I jak było?
Po standardowych tematach odprawy, nastąpiło wytłumaczenie nowych zasad rywalizacji.Wyznaczony został ok. 6 km, dwubrzegowy (dwusektorowy) odcinek rzeki.
Po starcie szybkim krokiem udałem się w ponad półgodzinną wędrówkę na „z góry upatrzone pozycje” blisko ujścia Biebrzy do Narwi. Zaczynam łowić, jestem 4 km od punktu startu. Jakie jest moje zdziwienie, gdy po 15 min. rozpoczęcia łowienia odwróciłem się do tyłu i widzę stojącego za mną, na skarpie sędziego w jaskrawożółtej kamizelce. Zmierzył mi pierwsze rybki a nawet przyniósł szczęście bo przy nim wyholowałem niebrzydkiego jazika. Co się okazało na jeden sektor było 3 sędziów. Zapytał, czy jest ktoś jeszcze za mną. Wyposażony w komórkę, szybko i sprawnie, porozumiewał się z pozostałymi swoimi kolegami. Mimo,że nad rzeką był tylko pewien fragment (pozostała część to chabazie i sajgon) nadający się do podjechania samochodem – sędziowie mieli takowy pojazd do dyspozycji i jeden z nich po tym wygodnym terenie się przemieszczał. Drugi brzeg zabezpieczony był w identyczny sposób. Czyli na każdego przypadało ok. 2 km rzeki, które miał pod opieką. Lubię się przemieszczać szukając nowych miejscówek, także po pierwszym kontakcie słownym i wzrokowym z osobą sędziującą, chwilowej pogadance o rybach i braniach, wziąłem sobie nr tel. do sędziego. Puszczałem mu SMSy jak miałem w siatce jakieś ryby do miary (w tym przypadku jak uzbierało się kilka okoni). Mimo, że nie ma obowiązku posiadania tel. komórkowego, widziałem że ten sposób wybrało sporo zawodników. Jeden z sędziów cały czas był blisko ostatnich zawodników, którzy najdalej doszli. Inni przemieszczali się rotacyjnie po łowiskach. Mierzenie ryb odbywało się przy pomocy regulaminowych przymiarów, a ryby nie były przetrzymywane w wodzie dłużej niż kilka minut. Zaraz pewnie pojawią się głosy, że zmęczony holem boleń oraz inny spinningowy, reofilny, spinningowy białoryb nie wytrzyma takiego pobytu w siacie. Ale często dłużej kombinuje się ze zrobieniem zdjęcia rybie w prywatnym łowieniu niż tutaj, na tej imprezie trwał pobyt ryb w siatce.
Podsumowując:
Mimo, wcześniejszych obaw uważam wysiłek organizatorów i ich pracę jako – rzetelną. Cieszy fakt , że w rzece ciągle pływa kilka szczupaków, kilkanaście kleni i jazi buszuje na przelewach, nadal w rzece hasa kilka setek okoni. Po prostu trzeba mieć pomysł, popracować nad zapleczem a wszystko się uda i nikt nie będzie miał pretensji, że coś nie jest w porządku. Ktoś ma pretensje do organizatorów w swoim Regionie – niech wymaga właściwego przygotowania imprezy.
Ja do organizatorów tych zawodów na moim terenie nic nie mam, a nawet napiszę, że jestem całością pozytywnie zaskoczony, że (przepraszam za takie wyrażenie
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
![;)](/public/style_emoticons/default/wink.png)