęboko ale tu idzie dużo łatwiej.

 

Robi się powoli ciemno pomimo nie tak późnej pory.
Z mieszanymi uczuciami szczęścia i niedosytu jadę do domu.
Ja tu jeszcze wrócę.

 

Załączony plik  IMG_20200801_134058.jpg   102,06 KB   15 Ilość pobrań  Załączony plik  IMG_20200801_133752.jpg   119,34 KB   15 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 sierpień 2020 - 10:12


#2045 OFFLINE   Psil

Psil

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 195 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Marcin

Napisano 02 sierpień 2020 - 15:50

Nie mogąc spać i jeść znowu poleciałem jak głupi nad "odkrytą" rzekę.
Teraz postanowiłem zbadać inny odcinek.
Znajduję fajne zakole gdzie widać masę drobnicy.
Wkładam gatki i lecę.
Po kilkunastu minutach biczowania wody dochodzę do wniosku, że albo ja jestem nieudolny albo szczupłe zostały przerobione na kotlety w wiosce obok.
Idę dalej w górę rzeki. Znowu korytem bo inaczej się nie da.
Zakładam znowu sprawdzonego już poperka.
Jakieś 50 metrów w górę rzeki jest pierwsze branie i banan na mojej gębie.
Ryba po zacięciu wyskakuje pięknym łukiem nad wodę.
Po chwili walki ląduje w podbieraku i co teraz? Z obu stron mam bajoro porośnięte trzcinami.
Trudno. Cisnę w chaszcze jak dzik w zarośla. Na szczęście ryba mi pomogła i sama wypięła się w podbieraku.
Szybkie zdjęcie na w miarę płytszym bajorze i kropek 26 cm ląduje w wodzie.
Pierwszy kropek w tym roku.
Szybka analiza sytuacyjna.
Znam 3 rzeki na Mazowszu z kropkami w środku i jeśli nie jestem debilem, który pobłądził to nie jestem na żadnej z nich.
Z bananem na gębie stwierdzam, że należy mi się energetyk dla dorosłych, więc przerwa.
Po energetyku zmieniam strategię.
Znów zakładam żuczka i lecę dalej.
Teraz dopiero widzę jak rzeka ożywa.
Praktycznie co chwilę mam wyjście do woblerka. Czasem nawet na chwilę czuję rybę na żyłce ale albo moja nieudolna technika albo zwykły pech nie dają zaciąć niczego.
Nie zrażony bo widzę, że ryba jest lezę dalej.
Za zakrętem widzę mocne wyplycienie. Widać, że krowy tamtędy przechodzą.
Rzucam pod prawy brzeg prawie w ślady kopyt na błocie.
Po dwóch ruchach korbą na woblerze melduje się drugi kropek.
Znowu nie bardzo mam jak go wypiąć, więc wylaze jak krowy i idę na łąkę obok.
Kropek mniejszy. 23 cm ale nadal fajny.
Bajka. Dwa kropki jednego dnia to już nie pamiętam kiedy się zdarzyło.
Dochodzę do wniosku, że to bardzo dobry moment na energetyka.
Idę dalej. Jakieś 50 metrów od krowiego przelazu trafiam na zwalone drzewo.
Leży w poprzek i nijak pod nim lub nad przejść.
Za drzewem jednak widzę, że woda wygląda fajnie.
Staję za samym drzewem tak że tylko mi głowa i ramiona wystają.
Rzucam najdalej jak się da.
W połowie dystansu 32 cm kropkowanej agresji postanawia wykończyć mojego żuczka.
Kropek walczy jakby szło o życie i nie pozwala nawet na chwilę stracić koncentracji. W końcu jednak ląduje w podbieraku.
Na brzeg bo i tak nie przejdę. Wypięcie, zdjęcie i płyń malutki do domu.

