Bigos, skoro juz zrobiles nam wszystkim laske, zostales w temacie i raczyles sie odniesc do mojej wypowiedzi, to chociaz zrob to rzetelnie i nie odkrecaj kota ogonem. Wlasnie wrocilem do domu i dogrzebalem sie do pazdziernikowego wydania T&S Mag. Zdjecie przedstawia kilkadziesiat rozkladajacych sie lososi na dnie klatki, a pod klatka na dnie morskim dywan z odchodow, resztek karmy i kawalkow ryb. Chyba sie nie trudno domyslic, ze nurek za czesto tam nie bywa.
A teraz odnosnie samych wynikow inspekcji do tyczacych monitoringu zanieczyszczenia dna morskiego. Z 311 farm 137 (44%) zakwalifikowano jako niesatysfakcjonujace (zagrazajace srodowisku), 64 (21%) na pograniczu (bliskie zagrozeniu srodowisku), 106 (34%) satysfakcjonujace. Badania zostaly przprowadzone przez SEPA (Scottish Environment Protection Agency), a udostepniono je dla S&TA (Salmon and Trout Association) i dzieki temu mozna je bylo opublikowac w magazynie, bo inaczej nie ujzalyby swiatla dziennego. Wiec troche przesadzilem z tym znikomym procentem przestrzegajacym przepisow, mea culpa, co trzecia hodowla spelnia wymagania (!!!). Pomerdalo mi sie z badaniami dotyczacymi konkretnych firm, Wester Ross Fisheries Ltd, 70% niesatysfakcjonujace, 30% na pograniczu, Loch Duart LTD, 68% niesatysfakcjonujacy, 26% na pograniczu, 6% satysfakcjonujacy. Wiec jak widac punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, przynajmniej w Twoim przypadku.
A juz tak ponad to wszystko, chcialem delikatnie zauwazyc, ze ciezko z Toba spokojnie dyskutowac, kiedy jako argument koronny stawiasz po raz kolejny swoje wyksztalcenie. Nie czytalem jeszcze zadnego opracowania naukowego zakonczonego przez autora zdaniem typu "i ja tu mam racje, bo ja jestem ichtiologiem..." Nie obraz sie, ale przyjmujesz postawe tytulowej bohaterki z wierszyka "Zosia Samosi". Pamietasz koncowe trzy wersy?
Lukomat, nie potrzebnie sie nakrecasz i robisz w moim kierunku wycieczki osobiste czepiajac sie wyksztalcenia. Sory, mam jakie mam i znam realia tego biznesu troche lepiej niz Ty, bo sila rzeczy musze. Jak bedziesz probowal mi wsadzac kolek w tylek bez wyraznej potrzeby, to sie odwdziecze i taki bedzie efekt ratowania swiata w tej dyskusji. Chcesz tak? Ja nie chce. Trzeci raz Ci napisze, ze kazda hodowla czegokolwiek niesie za soba zagrozenie dla srodowiska- wiec po cholere mi udowadniasz jakimis danymi liczbowymi ze tak wlasnie jest? Ze hodowcy przeginaja?A znasz branze w ktorej wszyscy w 100% robia wszysto tak jak powinni? Czy mozna ograniczyc naduzycia? Mozna , tylko sie trzeba na tym skupic, a nie na odpieraniu argumentow radykalow, chcacych zaprzestania akwakultury- bo wedlug nich amputacja jest skuteczniejsza od leczenia. Czy ocean szlag trafi w wyniku hodowli ryb?Obawiam sie, ze przeceniasz mozliwosci akwakultury...Mysle ze Twoje wiercenia robia nie mniejszy syf w wodzie i jak sie kiedys ktos Ciebie za to czepi, to zobaczysz jak jest fajnie...Co mieli znalesc pod sadzem zamiast rybiego g...a? Ktos sie spodziewal laki ze stokrotkami? Kilkanascie ryb martwych na 100-200 tysiecy zywych? Faktycznie mega problem.Ja sprzatam swoim rybom codziennie, bo to chroni przed klopotami. Jak komus sie oplaca wywalac wiecej trupow, to niech sobie sprzata co tydzien.Wiesz jakie znaczenie dla oceanu ma kilkanascie martwych ryb lezacych na dnie sadza?Zadne. Jesli jakis czynnik chorobowy sie na cos rozprzestrzeni, to w pierwszej kolejnosci i przede wszytskim na inne ryby w sadzu. Wiec jesli hodowca uznaje ze ryzyka nie ma i kilka ryb na dnie sadza nie stanowi problemu, to znaczy ze nie stanowi - bo to on ryzykuje fortune, a nie ocean ryzykuje cokolwiek w tym ukladzie.W tym biznesie nie pracuja samobojcy, ani ekologiczni bandyci, czerpiacy z zatruwania srodowiska chora przyjemnosc.To sa w wiekszosci ludzie, ktorych cale zycie zwiazane jest z morzem i za morze by je oddali .Oni wiedza co robia i jaki to ma skutek, ale zdaja sobie sprawe z tego, ze ktos to robic musi- bo nie pociagniemy dlugo ani my, ani dzikie ryby bez hodowli.
Ze mna sie dyskutuje w tym temacie ciezko nie ze wzgledu na jakies tam wyksztalcenie, tylko dlatego ze jestem w stanie wystrzelic w kosmos kazdy pseudoargument rozemocjonowanego tlumu.
Myslisz ze bym nie chcial zeby ryby zyly dziko, a nie w jakis zakichanych sadzach?Myslisz ze mam satysfakcje z tego, ze karmie codzien rybe , ktora zamiast poplywac w Atlantyku skonczy jako pasta, plywajac cale zycie w kolko? Nie mam i nie mam szacunku do tych ryb takiego, jak do dzikich plywajacych w sasiednich basenach. Ale zareczam Ci, ze najlepiej dla wszystkich bedzie jesli to ja przy calym swoim zniesmaczeniu dla procederu bede sie nim zajmowal, bo doskonale zdaje sobie sprawe z konsekwencji jakie niesie. Ignorant na moim miejscu moglby tylko narobic wiekszego syfu niz ten ktorego nie unikniemy...Moge sie zwolnic z roboty i powiedziec ostentacyjnie, ze pi...ten caly fiszfarming, a pozniej oflagowac ambasade Norwegii w Dublinie. I co ? Odmroze sobie ucho na zlosc matce...Przyjdzie na moje miejsce taki, ktoremu nie bedzie przeszkadzalo na przyklad puszczanie wody z farmy prosto do rzeki, zamiast przez filtry i na pewno swiat bedzie wtedy piekniejszy...
Wiec nie probuj mnie stawiac po stronie jakis bandytow, lub przeciwnej wirtualnej barykady, bo stoimy po tej samej - tyle ze ja nie strzelam do wroga, bo wiem ze ten wrog wcale nie jest wrogiem, a kule zawroca i poleca na nas.
Wiesz co by sie stalo gdybym w podobna dyskusje wdal sie na irlandzkim forum? Zlinczowali by mnie szalency, ktorzy nie przyjmuja innych prawd ponad ich wlasne. I z takimi ludzmi to sie dyskutuje ciezko , a nie ze mna.
Pozdro