To, o czym tutaj piszemy, to nie są tylko obserwacje stanu tymczasowego. Nagłego załamania, które przeżywa rzeka, ale podsumowanie długotrwałego procesu, co zauważono już wcześniej i przepowiadano. Mało kto wierzył, że taką rzekę, jak Wisła, można zamordować, a jednak.
Ja wiem, że zaraz odezwą się głosy, że ryba jest, że nie jest źle i o co wam chodzi, idźcie na ryby, zamiast walić w klawiatury, ale to piszą ludzie, którzy albo nie pamiętają, jak wyglądało życie na Królowej (jak powinno wyglądać!), albo do szczęścia wystarczą im pojedyncze ryby, które ciągle udaje się na tej wodzie wydłubać. Pomijam głosy takich (a były, nawet tu, na forum), którzy twierdzą, ze ryby jest więcej, niż było...
Do poczytania Koledzy. Już tu chyba był ten wpis, ale warto się z nim zapoznać, bo (niestety) jest aktualny jak cholera.
http://hlehleblog.pl.../wisla-is-dead/