Dziwny to był wyjazd, zacząłem brodzić tuż przed wschodem słońca. Piękna, bezwietrzna pogoda zapowiadała fajny dzień. Tydzień wcześniej to właśnie pierwsza godzina po wschodzie była rewelacyjna, a ryby mega aktywne.
Pierwszy, piąty, dziesiąty rzut i nic. Zmiana przynęt, stanowisk, sposobu prowadzenia i żadnego ataku. Woda też martwa, to co prawda nie zawsze jest oznaką braku aktywności, ale tym razem szło w parze. Godziny mijały, a kolejne pomysły niczego nie wnosiły. Po 4 godzinach nie miałem na koncie nawet uderzenia i zapał powoli stygł. W końcu na agrafkę trafia Qcykowy Kizior, rzuty coraz bardziej automatyczne i nagle pod samymi nogami z zamyślenia wyrywa mnie piękne uderzenie. W końcu jest, może nie kolos, ale 67 cm cieszy bardzo.
DSC_1290.JPG 64,13 KB
28 Ilość pobrań
Ryba wraca do wody, a ja z nowymi siłami wracam do łowienia. Trzy rzuty i jest kolejny strzał, tym razem 65 cm.
DSC_1293.JPG 63,53 KB
28 Ilość pobrań
Po kilkunastu minutach melduje się siedemdziesiątka
DSC_1297.JPG 68,86 KB
28 Ilość pobrań
Faktycznie ryby coraz grubsze i bardzo waleczne. Odpaliły dopiero kilka minut przed 10 rano. Po tym siedemdziesiątaku jest 40 minut przerwy i gdy już dochodziłem do wniosku że po prostu wstrzeliłem się w te 20 minut aktywności, znowu Kizior kusi kolejne ryby. Już co prawda nie spełniające minimum, ale dwa po 58 cm i jeden 55 dają masę frajdy.
Sprzętowo bez zmian
PS76MF2
Stradic 2500 SHG
Sunline Siglon ADV PE 0,8
Szacunek dla kolegi Qcyk, gdyż Kizior zrobił dziś różnice.
Pozdrawiam
Rodzynek
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 06 wrzesień 2022 - 08:57