Dalej rzeka wygląda mega ciekawie.
Wchodzi w las olchowy. Zakola. Zwalone drzewa.
Niestety małżonka już zirytowana dzwoni, że mam wracać.
Tym razem już szczęśliwy wracam do domu.
Następny wypad na dalszy odcinek w lesie.

W załączeniu tylko kropek 32 z racji przekroczenia limitu.

 

Załączony plik  IMG_20200802_164935.jpg   51,25 KB   14 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                 :good:



#2046 OFFLINE   pastore

pastore

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 19 postów
  • Imię:Sebastian

Napisano 02 sierpień 2020 - 17:18

Czytając ten wątek mam jakieś takie nieodzowne wrażenie jakbym czytał przygody jerrego hzs w jego trout  fishing fascynacji :)  Czuć ten klimat przygody, szacunku do przyrody i naszej pasji.

Postaram się i ja napisać kilka słów.

Dzisiejszy niedzielny wypad chodził za mną już od dawna. A dokładnie od jakiś 5 tygodni ( tyle czasu mieliśmy w domu nalot chrześniaków z każdej gałęzi rodziny :lol:). Super, że chcą dzieciaki do wujka i ciotki przyjechać, ale człowiek nie ma w ogóle czasu dla siebie i  swojego hobby. Także bąki dostały w sobotę papa na do widzenia, a wujek już o 5 rano zameldował się nad rzeczką :rockon:

Pojechałem na nowy, nieznany dotąd dla mnie odcinek. Długo szukałem miejsca do zaparkowania, bałem się stanąć zaraz w pobliżu mostku ( nie wiem czy nie jest to zabronione, wolałem nie ryzykować) więc podjechałem niedaleko zabudowań "człowieków" i po dłuższym marszu przez pola byłem już nad wodą. Poziom rzeki zastał mnie bardzo niski, z bardzo czystą wodą. Wyjdzie słońce, prześwietli wodę to na pewno moje szanse na rybkę wzrosną ;) Dzisiaj postanowiłem cały dzień używać tylko obrotówek ( niestety nie dałem rady :D ). Wędka  po naprawie, na kołowrotku plecionka, bo w takich chabaziach, żyłce i moim szczęściu z pudełek wymiotłoby mi  przynęty piorunem. Pierwsze głębsze miejsce znalazłem po dobrych 15 minutach przedzierania się przez sajgon. I tak mniej więcej wyglądała cała wędrówka. Od dołka do dołka, od korzenia do jakieś głębszej rynienki. Pokrzywy i gęste plącza nie ułatwiają drogi. Gdzieś w krzakach słyszę uciekająca sarenkę, na drzewo wspina się wiewiórka, gdzieś dzięcioł wystukuje sobie dziurkę. Kurcze jak mi tego brakowało :) Co jakiś czas robię postój na gorąca kawkę i łyk wody. Ten dźwięk lasu a zarazem cisza jest wspaniała. Potrafi ukoić każde smutki, wyczyścić głowę. Co do rybek, strasznie dużo nietrafionych wyjść małych pstrążków. Nic nie dała zmiana na woblerka, Jakoś dzisiaj postanowiły, że będą tylko podszczypywać. Nie może być za pięknie :P  Jakiś mały kropek wielkości dłoni się uczepił, klika wymiarowych okonków. 

Gdy słońce dało się już ostro we znaki i korzystając z tego, że moja łowna dzisiaj obrotówka zaczepiła się o korzeń na przeciwległym brzegu, postanowiłem ją odczepić, a przy okazji się ochłodzić :lol: Jak to jest, że jak się sprawdzi wodę ręką to jest ciepła, ale jak już zamoczyć 4 litery to nagle lodówka  :lol: Tym miłym akcentem postanowiłem skończyć na dzisiaj. Schłem na brzegu jedząc kanapkę i podziwiając piękno naszej natury. Teraz tylko droga powrotna tą samą trasą. Do samochodu docieram już na miękkich nogach, na twarzy złapałem chyba każdą pajęczynę w lesie, ręce popalone pokrzywami.  Dzisiaj dostałem konkretny wycisk nad wodą, już nie pamiętam kiedy się tak umordowałem.

