Jedno zdanie wyjme tylko z Pana wypowiedzi, bo na wyjmowanie kazdego po kolei nie mam niestety czasu - i chyba sily.
,,Ciekawe jest to, w jakim stopniu hodowla smoltów służy dalszej hodowli tych milionów ton w sadzach, a w jakim stopniu innym, "zbawczym" celom ... W końcu ta translokacja zakażonych Gyrodactylus łososi ze Szwecji do Norwegii nastąpiła w ramach tej "zbawczej" działalności ... :ph34r:''
Wlasnie zarzucil Pan akwakulturze transfer pasozyta do norweskich wod. Prawda jest natomiast taka, ze nikt nie wie kto, jak i z jakim konkretnie materialem pasozyta do Norwegii przywiozl. Wiadomo jest skad pochodzil szczep (na podstawie badan genetycznych), kiedy zostal wprowadzony i skad mogl byc przeniesiony - konkretna szwedzka wylegarnia, nie majaca nic wspolnego z komercyjna hodowla ryb.Po wykladzie o soli bylem pod wrazenien. Teraz jestem pod wiekszym.
Te miliony ton w sadzach to dokladnie 1.8 mln na calym swiecie, z czego 1,07 mln w Norwegii i 299,000 dla przykladu w Chile- dane z 2012. Z tego co mi wiadomo katastrofa ekologiczna w Norwegii jest gigantyczna ( ponad polowa swiatowej produkcji lososia ) i licencje na tamtejsze rzeki lososiowe w zwiazku z tym rozdawane sa za darmo i nikt ich nie chce ...To samo dotyczy polowow w morzu okalajacym Norwegie....Wedkarska pustynia jednym slowem.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Marcinie,
Tak przed snem zajrzałem jeszcze na stronę i okazało się, że stare powiedzenie o "uderzeniu w stół" znów jawi się jako "samospełniająca sie przepowiednia" ...
Metoda "wyrywania zdań" bywa skuteczna, ale mało elegancka ... Pozwala też na skierowanie dyskusji na poboczne tory, odwodząc ją od meritum ... Zdaje się, że ani Pan ani inni Koledzy zajmujący się zawodowo hodowaniem ryb, nie negują negatywnego wpływu tych poczynań na środowisko i na prowadzenie "sustainable management" ... Jestem daleki od wspierania "ekoterroryzmu", ale równie daleki od bezkrytycznego przyjmowania tez wyrażanych przez "industry" ...
Przywołujac jedno zdanie (a właściwie dwa) z mojej wypowiedzi nie odpowiedział Pan w jakim stopniu hodowla smoltów służy dalszej hodowli milionów ton mięsa łososiowego, a w jakim - innym celom ... pewnie takie informacje można znaleźć w raportach ...
Nie wiem też skąd wziął Pan dokładne dane z 2012r., który jeszcze się nie skończył ... Może stąd? http://www.worldfish...t.asp?nyId=7275
W poprzednim łączu, przywołującym dane za raportami FAO, w 2007r. "Leading producers of farmed salmon are Norway with 33 percent, Chile with 31 percent, and other European producers with 19 percent." W przywołanym, 2007r., łososi atlantyckich "wytwarzano" ok. 1,5 mln ton ... Ale nie o tym ...
Pisze Pan o "oskarżeniu akwakultury" ... a czymże jest hodowla ryb w szwedzkiej wylęgarni, jak nie akwakulturą? I jaka to wylęgarnia ryb "nie ma nic wspólnego z komercyjną hodowlą ryb"? To w jakiej formie zajmuje się tą hodowlą ryb? Hobbystycznie i charytatywnie? Czy może jednak wytwory akwakultury sprzedaje? I w jaki sposób ryby z hodowli w Szwecji trafiają do wód norweskich, jeśli nie "drogą kupna"? Trudności z udowodnieniem odpowiedzialności, które pociągałyby zapewne lawinę roszczeń, nie są dziwne, oraz nie moga stanowić żadnego usprawiedliwienia ... W tym, co Pan napisał, "prawda jest taka", że zakażony materiał pochodzi z konkretnej hodowli, "ktoś" go przywiózł, a jedyne, czego nie wiadomo, to kto ... Ale chyba nie przywiózł go dla zabawy ...
Pewnie, że licencji na wody łososiowe nikt nie rozdaje, ale około 40 rzek norweskich jest "załatwionych" przez przeniesienie pasożytów "przy okazji" hodowania łososi ... dalsze drogi przenoszenia i ryzyko ich wystąpienia są trudne do przewidzenia ... a jedne z najbardziej "produktywnych" rzek są wyłączane na wiele lat z mozliwości łowienia, a te, w których to sensowne - pozbawiane większości życia przez zastosowanie trucizny i potem odtwarzane z zastosowaniem analiz genetycznych do odtwarzania rodzimego stada ryb ... Tu akwakultura ma szansę przyczynić się walnie do naprawiania szkód, których jednak można było uniknąć ... Do tego wpływ hodowli sadzowych na stada "dzikich" ryb jest istotny, czego przyznać nie chce "przemysł", przed czym broni się "rękami i nogami", "zębami i pazurami", bo znowu roszczenia ... stąd niekończący się spór ...
Sądzę, że ma Pan wyobrażenie o funkcjonowaniu rynku i marketingu w wielu dziedzinach. Stąd moje zdziwienie Pańskim "wrażeniem" w sprawie soli ... Z tego źródła podającego szacunkowe dane dotyczące łososi w 2012r. pochodzi też inny materiał: http://www.worldfish...t.asp?nyId=7681
Seafood Scotland
uses positive consumer study results
to drive demand
Perpetuum mobile? Marketing "napędza popyt", a "niezależne badanie" przeprowadzone wśród konsumentów poddanych działaniom marketingu przynosi "pozytywne wyniki", co pozwala na uzycie wyników badań do napędzania popytu ... Easy bit ... Sztucznie napędzany popyt przyczynia się do dewastacji zasobów ... i nie może służyć za "zasłone dymną" napędzającemu go "przemysłowi" ... Ma on swego rodzaju "pojemny" obszar do dewastowania (o wiele większy niż przemysłowe regiony na lądzie, z ich zasobami wody), ale też nie nieograniczony ...
Niech Pan da spokój, Panie Marcinie ... Nikt nie sugeruje skrajnych rozwiązań, żeby Pan rzucał to wszystko w diabły, bo jak Pan słusznie napisał, chodzi o to, żeby znaleźć w tym wszystkim jakiś rodzaj "złotego środka" ... O ile nie dziwi mnie emocjonalność "ekologów", o tyle emocjonalna argumentacja wśród profesjonalistów - już tak ... tymczasem "przemysłowe hodowle łososi" weszły w spiralę eskalacji ilościowej, starają się "wcisnąć" tego łososia pod przeróżnymi postaciami i na wszystkie sposoby, a zwiększanie "produkcji" w okresie spowolnienia gospodarczego wywiera naturalną presję na obniżanie cen ... a to z kolei stwarza przemożną pokusę "redukowania kosztów", której wielu nie jest w stanie się oprzeć ... a im więcej takich miejsc, tym ryzyko większe ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski