Panie Zbyszku. To chyba pierwsze i ostatnie sensowne sandacze w tym sezonie jak i nie dłużej☹️.
Od tamtej pory nie złowiliśmy,ba nawet nie mieliśmy brania sandacza, a nad wodą jesteśmy często, chyba nawet za często. Tak to wygląda w rzeczywistości ☹️
Czyli prawie taka sama lipa jak i u mnie! Byłem kilka razy po powodzi, częściej tylko na parę godzin, ale w tych paru godzinach albo 1-3 sandaczyki krótkie, albo ani jednego nawet. Jest tak samo źle, jak i przed powodzią. Szkoda, bo do tego Wielkiego Zatrucia całkiem nieźle zaczynało się dziać na rzece.
Niestety, ludzie nie mogą pozwolić by natura się szarogęsiła, trzeba jej wybić z głowy taką samowolkę samoregulacji.