Gdzieś tam w głowie świeci myśl, żeby już więcej nie jechać w taki sajgon, że to nie ma sensu, że w sumie nic konkretnego nie złapałem a styrany jestem jak koń po wyścigach. Obiad w domu, zimne piwko, chwilka drzemki, i już na mapach szukam gdzie by tu wyskoczyć gdy będzie chwilka czasu.

Pozdrawiam wszystkich ciurkołazów :)

 

Załączony plik  IMG_20200802_091916.jpg   176,31 KB   12 Ilość pobrań

 

Załączony plik  IMG_20200802_103154.jpg   173,28 KB   12 Ilość pobrań

 

Załączony plik  IMG_20200802_104959.jpg   143,81 KB   12 Ilość pobrań

 

Załączony plik  IMG_20200802_105137.jpg   161,39 KB   13 Ilość pobrań

 

Załączony plik  IMG_20200802_105410.jpg   180,23 KB   13 Ilość pobrań

Załączony plik  3.jpg   61,18 KB   13 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                 :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 sierpień 2020 - 10:19


#2047 OFFLINE   Alexspin

Alexspin

    No comment - subjective opinion only

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3753 postów
  • LokalizacjaŁódź (łowiska O/Sieradz, O/Piotrków).
  • Imię:Aleksander
  • Nazwisko:senatorskie

Napisano 03 sierpień 2020 - 06:23

Woda 5-30cm, mnóstwo drobnicy...

IMG_20200801_110218.jpg?i_dim=1920x768&a

 

IMG_20200801_110159.jpg?i_dim=1920x768&a

 

IMG_20200801_110212.jpg?i_dim=1920x768&a



#2048 OFFLINE   smokwelski

smokwelski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1093 postów
  • LokalizacjaNowe Miasto Lubawskie
  • Imię:Krzysztof

Napisano 03 sierpień 2020 - 08:05

I ja trochę pomyszkowałem ostatnio po siurkach. Objawiła mi się bowiem straszna prawda, że tylko miesiąc kropkowego sezonu nam w tym roku pozostał. Przyjdzie dziatki znowu prosić o wybaczenie tych ciągłych nieobecności. Przyjąłem ostatnio strategię 2 wyjazdów tygodniowo, ale od świtu do późnego popołudnia i łowienie na maxa.

Rzeczka która mocno mi już w serducho zapadła, lecz na nieznanym mi, niemal nizinnym odcinku. Kiedyś cofnąłem się trochę niżej, niż zwykle i w zasadzie tego cofania nie mogłem powstrzymać, bo im dalej, tym bardziej kusiło. Ale były granice fizycznej wydolności i teraz przyszło wreszcie fragment ten bliżej poznać. Dojechałem tym razem od drugiej strony, zaczynając od zdezelowanego mostku z powyginanymi balustradami wyboistej, na gruntowej drodze. Może tym razem kapka gratologii. Była to okazja do próby nowego patyka zapasowego (SG LRF CC 2,10 m 0,5-7g zastąpiłem Shimano Technium Trout Area 1,95 m 1,5-4,5g, mimo iż ten pierwszy niczym nie zawinił, to ja do pianki, przepraszam bardzo, ale chyba się nie przełamię..., TT ma też uchwycik o niebo wygodniejszy). Na 16 Vańku Major Craft PE 0.4 (oj, ja się po tobie przejadę kiedyś w odpowiedni dziale...) i 1,5 m FC 0,127, zapinka nr 18 i tyle.

