Rozmawiamy o dwóch światach bez wspólnego mianownika.
Na północnym wchodzie naszego kraju zimy postępują z nami mniej przyjaźnie niż w pozostałych regionach, pokrywa lodowa szybciej staje się gruba, mętna i pokryta sowitą warstwą śniegu. Wszystkie wymienione czynniki powodują zmianę warunków bytowania okoni pod lodem, mógł bym napisać o tym książkę ale na potrzeby naszych rozważań ważne jest, że wraz z utratą światła spadają procesy karmodajne w tym głównie wydajność fotosyntezy a wszystkie pozostałe pozostają na podobnym poziomie. Okonie po krótkim czasie aktywności związanej z powstaniem tzw. pierwszego lodu stają się coraz bardziej apatyczne, ospałe, ciężkie od ikry i niedostatecznie usatysfakcjonowane ilością rozpuszczonego w wodzie tlenu to wszystko uruchamia w nich instynkt związany z logicznym manipulowaniem energią co jak wiadomo związane jest ze strategią polowań.
Dla wędkarza ważne jest, że okonie im głębiej w zimę tym mniej interesują się polowaniem na ryby, wolą zawieszać się w warstwach obfitujących w duże formy planktonowe, larwy owadów itp. pokarm. Oczywiście eksplorując łowiska można natknąć się na perełki, samorodki czy inaczej krystaliczne jeziora, osłonięte lasem gdzie lód jest szklany a śnieg nie ogranicza, tak bardzo, jakże cennego o tej porze promieniowania...tu z goła odmiennie mogą funkcjonować stada pasiastych garbusów ale te miejsca jako wyjątki w naszym rejonie, można pominąć.
Znając już uwarunkowania wiemy, że aby złowić okonie zimą musimy podawać im przynęty jakie chcą podejmować w tym trudnym dla siebie okresie. Myślę, że Wiecie co mam na myśli i to powoduje z jakim rodzajem łowienia i sprzętu musimy się zmierzyć aby sprowokować, w wyżej opisanych warunkach, okonia do zassania naszego haczyka, łowiąc błystką lub inną ciężką przynętą możemy tylko odpoczywać delektując się wpływem niskiej temperatury na nasze dłonie, stopy i inne stygnące części ciała.
Jeszcze na sam koniec srogiej zimy, kiedy to promienie słoneczne topią twardą skorupę i śnieg następuje ostatnie wielkie polowanie okoni i wtedy owszem możemy bawić się podobnie jak na pierwszym lodzie z tym, że ryzyko ostatniej kąpieli jest dużo większe.
Reasumując, warunki dyktują na jak grubo możemy sobie pozwolić łowiąc w konkretnej części naszego kraju lub nawet na konkretnym zbiorniku tej samej szerokości i wysokości geograficznej regionu.