No to może i ja napiszę kilka słów o doświadczeniach z moim chińczykiem - PARSUN PF4BMS.
Zakupiony w dniu 14.06.2013r. w Suzuki Prestige - po małych negocjacjach wraz z linią paliwową 12l oraz przeglądem zerowym kosztował mnie 3 500 zł (zakup łączony z kolegą, który nabył dla siebie w tej samej cenie SEA KING 4KM).
W tym samym czasie jak dobrze pamiętam silniki tej mocy renomowanych marek kosztowały grubo ponad 5 000 zł + ewentualny koszt linii paliwowej.
Wybrałem wersję 4KM ponieważ nie posiadam łódki a plany swoich wypraw wędkarskich na kolejne lata opierałem na wypożyczanych łodziach (z ograniczeniem używania własnych silników o mocy do 4 KM).
Jest to mój pierwszy (chociaż już niedługo ) silnik zaburtowy dzięki, któremu nabyłem pierwsze motorowodne szlify:
- w opanowaniu podstaw pływania łodziami z napędem mechanicznym,
- obsługi silnika w tym jego transportu (wybrałem stopę S poniekąd dlatego, że L nie mieściłaby mi się wzdłuż w bagażniku, no cóż taki praktyczny kaprys ),
- wyrobieniu sobie zdania na temat przydatności różnych rozwiązań i patentów stosowanych na łodziach,
- odpowiedzenia sobie na pytanie jaką chciałbym mieć w przyszłości profesjonalną (oczywiście w mojej opinii) łódkę wędkarską,
- itd.
Docieranie silnika odbywało się na łodziach wypożyczanych z "13" na Zalewie Zegrzyńskim i zajeło mi to tylko kilka dni, chyba zawsze tak jest na poczatku:), w trakcie pierwszych godzin pływania korzystałem z wbudowanego zbiornika paliwa. Ze dwa razy go zalałem po dolewce paliwa i nie mogłem go odpalić (przez jakieś 5-10 min), powiem szczerze, że byłem wtedy delikatnie mówiąc wku...., nówka sztuka i niechce odpalić!!!
Na szczęście później opanowałem odpalanie i już nigdy niemiałem problemu z zalaniem świecy.
W chwili obencje korzystam wyłącznie z zewnętrznej linii paliwowej, każdorazowo wypalam paliwo z gaźnika przed transportem, co pozwalało przewozić silnik w bagażniku bez wdychania oparów paliwa na odległości nawet ponad 600 km oraz ułatwia tankowanie
Jedyna "awaria" jaka mi się przydażyła, to dość często spotykane w tych silnikach wyrobienie się "piesków" w ręcznym rozruszniku, prowadzące często do zablokowania "szarpanki", posiadając podstawowe klucze usprawniłem silnik na wodzie i tak pływałem cały urlop rozkręcając szarpankę może jeszcze ze dwa razy.
Po zapoznaniu się z opiniami w internecie w tym zakresie i oparciu się na moich doświadczeniach muszę stwierdzić, że sposób "szarpania" linki rozrusznika przez użytkowników znacząco i bezpośrednio wpływa na skrócenie żywotności piesków.
Ja już się nauczyłem, na szczęście koszt tej lekcji był bardzo niski , kupiłem w tamtym roku dla zasady cały komplet (pieski (2x10 zł), sprężynki (2x3 zł) i koło szarpanki (35 zł)).
Wszystkie przeglądy robiłem w serwisie gdzie zakupiłem silnik i powiem szczerze może tanio nie było (coś, w okolicach 150 zł) ale mam pewność, że wszystkie punkty (kalamitki) mam przesmarowane, zweryfikowany każdorazowo stan uszczelniaczy, pompy wody, świecy, filtrów, przeprowadzoną regulację gaźnika itd. Dzięi temu jestem pewien, że mogę na niego liczyć a wiosła zabieram ze sobą aby ewentualnie cichutko podpłynąć do miejscówki
Przez ten czas miałem okazję pływać z tym silnikiem na wielu różnorodnych łódkach od wytworów spawaczy amatorów, laminowanych mydelniczek, kilku wersji pychówek, przerabianych kadłubów żaglówek po bardziej profesjonalne z punktu widzenia wędkarskiego konstrukcje:), od krótkich kilku godzinnych wypraw po okolicy do kilkudniowych wypadów z rodzinką i znajomymi na zasiadki połączone z biwakowaniem.
Podsumowując z silnika jestem zadowolony, jak dbasz tak masz, ceny części atrakcyjne i szybko dostępne, a różnica w cenie wielokrotnie podnosi poziom zadowolenia tym bardziej po latach
Wydatkowanie około 2 000 zł więcej (ponad 50% więcej), za silnik tej samej mocy tylko, że "renomowanej" marki dla mnie może uzasadnione byłoby gdybym chciał się pochwalić naklejką na kopule przed kolegami , natomiast on i tak więcej czasu spędził w piwnicy czy bagażniku niż na pawęży
I mówiąc szczerze z perspektywy czasu, nie żałuję dokonanego wyboru, chociaż mocy zaczęło mi brakować już po kilu pływaniach, ale to nie wina Parsuna tylko zbyt małego silnika