Lekko pochmurna pogoda, co może dobrze wpływać na brania, na lecz zdjęcia wprost przeciwnie, co na załączonych obrazkach daje się zauważyć. Powierzchowność ciurka samego urocza, dość głębokie rynny i dołeczki. Brzegi modelowo wręcz zarośnięte. Widać, ze nikt prócz zwierzyny tędy nie przemyka. Przez długi czas, mimo bardzo obiecujących miejscówek, nie uświadczam żadnego kontaktu. Zmieniam gumeczki, miniaturowe larwopodobne cukiereczki (no nie, ten zapaszek wcale nie słodki...) i stonowane w barwie i przemoc kolorystyczna, rzec by można, wobki maluśkie, wiróweczki, cykadki i.... Nic. Uuuu.... Wreszcie, przez mostem kolejowym, na odcinku który już miałem przyjemność obłowić, gdzie rzeczka robi się szersza i bardziej bystra, z kamienistym dnem, pierwsze nieśmiałe wyjścia. Wreszcie jedno mocniejsze kopnięcie, rybę widzę dobrze, trzydziestaczek, lecz nie zapina się. No cóż. Parę maluszków, też niezapiętych. Przy zmianie przynęty do wody wpada mi maleńki srebrny Effzett 0 z muszką, blaszka którą miałem od ćwiećwiecza, ideał. Woda 20 cm, równe piaszczyste, dno, więc paniki nie ma. podniosę zaraz, myślę sobie i spokojnie zakładam znowu gumisia. No kamień w wodę... Nie widzę jej niestety. Szkoda, takich już nie robią... Kawałek dalej na lekko podszarpywaną tantę ser z różem wyjmuję wreszcie potoczka. Ładny, choć w tej rzeczce widywałem zwykle dużo piękniej ubarwione rybki. Szybciutka fotka i do wody. Dalej mizeria, jeśli chodzi o ryby, bo na szczęście cieszę oczy widoczkami. Przejaśniło się bowiem i pogoda - marzenie. Droga powrotna leśnym duktem. Tym razem lekki niedosyt kontaktów z rybami, co tylko zaostrza apetyt na kolejne wyjazdy.

 

Załączony plik  1.jpg   125,09 KB   15 Ilość pobrań Załączony plik  2.jpg   97,09 KB   17 Ilość pobrań Załączony plik  3.jpg   125,37 KB   17 Ilość pobrań Załączony plik  4.jpg   118,13 KB   17 Ilość pobrań

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                 :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 sierpień 2020 - 10:21


#2049 OFFLINE   bartsiedlce

bartsiedlce

    Ekspert

  • Moderatorzy
  • 6313 postów
  • LokalizacjaSiedlce
  • Imię:Bartek

Napisano 03 sierpień 2020 - 10:23

Pięknie Panowie opowiadacie, robi się nam jeden z najciekawszych wątków na forum.   :clappinghands:  :clappinghands:  :clappinghands:



#2050 OFFLINE   smokwelski

smokwelski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1093 postów
  • LokalizacjaNowe Miasto Lubawskie
  • Imię:Krzysztof

Napisano 07 sierpień 2020 - 09:35

Pora znów odświeżyć watek. Kolejna eskapada na nieznane tereny. Tym razem rzeczka, którą miałem wielką przyjemność poznać w jej środkowym biegu. Od tej pory stale mi siedziała w głowie, nie mogłem wprost się doczekać, kiedy będzie kolejna okazja by tam pojechać. Nawet nie przypuszczałem, że takie rzeki w Polsce się jeszcze uchowały. Dzikie, piękne i rybne.

Temat w wielkim zaufaniu zdradził mi stary znajomy. Pierwszym razem byłem tam wspólnie z nim i teraz też nie wzbraniam się przed łowieniem w dobrym towarzystwie, bo wielkość rzeczki od biedy na to pozwala. Sto kilkadziesiąt km do przebycia, więc wstaję o 3 rano, wszystko już wieczorem spakowane i sprawdzone kilka razy, by zapomniana rzecz nie zepsuła przyjemności łowienia. Nie wyobrażam sobie takiego wędkowania np. bez polaroidów, a kiedyś nawet przy dalszym wyjeździe zapomniałem kołowrotka! Teraz już zawsze mam zapas, dodatkowe okulary jeszcze stale w samochodzie, a co najmniej dwa pełne zestawy to u mnie już standard.

Nad wodą jesteśmy po piątej. Piękna pogoda się robi, zgodnie z naszymi optymistycznymi założeniami. W poniedziałek i wtorek lało równo, środa już słoneczna, woda się trochę wyklarowała, czwartek jest więc idealny. Wciąż utrzymuje się zmętnienie, ale powinno tylko pomagać, przy tych głębokościach i tak woda wydaje się czysta. Zaczynamy tym razem praktycznie od ujścia. Teren jak zwykle ciężki, niezwykle trudno przebić się do koryta rzeki, którego nie opuszczamy praktycznie do końca łowienia. Wielkie zwaliska co kawałek, ich przebycie to czasem ciężka walka. Ale wyjście na brzeg jest w zasadzie niemożliwe - brzegi wysokie i tak zakrzaczone, że nie ma co próbować. Widoki wprost cudowne, niestety znów nie udało się tego oddać na zdjęciach... Brań nie ma wiele. Jesteśmy pewni, że w takich miejscówkach muszą siedzieć ładne pstrągi. Cóż, tak bywa, czasem woda wygląda nu pustą by na tym samym odcinku tydzień później wprost zadziwiać rybostanem. Zauważam też, że godziny wczesnoporanne na takich łowiskach nie muszą być najlepsze. Największą aktywność obserwuję gdzieś między 8-9, południe pauza, popołudnie późne to znowu dobry czas. Delektujemy się samym łowieniem, brak brań absolutnie nie jest w stanie popsuć na humorów, obcowanie z tą uroczą rzeczką jest samo w sobie wielki przeżyciem.

W końcu zaczynamy jednak notować jakiś wyjścia i brania. Są pierwsze rybki. Coraz lepiej. W końcu zapinam pstrąga pod 40 cm, jednak spina mi się przy drugiej próbie podciągnięcia do podbieraka. Nie szkodzi. Za chwilę kolega wyciąga kropka ok. 35 cm. Piękne, klasyczne ubarwienie w kropy. Cykam mu fotkę i idziemy dalej pełni nadziei. Mam wreszcie podobnego, chcę uchwycić szybko piękny wzór tych potoków. Odszukuję na brzegu jakiś w miarę dobry do zdjęcia kawałek, jasny ale w cieniu, jest niestety bardzo pochyły, układam rybę ładnie na mokrym podbieraku, prezentuje się pięknie! Walczę z telefonem, nie mogę odblokować mokrym palcem, muszę wpisać PIN i zanim to robię, kropek pięknym odbiciem wyskakuje lądując w wodzie. Trudno, choć był przepiękny, żal mi trochę, że nie zdążyłem. Ale za parę minut mam kolejna szansę, ryba podobnej wielkości i równie śliczna. Tym razem po ześlizgnięciu się z podbieraka ląduje na błotnistym brzegu. Nie chcę ponawiać już próby i dłużej męczyć, wypuszczam. Udaje się następnym razem, choć ten mniejszy.

Zmieniamy przynęty, robimy testy korzystając z okresu lepszych brań. Przynęta nie ma większego znaczenia. Liczy się tylko podejście do łowiska i sposób prezentacji. Mnie odpowiada twitchowanie 4 cm woblerkiem typu minnow, choć co chwila korzystam też z gumek. s jednego z holi ryba wchodzi pod patyk i zdejmuje woblera z zapinki! Nie udaje mi się go odnaleźć. Jeśli pstrąg odpłynął z wobkiem to miał go raczej tylko chwilę, stosuję w wobkach też pojedyncze haczyki, z mikrozadziorem lub zwykle bez.

Kilkusetmetrowy prosty odcinek powiedzmy "łąkowy" przebywamy z trudem, bo woda węższa i głębsza, bez jakichkolwiek brań tym razem.

Dalej strumyk wije się już w lesie, trochę wyczekiwanego cienia. Łowimy parę średnich rybek i dochodzimy do końca dzisiejszej trasy, rozwalonego o lat mostku na potężnych drewnianych palach. Wracamy potężnie zmęczeni po 12 godzinnej wyprawie. Nie było dziś nawet wyjścia większej ryby, ale i tak jest potężna satysfakcja i zadowolenie. Jeszcze prawie miesiąc sezonu pstrągowego, a dla nas mógłby to być już ostatni akcent, ciężko będzie przebić te wrażenia. Na tym polega wędkarstwo.

 

Załączony plik  1.jpg   109,53 KB   16 Ilość pobrań Załączony plik  2.jpg   95,33 KB   15 Ilość pobrań Załączony plik  3.jpg   104,77 KB   15 Ilość pobrań Załączony plik  4.jpg   96,07 KB   15 Ilość pobrań Załączony plik  5.jpg   118,34 KB   15 Ilość pobrań

Załączony plik  6.jpg   93,48 KB   17 Ilość pobrań Załączony plik  7.jpg   124,15 KB   18 Ilość pobrań Załączony plik  8.jpg   92,99 KB   18 Ilość pobrań Załączony plik  9.jpg   41,97 KB   19 Ilość pobrań Załączony plik  10.jpg   47,41 KB   21 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                  :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 07 sierpień 2020 - 09:40


#2051 OFFLINE   lenny

lenny

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1547 postów
  • LokalizacjaBiała Podlaska
  • Imię:Leszek

Napisano 07 sierpień 2020 - 14:33

Ja dziś też odwiedziłem rzeczkę, na której zdarzało mi się łowić jako dzieciak. Dziś nie przypomina już tej z przed 25-30 lat. Kiedyś było trochę wody, były drzewa wzdłuż brzegu. Teraz 15-20 cm wody. Mnóstwo małego klenia, który chętnie i bez zastanowienia atakował owady od Olka. Przy tym poziomie wody okazów się tam nie spodziewam. Ale jeszcze tam wrócę 😀

Załączony plik  IMG_20200807_102826_copy_1488x1984.jpg   120,82 KB   29 Ilość pobrań
Załączony plik  IMG_20200807_103508_copy_1488x1984.jpg   133,79 KB   29 Ilość pobrań
Załączony plik  IMG_20200807_102831_copy_1488x1984.jpg   144,09 KB   29 Ilość pobrań

#2052 OFFLINE   Psil

Psil

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 195 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Marcin

Napisano 12 sierpień 2020 - 13:33

No i polazłem znowu.
Rzeczka ma z grubsza 20 km długości.
Umownie podzieliłem ją sobie na 4 odcinki, które postanowiłem zbadać.
W pierwszej kolejności odcinek do źródła.

No więc parkuję swojego gruza jakieś 500 metrów od rzeczki, zabieram swoje graty i leze.
Prawie na wstępie pierwszy zonk. Idąc przez łąkę ładuje się po pas w jakąś dziurę, której nie widziałem. Sprzęt się rozsypał jak na rumunskim bazarze.
Ehh. Idę dalej.
Nad rzeką drugi zonk. Mugga została w domu. Nawet wiem gdzie, w kuchni na blacie. Szlag by to.
Chwilę później zonk ostatni i najgorszy. Nie mam mojego żuczka.
Prawdopodobnie leży w trawie przy tej dziurze w którą wpadłem.
Dochodzę do wniosku, że znalezienie 2 cm czarnego żuczka w metrowych chaszczach jest nie wykonalne. Trudno.

