Niesamowite .
Kaczor daje 500+ za dziecko , a Trzaskowski 200+ za kozę
Panowie, dajcie spokój polityce
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 październik 2019 - 08:56
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 02 październik 2019 - 21:52
Niesamowite .
Kaczor daje 500+ za dziecko , a Trzaskowski 200+ za kozę
Panowie, dajcie spokój polityce
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 październik 2019 - 08:56
Napisano 02 październik 2019 - 22:33
E tam, wy się nie znacie i jesteście uprzedzeni.
Panowie, dajcie spokój polityce
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 październik 2019 - 08:55
Napisano 03 październik 2019 - 00:58
Czepiacie się pasterza. Abdullah ma 11 dzieci i 3 żony, do tego te 60 kóz i nie wiadomo ile kur i innej trzody - kto by to wszystko obrobił!. Te 12 000 zł to ledwo ledwo starczało dla samego Abdula... Ratusz dał za mało kasy - to skandal!
W Niemczech taka rodzina to dostaje z 5 razy tyle (a z dotacji na ekokozy, ekokury i ekotrzodę drugie tyle) i stać ją by zatrudnić do opieki z pięciu Polaków. Skąpimy to potem mamy wstyd na całą Europę. Była jedna ZIELONA WYSPA NORMALNOŚCI w tym kraju to musieli Judasze ją zniszczyć. Tylko mi Pawła Rabieja w tym wszystkim szkoda, jemu to teraz serce krwawi za tym wszystkim...
Napisano 03 październik 2019 - 05:25
Napisano 03 październik 2019 - 06:47
Ja to czekam na punch w stylu:
-"Krajem chcecie rządzić, a 60 kóz nie potraficie upilnować"
- "ee… ale..."
- "nie, one poumierały, nie wstyd Panu?"
Ale wracając to ryb, wczoraj trochę porzucałem towarzysko na południu. Daleko, ale jeszcze wrócę. Pogoda była dobra, to znaczy wiało i padało. Potem jeszcze z godzinę w centrum.
Rybek nie widziałem, za to jakaś grupka przy Ludnej chciała zeta, nie miałem drobnych. Tyle.
Napisano 03 październik 2019 - 08:02
Rybek nie widziałem, za to jakaś grupka przy Ludnej chciała zeta, nie miałem drobnych. Tyle.
Piotrek , zbierali na chleb czy mleko?
Napisano 03 październik 2019 - 08:03
Raczej na alko, 30, 40+
Napisano 03 październik 2019 - 08:42
Raczej na alko, 30, 40+
Za dobrze (bogato) wyglądasz . Ja jak spotykam nad woda bezdomnych , to oni proponują mi wsparcie .
Tych co zbierają nie tylko na chleb i mleko , podobno też trzeba szanować.
Napisano 03 październik 2019 - 09:37
Może im chodziło o wsparcie dosłownie. Po złowieniu 12go bolenia wracałeś pijany szczęściem i potknąłeś się o wystający kamień.
Napisano 03 październik 2019 - 10:00
Napisano 03 październik 2019 - 10:19
Napisano 03 październik 2019 - 13:09
Ja to czekam na punch w stylu:
-"Krajem chcecie rządzić, a 60 kóz nie potraficie upilnować"
- "ee… ale..."- "nie, one poumierały, nie wstyd Panu?"
Ale wracając to ryb, wczoraj trochę porzucałem towarzysko na południu. Daleko, ale jeszcze wrócę. Pogoda była dobra, to znaczy wiało i padało. Potem jeszcze z godzinę w centrum.
Rybek nie widziałem, za to jakaś grupka przy Ludnej chciała zeta, nie miałem drobnych. Tyle.
Piter, weź Ty się z raz umów ze mną na ryby, a nie tylko towarzysko, bo to skandal, że łapiesz i łapiesz, a przy mnie nie chcesz...
Napisano 03 październik 2019 - 13:32
Napisano 03 październik 2019 - 14:37
Napisano 03 październik 2019 - 14:41
Koza z nosa
Napisano 03 październik 2019 - 17:40
Gościnne występy u @Sawioli. Dziś tylko jako asystent-fotograf. Bohaterem @IW.
Użytkownik vako edytował ten post 03 październik 2019 - 17:42
Napisano 03 październik 2019 - 18:45
Gościnne występy u @Sawioli. Dziś tylko jako asystent-fotograf. Bohaterem @IW.
Cieszę się że wypad w moje strony był na plus, tylko trzeba było dać cynka że będziesz to bym wpadł przebić piątke
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 04 październik 2019 - 13:04
Napisano 03 październik 2019 - 20:23
bym wpadł przebić piątke
Napisano 04 październik 2019 - 15:04
Zawsze tylko przeglądam (i podziwiam) Wasze zmagania z Wisłą, ale dziś chyba i ja w końcu dodam coś od siebie .
Tytułem wstępu
Na warszawskiej Wiśle spinniguję od ok. 5 lat, wcześniej zaś latałem za leszczami z feederem. Pamiętam kiedy po raz pierwszy udałem się do Centrum Wędkarstwa, w celu innym niż zakup zanęty i koszyczków. Nabrałem wtedy najróżniejszych przynęt i z głową pełną marzeń o spotkaniu z wielkim drapieżnikiem, ruszyłem nad rzekę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w niespełna godzinę pozbyłem się całych zakupów, które zginęły gdzieś w wiślanych odmętach . Od tamtego czasu toczę tą nierówną walkę z królową rzek. Ilości powrotów o kiju nie zliczę, jednak pomimo przeciwności losu oraz szczątkowych informacji w internecie nt. technik połowu, jak i zwyczajów ryb (o dziwo 90% artykułów w prasie dotyczy sprzętu i całej otoczki) - nie zniechęciłem się. Wkładany wysiłek i ośli upór w końcu (3 lata ) zaczął przynosić wymierne efekty. Dziś już wiem, że w tym sporcie teoria nie zawsze chodzi w parze z praktyką, a kluczem do sukcesu nie jest ilość przeczytanych stron i pudełka wypełnione po brzegi, lecz czas spędzony nad wodą. Z każdej "porażki" staram się wyciągać wnioski, a każde zejście o kiju motywuje mnie do działania. W dalszym ciągu nie uważam się za specjalistę, ale dziś już potrafię obserwować wodę, w miarę trafnie interpretować różne czynniki oraz dostosowywać się do sytuacji. Czy warto było szaleć tak? TAK, TAK, TAK , ponieważ nic nie przynosi takiej satysfakcji, jak samodzielnie wypracowany sukces! Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że ten sezon jest dla mnie poniekąd przełomowy. Mam poczucie jakby woda przede mną się otworzyła. Dziś idąc na ryby, potrafię złowić to na co się nastawiam, a nie to co się przypadkiem uwiesi. Piszę to również po to, aby docenić ciężką pracę każdego z Was - tych którzy mają wyniki oraz tych którzy stawiają dopiero pierwsze kroki na wiślanych kamieniach. W tym miejscu chciałbym wszystkim życzyć powodzenia!!!
W końcu coś o łowieniu
W to miejsce przychodziłem już od jakiegoś czasu. Pomimo licznej obecności drobnicy oraz korzystnych warunków pogodowych, drapieżniki nie dawały żadnych oznak życia. Klasyczne metody połowu zawiodły raz, drugi i trzeci - pomimo tego, że miejsce wręcz pachniało rybą! Lekko już zniechęcony zostałem wyciągnięty przez kolegów kolejny raz na ryby. Wytypowaliśmy tą samą miejscówkę, lecz tym razem postanowiłem nieco zmienić swoje podejście. Wybrałem trochę delikatniejszy zestaw oraz pudełko z mniejszymi przynętami od tych, którymi łowiłem ostatnio. Tego wieczoru złowiłem sandacza i sumka, zaś na sam koniec zaliczyłem szczupakową obcinkę, która niestety była efektem mojego lenistwa, ponieważ po ostatnim zaczepie nie chciało mi się już wiązać przyponu na 10 minut łowienia . Z racji tego, że kontaktu z tą rybą nie miałem na Wiśle od bardzo dawna, zdarzenie to znacząco rozbudziło moją wyobraźnię. Następnego dnia wybrałem się w omawiane miejsce, z zamiarem sprawdzenia czy wybrana taktyka znów okaże się skuteczna. Trochę mielenia wody, zmiana kolorów przynęt, parę puknięć w wabik - z tego wszystkiego starałem się wyciągnąć jakiś wspólny mianownik. W końcu udało mi się wybrać najbardziej obiecującą tego dnia przynętę i w drugim rzucie rejestruję lekkie przytrzymanie podczas opadu. Lekko przyciąłem i poczułem spory opór. W pierwszej chwili pomyślałem, że to leszcz za kapotę, ale mocne szarpanie łbem szybko wyprowadziło mnie z błędu. Chwilę później moim oczom ukazał się piękny szczupak . Ryba pomimo złowienia na UltraLight'a do 10g, została wyholowana w niecałą minutę i po szybkiej sesji zdjęciowej wróciła w świetnej kondycji do wody, z nadzieją na to, że znacząco przyczyni się do odbudowy pogłowia szczupaka na warszawskim odcinku rzeki .
IMG_20191001_234956-01.jpeg 33,27 KB 46 Ilość pobrań IMG_20191001_234946-01-01.jpeg 34,32 KB 44 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 05 październik 2019 - 13:49
Napisano 04 październik 2019 - 16:22
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych