Moim skromnym zdaniem najwięcej racji w tej dyskusji mają ci, którzy zagrożeń na drodze upatrują w indywidualnych ( brzydkich) cechach ludzi .
Stan dróg, pojazdów, natężenie ruchu, warunki na drodze i wiele, wiele innych czynników są tylko i wyłącznie niezdarną próbą kamuflowania własnych niedoskonałości.
Dostaliśmy do rąk dokument uprawniający tylko i wyłącznie bezpieczny współudział w użytkowaniu drogi, (jaka by nie była). I warto przypomnieć sobie od czasu do czasu, iż droga żywcem przypomina nasze zachowania w każdym innym życiowym zajęciu. Łącznie z wędkarstwem .
Jeśli spotykamy na drodze ludzi łamiących przepisy to naszym zadaniem w każdej sytuacji jest unikniecie zagrożenia. Najczęściej jednak próbujemy nauczyć ich wszystkich jak powinni jeździć.
Nie wspominam już o kurtuazji, bo ta w obecnych czasach to ponoć archaizm .
Szkolenia, szkolenia i raz jeszcze szkolenia. Dla wszystkich kierowców okresowo tak jak dla kierowców zawodowych kończących się egzaminem.
Tylko, kto się na to zgodzi przecież wszyscy jesteśmy doskonali za kółkiem .
Transport na szynach. Nikt chyba nie marzy o rampie kolejowej przy Biedronce .
Ta kwestia myślę i w Polsce mogłaby się rozwinąć gdyby zaistniała koordynacja oraz połączenie interesów kolei z transportem samochodowym.
W grę wchodzi oczywiście tranzyt, ruch ciężarowy w miastach czy na ich obrzeżach można ograniczyć, bo wyeliminować się nie da.
Tranzyt tego typu od lat stosuje Szwajcaria w kierunku Włoch. Załadunek aut odbywa się w tym wypadku w Niemczech (Weil am Rhein).
Nie wiem jak wygląda to procentowo jednak na drogach Szwajcarii ruch ciężarowy proporcjonalnie do skali kraju wydaje się równie nasilony, co w krajach ościennych.
Owszem, jeździ się bezpiecznie w Szwajcarii. Nigdy nie miałem wrażenia, iż ktoś za wszelką cenę stara się mnie zabić . Dziwny naród .