Po dość niemiłym początku zaczynam w końcu łowić.
Na wędce ląduje mikroobrotowka.
Rzeka wygląda ciekawie ale zasadniczo martwo. Brak drobnicy.
Po około kilometrze bezowocnego biczowania wody natrafiam na pierwszą z czterech bobrzych tam.
Przejść wodą się nie da więc wychodzę na brzeg.
Tu następuje humorystyczny wątek wędrówki.
Wychodząc z wody przez chaszcze natrafiam na parę oddającą się namiętności pod chmurką.
Pani przerażona, pan niespecjalnie.
Ładnie przepraszam i idę dalej.
Za tamą fajne rozlewisko.
Na woblerka nic nie chce gryźć ale na małą obrotówkę uwiesza się nawet ładny okoń.
Po jakimś czasie dochodzę do wniosku, że kropki na tym kawałku wody nie występują.
Zapewne tama nie pozwala na migrację.
Przestawiam się więc sprzętowo i mentalnie na zębatego i okonia.
Ten ostatni nawet ładnie gryzie.
Ogólnie podczas wypadu trafiam około 20 szt. W wymiarach od 15 do 30 cm. Całkiem fajnie.
Na wziankę w opowieści zasługują jeszcze dwa zdarzenia.
Podczas wędrówki dotarłem w miejsca "dziewicze". Ludzie nawet jeśli tam zaglądają to niezwykle rzadko. Nawet okoliczne łąki widać, że nie obrabiane ludzką ręką.
No więc stojąc sobie w tej dziczy, po pas w wodzie widzę na max dwa metry w każdą stronę, dzięki chaszczom.
Nagle słyszę jak w lesie z lewej strony przedziera się coś dużego.
Strzelają łamane gałęzie i takie tam.
Wszystko fajnie tyle, że lezie prosto na mnie sądząc po dźwiękach.
Uciekać niespecjalnie mam gdzie a i w woderach to rekordu na setkę nie pobije.
Postanawiam, że żywcem mnie nie weźmie cokolwiek to jest.
Wyciągnąłem z plecaka nóż myśliwski z jakim jeżdżę na ryby i czekam.
Hałas coraz bliżej a ja czuję jak mi pot po zadzie leci.
Nagle jakieś 1,5-2 metry ode mnie z chaszczy wyłania się morda łosia.
Prawie wodery do prania musiałbym oddać.
Łoś popatrzył na mnie ale widać szczęściem nie uznał mnie za godnego rywala. Coś tam parsknął i zszedł do wody.
Pomimo ścisku pewnej części ciała stwierdziłem, że żal by było nie uwiecznić go na zdjęciu.
Starałem się powolnymi ruchami, aby łoś jednak nie zmienił zdania, wydobyć telefon z kieszeni.
Niestety zanim się to udało łoś już się napił, popatrzył na mnie, coś tam parsknął i poszedł w swoją stronę.

Drugim bydlęciem, które prawie doprawadzilo mnie do zawału były bobry.
Byłem widać w ich niepodzielnym królestwie bo co jakiś czas widziałem jakiegoś jak spłoszony dawał nura.
Co innego jednak jak go widziałem a co innego gdy nagle metr za plecami słyszy się chlupot.
Do tego nie wiedziałem jak się zachowają a wiem, że potrafią być agresywne.
Jednego udało się uwiecznić choć przez trawy słabo widać.
Siedział dosłownie metr ode mnie.

Tak więc kolejny wypad, pomimo wpadek, uważam za udany.

 

Załączony plik  IMG_20200812_143038.jpg   54,01 KB   25 Ilość pobrań Załączony plik  IMG_20200812_143249.jpg   90,33 KB   25 Ilość pobrań Załączony plik  IMG_20200812_143011.jpg   88,76 KB   25 Ilość pobrań

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                   :good:



#2053 OFFLINE   Mysha

Mysha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1033 postów
  • LokalizacjaOstrołęka

Napisano 23 sierpień 2020 - 14:42

Dzisiejszy, godzinny wypad na podlaską rzeczkę. Dżungla, ale 2 czterdziestaki i 2 mniejsze ryby się pokazały.

