Lekki przelew to nie dramat w sumie na powrocie...
Może być dramatem, gdy trzeba wracać pod prąd w dość silnym nurcie. Czasem kilka centymetrów więcej i człowiek się nie utrzyma.
Sam kilka razy rozważałem, czy nie prościej będzie się rozebrać, do spodniobutów zapakować wszystkie suche rzeczy, zawiązać na supeł i przepłynąć..
Kilka razy podskakiwałem na palcach dosłownie na granicy przelania i nie polecam.
Wiem też, że dokładnie w miejscu (Bug) gdzie bardzo lubię brodzić utonął wędkarz, bo dał jeden, dosłownie jeden krok za daleko.
Kiedyś też chodząc po częściowo spuszczonym zbiorniku (zbierałem przynęty) wpadłem w jakieś rzadkie błoto. Zatrzymałem się na wysokości pasa, bo nie zawiódł mnie refleks i chwyciłem się korzeni, tylko dlatego.
Do tego osuwające się łachy, podwójne dno... sporo jest zagrożeń.
Po miękkim i piasku najlepiej w ogóle nie brodzić.
Samochodów oczywiście nieporównywalnie więcej. Fakt, że na wisłostradzie przeciętnie co 2-3tygodnie ktoś zajeżdża drogę, ale raczej nie przy dużych prędkościach. Wyobraźcie sobie, że pół Warszawy miałoby codziennie brodzić po Wiśle. Strach by było zarzucić wędkę, by kogoś nie wyłowić...sprzed 2 miesięcy.
Użytkownik korol edytował ten post 05 maj 2017 - 21:21