Wstalem dzis o 5 rano z zamiarem przejechania sie nad Delavan Lake , tuz za polnocna granice Illinois czyli juz w Wisconsin . Pogoda zapowiadala sie niezle , to znaczy lekkie zachmurzenia , przejasnienia , moglo minimalnie pokropic . Odpowiadalo mi to , nie lubie patelni
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
. Jadac w samochodzie slucham audycji Zewu Natury ktora prowadza Tomek Zaborowski i Wojtek Boguslawski . Rozmawiaja o szczupaku , muskie i okoniach oraz troche o myslistwie . Na koniec audycji zapowiadaja Zawody Salmo w Rhinelander ktore maja odbyc sie we wrzesniu . Informuja ze Pepe i Radek maja sie pojawic na zawodach . Informuja rowniez ze juz jest 3 zalogi ktore wyrazily chec wziecia udzialu . Glowna nagroda to 20.000$ . Zawody beda sie odbywaly na 5 jeziorach na polnocy Wisconsin przez dwa dni i beda to lowy na muskie . Przyjemnie tak jechac samochodem w srodku Ameryki i sluchac w radio takich wiadomosci . Okolo 7 rano dojechalem nad Delavan , przebralem sie i z jedna wedka , multikiem i 10-ma przynetami udalem sie w glab dlugiego cypla ktory wchodzi w jezioro . Takich jak ja brzegowcow naliczylem po drodze okolo 5 sztuk . Za to na jeziorze lodzi bez liku . Wlasnie dzis , w sobote 5 maja , szczupakom sie skonczyl okres ochronny wiec wszyscy chajda na szczuple . I ja tez chcialem rozpoczac jakims szczupaczkiem nowy sezon . Moje 10 przynet to woblery ; 6 Salmiakow , 1 Lake Dorado , 2 wirowki i 1 wahadlo . Jezioro nie jest glebokie , dobralem wiec przynety tak by oblowic slup wody od 2 do 0,5 metra . Jest troche roslinnosci ktora jest dobrym schronieniem dla rybek i powoduje zaczepy . Przez 3 godziny rzucania mialem jedno tracenie w miejscu w ktorym rok wczesniej wyjalem pol metrowego szczupaczka . Po tym dobrym treningu zjadlem pajde chleba , kawalek kielbaski i postanowilem pojechac nad Chanel Lake o ktorym Wam pisalem z okazji Zawodow Podlodowych . Pamietalem ze byly tam dobre warunki brzegowe do spiningowania . Opuscilem wiec piekne Wisconsin i wjechalem do polnocnego Illinois . Zajechalem do tej samej przystani w ktorej w zimie startowalismy na lod . Zaplacilem 5$ za parking , sprzet w dlon i do akcji . Na przystani sa drewniane mola dla lodzi i wlasnie z nich mozna obrzucac kawalek wody przechodzac z jednego na drugi . Na tych molach bylo 4 wedkarzy , murzynow , ktorzy porozstawiani wedkowali na robaczki na grunt i splawik . Cale szczescie tych moli drewnianych bylo kilkanascie wiec mialem swoje drewniane sciezki . Wiedzialem ze Chanel Lake slynie z tego ze lowi sie tu muskie , ale tylko po cichu liczylem ze a nuz sie trafi . I stalo sie ... w trzecim rzucie na Lake Dorado mam branie . Ze zdziwieniem zacinam i zaczynam cholowac , ryba raz mocno pociagla , zaczyna byc interesujaco . Po chwili z jeszcze wiekszym niedowierzaniem widze ze to muskie , taki okolo 75-80 cm . Pomost na ktorym stoje jest pol metra nad woda , zastanawiam sie jak go podebrac , mam na sobie bakse z przynetami i aparat fot. ,nie bardzo mam jak sie schylic . Jeden z murzynow podlecial zaciekawiony i zaproponowal pomoc , z tym ze podbierak musi przyniesc z samochodu . Zgodzilem sie i spokojnie sobie muskiego trzymam na smyczy , mam go pod nogami , jest troche poobijany ...nic dziwnego , presja tutaj jest ogromna . W tym czasie jak oczekiwalem na podbierak pomyslalem czy nie pstryknac mu zdiecia jedna reka ale zrezygnowalem z obawy aby cos nie sknocic . Po chwili wedkarz przytruchtal z tym podbierakiem , jak go zobaczylem to troche zwatpilem bo podbierak wygladal jak na motyle
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
no ale skoro juz tak po niego lecial to postanowilem sprobowac . No i stalo sie ...muskie wszedl do polowy , gosciu go uniosl w tym czerpaczku a ryba zrobila wygibusa i dala nura . Bylo mi chwile smutno ale i tak zamierzalem go uwolnic wiec nie robilem problemu . Musialem za to pocieszac goscia bo bylo mu przykro ze nie udalo sie muskiego podebrac . Zachecony tym pieknym prezentem jakie mi ofiarowalo jezioro smagalem tak z poltorej godziny lazac po wszystkich pomostach . Ale to bylo juz wszystko . Widzialem jeszcze piekne karpie pod samymi nogami ktore bez strachu plywaly pomiedzy palami pomostow . Panowie murzyni wyciagali na swoje zestawy z robaczkiem okoniki i catfisch jeden sie trafil . Postanowilem wracac do domu ale poniewaz po drodze mam dwa sklepy wedkarskie wiec z zamiarem zajrzenia na polki . W pierwszym u pana Lee mialem zamowione Skinnery 20 Salmo o kolorze RR ktore juz szykuje na Kanade . Zamowilem 4 sztuki ale okazalo sie ze sa tylko 3 sztuki . Ucieszylem sie z tych 3 bo moglo nie byc wcale . W sklepie u pana Lee sa Salmiaki , sa tez Dorado i jest troche sprzetu z Polandii . Drugi sklep jaki zamierzalem odwiedzic to sklep nowo zalozony przez polskiego wedkarza , sklep nazywa sie JEDREX www.jedrex-carpfishing.com lub www.naryby.org . Wlasciciel jest karpiarzem z zamilowania i glowny asortyment jest karpiowy . Jest tu duzo tez spiningowych rzeczy z Polski , glownie Jaxona , sa tez woblery Salmo . Pogadalem chwile z Jedrusiem o zawodach karpiowych na ktorych ich Liga Karpiowa byla w Texasie , oraz zeby symbolicznie cos kupic wzialem 3 sztuki Pike 16 Salmo , kazde w innym kolorze , super do trola i do rzucania . W koncu okolo 15.00 zameldowalem sie w domu , glodny jak pies ale szczesliwy z wrazen . Na stole lezy poczta i tam potwierdzenie rejestracji w Pipestone Lodge na wrzesien , no i ze wplata przyjeta i zaklepane ...czasami zycie jest piekne
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
. Ten dzien bogato mnie obdarzyl ...walczymy dalej