Załączone pliki



#2054 OFFLINE   Alexspin

Alexspin

    No comment - subjective opinion only

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3753 postów
  • LokalizacjaŁódź (łowiska O/Sieradz, O/Piotrków).
  • Imię:Aleksander
  • Nazwisko:senatorskie

Napisano 23 sierpień 2020 - 15:07

No i polazłem znowu.
Rzeczka ma z grubsza 20 km długości.(...)

Trzeba przyznać, że warunki ekstremalne... Czy ten siurek ma więcej niż metr szerokości? Podziwiam i gratuluję. :clappinghands:

Spotkanie z łosiem to całe kilogramy adrenaliny... :D


  • Psil lubi to

#2055 OFFLINE   Adrian Tałocha

Adrian Tałocha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 989 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Adrian
  • Nazwisko:Tałocha

Napisano 23 sierpień 2020 - 16:16

Mysha super woda, moje klimaty
  • Alexspin lubi to

#2056 OFFLINE   Mysha

Mysha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1033 postów
  • LokalizacjaOstrołęka

Napisano 23 sierpień 2020 - 19:54

Mysha super woda, moje klimaty


U mnie same takie 😁. Na obrazku najmniej zarośnięty odcinek. Czasami idziesz wodą 50 metrów i nie ma nawet 0,5 metra miejsca by łowić. Tylko pole ryżowe.

#2057 OFFLINE   Adrian Tałocha

Adrian Tałocha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 989 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Adrian
  • Nazwisko:Tałocha

Napisano 24 sierpień 2020 - 07:14

Załączony plik  received_2764248356959169.jpeg   106,77 KB   22 Ilość pobrań
Podobne klimaty

#2058 OFFLINE   Psil

Psil

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 195 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Marcin

Napisano 24 sierpień 2020 - 12:59

Trzeba przyznać, że warunki ekstremalne... Czy ten siurek ma więcej niż metr szerokości? Podziwiam i gratuluję. :clappinghands:
Spotkanie z łosiem to całe kilogramy adrenaliny... :D


Bywają miejsca, że jest nawet dość szeroko choć to pojęcie względne.
Najwięcej jak na razie trafiłem na 4 metry szerokości, na zakręcie.
Większość to niestety chaszczowisko przez które nieraz ciężko przejść o lowieniu nie wspominając.
Na wiosnę powinna być bardziej dostępna, mam nadzieję.
A łosiu mam nadzieję, że następnym razem nie doprowadzi mnie do palpitacji.
  • Alexspin i Roipakaz lubią to

#2059 OFFLINE   Pavel

Pavel

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 69 postów
  • Lokalizacjazach - pom, lubuskie, pomorskie, wielkopolskie, kujawsko - pom., warmińsko mazurskie, mazowieckie, podlaskie
  • Imię:Paweł

Napisano 24 sierpień 2020 - 17:17

Piękne siurkowe klimaty więc dorzucę coś od siebie  :)

Załączone pliki

  • Załączony plik  a1.jpg   103,48 KB   19 Ilość pobrań
  • Załączony plik  2a.jpg   116,44 KB   19 Ilość pobrań
  • Załączony plik  3b.jpg   107,63 KB   19 Ilość pobrań


#2060 OFFLINE   Alexspin

Alexspin

    No comment - subjective opinion only

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3753 postów
  • LokalizacjaŁódź (łowiska O/Sieradz, O/Piotrków).
  • Imię:Aleksander
  • Nazwisko:senatorskie

Napisano 25 sierpień 2020 - 04:51

Jak w takim kanaliku rzucić przynętą? Podziwiam Was! :clappinghands:

Pozostaje chyba tylko spławianie z prądem...


Użytkownik Alexspin edytował ten post 25 sierpień 2020 - 04:51





Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych