Przed tygodniem, wraz z przyjaciółmi Maćkiem i Bolkiem wybrałem się na zaproszenie klubu JAR-FISH na zawody do Jarocina. Łowisko nieznane, ponad setka startujących, wędkowanie bez spinki i na całkowitym luzie. Nie biegałem, bo:
Po pierwsze, bieganie może zaszkodzić zdrowiu ,
Po drugie, nie znam miejscówek, więc co będę biegał
Teraz poważnie. Próbowałem złowić coś na pobliskim starorzeczu. Obserwowałem dwóch wędkarzy, łowiących na wirówkę i na gumkę na niewielkiej główce. Sam założyłem woblerka, po kilkunastu rzutach bez efektu zmiana na popperka. Żadnego wyjścia pasiaka, nawet odprowadzenia, inni wędkarze też na zero, więc idę nad rzekę. Warta niska, spora przejrzystość wody. Most, filar i główka. Bankowo będą tu drapieżniki. Założyłem wahadełko od Igora @dzerwys'a. Jest pierwszy okonek. 22 cm, do punktacji zalicza się ryby (okonie) powyżej 20 cm. Krótka konsultacja telefoniczna - u Maćka biorą "króciaki" na "boczny". Wahadełko nie prowokuje kolejnych ryb, pewnie za wysoko prowadzę. Puszczę głębiej, to jeszcze złapię zaczep, a blaszka taka piękna... Szkoda mi jej Zakładam główkę 0,5 grama i 2" gumkę, i w kilku rzutach doławiam cztery okonie, takie do 25 cm. Cisza, więc kombinuję z kolorami, wielkością obciążenia. Dzwonię do Maćka, z którym jestem w drużynie. Złowił już kilka miarusów, ciągle na "boczny". Zmieniam wirówki, woblerki, obławiam warkocz i cienie za filarem. Nic. Wieje coraz mocniej. Wracam do przynęty, która zdała egzamin, zamiast ze szczytu zaczynam łowić z nasady główki, by zmienić kąt podania przynęty. Nadal 0,5 gramowa główka, prowadzona jak nimfa, delikatnie sprowadzam do dna i niewielkie uniesienie, kontrolowany opad, kolejne uniesienie i tak dalej. Brania są wyraźne, choć wymagają obserwacji linki. Mam już dziewięć okoni. Brania ustały, wracam więc do wahadełka. Rzut w nurt, pozwalam, by na naprężonej lince opadło do dna, zaczynam skręcać, kolejny opad, przy poderwaniu - wisi. Dziesiąty. Dwie godziny od startu. Kurczę, połowiłbym sobie jeszcze Dzwoni telefon, Maciek ma komplet. Dobra, trzeba zgłosić się do sędziów. Mam sporo bliżej, więc wyprzedzam Maćka. Okazało się, że mam czwarty "komplet", Maćka jest piąty. Oczekuję rewelacyjnych wyników, a tu zdziwienie - w sumie jest tylko sześć "kompletów" okoniowych i jeden sum 82 cm. Zadziwiające
Przez dwie godziny sprawdziłem trzy miejsca na łowisku i kilkanaście przynęt, stosując różne techniki prowadzenia zestawów. Moim zdaniem, łowisko jest bardzo rybne i posiada świetną "średnią" wielkość ryb. Trzy "króciaki", które złowiłem, miały po około 19 cm. To naprawdę niezły wynik, biorąc pod uwagę inne znane mi łowiska i wielkość stosowanych przynęt. Dlatego dość powszechne narzekania, że w wodzie nie było ryb, trzeba między bajki włożyć. Były, żerowały, dało się je złowić. Mimo to, 70 osób zeszło "z zerem", czyli nie złowili żadnej miarowej ryby.
Nie napisałem tego, by się chwalić. Po odwiedzeniu sędziów miałem sporo wolnego czasu i nad wodą obserwowałem kolejnych wędkarzy. Po kolei stawali w tych samych miejscach, podobne przynęty nieomal identycznie prowadzili. Podobne mieli też wyniki. Kilka rzutów, bez brań, kolejna miejscówka. Rzadko zmiana przynęty, jeszcze rzadziej sposobu podania. Aż chciałem krzyczeć: "Więcej plastyczności!!!" Może tak częściej, zamiast narzekać na bezrybie, zrobić rachunek sumienia i popracować nad swoimi umiejętnościami?
,.jpg 100,02 KB
10 Ilość pobrań
PS.
Większość ryb w niezłej kondycji wróciło do wody. Rzeka "ucierpiała" mniej, niż w typową niedzielę. Trwają starania organizacyjne, by w przyszłym roku, na X Puchar JAR-FISH'u 100% ryb przeżyło, czego serdecznie życzę sympatycznym i gościnnym kolegom z Jarocina