Quote
Witajcie Koledzy.
Dyskusja moim zdaniem ma dwa zasadnicze wątki; jeden prezentowany przez @Jerzego Kowalskiego, moim zdaniem w odniesieniu do polskich warunków, raczej teoretyczny, inni Koledzy jak @Robert czy @Lukomat starają się odnieść do naszej
rzeczywistości.
Panie Januszu,
Proszę nie traktować tego, co piszę jako rozważań „teoretycznych”. One znajdują zastosowanie w codzienności, w Polsce. Nie piszę o niczym, czego nie zrobilibyśmy w polskich warunkach i co nie byłoby do zrobienia w ramach obowiązującego prawa czy dostępnych środków. Proszę się tym zainteresować. Proszę również nie traktować sugestii kontaktów z Kolegami z innych okręgów jako jakiejkolwiek próby umniejszania roli TMP i ludzi w nim działających. Takie kontakty zawsze są korzystne bo pozwalają na poszerzenie puli środków dostępnych w działaniu. Wymiana doświadczeń i informacji o najbardziej skutecznych, zastosowanych czy planowanych metodach jest bezcenną wartością. Niekiedy w Polsce stoją bariery w postaci antagonizmów regionalnych, ale warto je przełamywać. Koledzy ze Słupska na prawdę mają czym się podzielić. Podobnie jak Wy z nimi. Z kolei też, jak wspominałem w jednej z odpowiedzi Sławkowi Oppeln – Bronikowskiemu, te wszystkie zagadnienia to wielce skomplikowana „układanka” i każdy ma naturalną skłonność skupiania się na tym, w czym uczestniczy. Kontakty z innymi pomagają na zauważenie innych, ważnych kwestii.
Poza tym, stosowane „fortele” to też działania prawne, oficjalne. Chyba nie ma mowy o jakichś pozaprawnych akcjach. Z takimi działaniami, które Pan określa jako „fortele”, oczywiście nie ma sensu czekać na nakaz czy pozwolenie. W dobrych sprawach obowiązuje zasada „co nie jest zabronione – jest dozwolone”. I tego ta zasada przede wszystkim dotyczy, choć w polskich warunkach została „zawłaszczona” przez mentalność złodziejską…
Zaś co do kresu ochronnego – proszę nie traktować tego rodzaju sugestii jako „jednoczynnikowych” kwestii. Czyli zmiany jednego czynnika przy zachowaniu wszystkich pozostałych. Jak wspomniałem, to skomplikowana układanka. Zmiana okresów ochronnych wymaga zmiany całej masy innych regulacji, w tym na pewno kwestii skutecznej ochrony wód, regulowania presji wędkarskiej, kosztów zagospodarowania, a co za tym idzie – składek czy opłat. To wymaga racjonalnego zagospodarowania, którego elementem jest C&R.
Zaś daleki byłbym od uznawania obecności wędkarzy na wodzie za „zbawienne”. Wędkarze tak mają, że łowią ryby. Dla rzeki, środowiska, zasadniczo obojętne jest czy rybę złowi wędkarz czy kłusownik. Proszę policzyć, a pewnie macie dane dotyczące presji wędkarskiej, ile „wędkarzodni” jest realizowanych w okresie pierwszych trzech miesięcy roku, w pogoni za keltami. Na pewno można je liczyć w tysiącach. Jeżeli jedna ryba jest łowiona w 10 dni to kilkaset ryb ubywa za sprawą wędkarzy. „Kropla drąży skałę”. Wrażenie, że wędkarze mają niewielki wpływ na populacje, wysuwane na podstawie indywidualnych obserwacji, bywa złudne. Bo te indywidualne obserwacje trzeba zwielokrotnić przez liczbę wędkarzy.
W wodach południa Polski wędkarze, w majestacie prawa, byli w stanie w kilka tygodni rozprawić się z rybami. Dopiero regulowanie presji wędkarskiej na różne sposoby, połączone z dbaniem o naturalne tarło i z wspomaganiem tarła zarybieniami, poprawiło sytuację.
W sprawach C&R trzeba posługiwać się danymi takimi, jakie są dostępne. I budowanie na tej wiedzy, bez „wyważania otwartych drzwi”. Powiem krótko – jestem przekonany, że w sprawach dotyczących wspomnianych „przykładów działań” myli się Pan zupełnie. Wiele z tych spraw już funkcjonuje w Polsce, tylko wymagają rozpowszechnienia. Do czego zachęcam.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski